2013/02/08

Część 56.

- Molly, spokojnie. Kogo widziałaś? – Niall cały czas przytulał mnie do siebie.
- To był on. – szepnęłam.
- Kto?
- Alex.
-Kochanie, on nie żyje.
- Jestem pewna, że to był on.
- Nie wygłupiaj się. Wychodzimy. – złapał nie za rękę, wyszliśmy z pojazdu słysząc krzyki fanek. Boląca noga jedynie utrudniała nam dojście do pokoju. Nie byłam nauczona chodzenia o kulach. Gdy udało nam się dotrzeć przed drzwi, od razu dało się słyszeć wielki huk dobiegający z pokoju. Zmartwiony Niall od razu wparował do pomieszczenia, rozglądając się. Znaleźliśmy Harrego leżącego na Zaynie, który usiłował wyrwać mu swój telefon. Gdy mnie zobaczyli od razu wstali z podłogi i  podbiegli.
- Zostawić cię na pięć minut samą!- krzyknął Zayn.
- Nie myśl sobie że teraz tak damy ci uciec. Co się stało? – Harry spojrzał zdziwiony na zabandażowaną nogę.
- No nie wiem, zapytaj swoich fanek które mnie tak nienawidzą. – odparłam zła, usiłując dojść o kulach do drzwi. Jeden z ochroniarzy zaoferował mi swoją pomoc. Chwyciłam go pod ramie, i kuśtykając doszłam do swojego pokoju.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się do niego, otwierając drzwi.
- Taka moja praca. Poza tym, jak tu nie pomóc takiej pięknej dziewczynie. Gdybyś czegoś potrzebowała, mów śmiało. – poprawił swoją zieloną czapkę.
- Jestem Molly.
- David, miło poznać. – pocałował moją dłoń, na co zarumieniona weszłam przez drzwi, zamykając je.
Jakoś doskoczyłam do łóżka i kładąc się na nim wyjęłam z kieszeni telefon. Było tam nieodebrane połączenie od babci, więc oddzwoniłam. Gdy rozmawiałyśmy usłyszałam ciche stukanie do drzwi. Pożegnałam się z nią i krzyknęłam, że można wejść. Zza rogu wyszedł przygnębiony Zayn.
- Coś chciałeś? – spytałam nawet nie patrząc na niego.
- Niall nam wszystko powiedział. – podszedł bliżej dotykając moich rąk. Szybko zasłoniłam nadgarstki rękawem swetra.
- Coś jeszcze?
- Tak. – zaczął niepewnie. – Niall mówił też kogo widziałaś. Mówiliśmy ci, że nie żyje.. ale wtedy na miejscu wypadku nie  było jego ciała. Więc bardzo prawdopodobne jest to że Alex..
- Nadal żyje. – dokończyłam cicho. – To możliwe? Przecież ja sama ledwo z tego wyszłam.
- Przepraszam cię. Mogłem powiedzieć wcześniej. Ale nie chciałem abyś żyła w strachu. – przytulił się do mnie.
- Zawsze chcesz dla mnie jak najlepiej. Zawsze będziesz moim opiekuńczym Zaynem.
- Tak, tylko twoim. – poczułam że moja bluzka robi się mokra od jego łez.
- Skarbie nie płacz.
- Byłaś moja. Pamiętasz? Kilka dni przed twoim wyjazdem leżeliśmy na plaży. Obiecałem, że nie pozwolę nikomu cię odebrać.  Zawiodłem samego siebie. – wtulił się we mnie mocniej płacząc. Tylko przy mnie nie wstydził się pokazywać łez.
- Zayn, ja wciąż jestem. Przepłakałam tyle nocy z tęsknoty za tobą. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego chłopaka.
- Dzwoniłem, pisałem. To wyglądało jakbyś umarła. Nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie jesteś. – on sam podwinął bluzę. – Jeszcze trochę widać. – na ręce miał mało widoczny napis „Molly”
- Boże Zayn, przepraszam! Tak bardzo przepraszam. – sama zaczęłam płakać.
Rozmawialiśmy tak przez kilka dobrych godzin, chłopak pomógł mi trochę w nauce chodzenia o kulach. Było już ciemno, mulat usnął w moim pokoju. Przyglądałam mu się uważnie. Niewiele się zmienił. Wydoroślał, zdecydowanie. Na brodzie pojawił się lekki zarost, pod oczami worki, które były oznakami braku snu. Jednak uśmiech i oczy pozostały takie same. Piękne, magiczne. Moje. Kochałam go? Zdecydowanie, jednak nie wiem czy nie była to miłość jak brata do siostry. Potrzebowałam ochłonąć. Wyszłam z pokoju i wsiadłam do windy. Pojechałam na ostatnie piętro, wysiadając zobaczyłam niesamowitą panoramę Paryża. W oddali widać było wieżę Eiffla, oraz wiele innych miejsc. Podeszłam bliżej, zamykając oczy. Wiatr rozwiewał moje włosy, co jakiś czas płatki śniegu opadały na moją twarz. Nie przeszkadzała mi niska temperatura. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych się drzwi. Wystraszona bałam się spojrzeć w tył.  Był coraz bliżej, moje serce biło niesamowicie szybko.
- Dawno cię nie widziałem kochanie. – jego głos rozpoznałam od razu. To on.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz