-
A a a, kotki dwa. Molly budzi się raz dwa! - Liam siedział
przy moim łóżku, podśpiewując. – Kochanie proszę, obudź się
w końcu, nie mogę patrzeć jak leżysz taka blada, kiedy na twojej
twarzy nie ma tego uśmiechu którym zawsze mnie witałaś. Proszę,
zrób to dla mnie i chłopaków. – trzymał moją dłoń w
uścisku.
Powoli zaczęłam otwierać oczy, kiedy go zobaczyłam usiłowałam się uśmiechnąć.
- Dzięki Bogu, to było najgorsze 6 godzin mojego życia. Martwię się o ciebie Molly. Może powinnaś zrobić jakieś badania? – spojrzał na mnie smutny.
- Żadnych badań, nic mi nie jest. To pewnie ze zmęczenia. – usiadłam na łóżku, opierając się o ścianę.
- Jak wolisz, pójdę powiedzieć doktorowi że się obudziłaś. – stał z krzesła wychodząc z sali.
Spojrzałam na szybę, która dzieliła mój pokój od korytarza. Stał tam zapłakany Niall, trzymający dłoń na szybie. Kiedy zorientował się że go obserwuję starł łzy i oddalił się. Czułam się winna, w końcu tak strasznie wczoraj go potraktowałam. Kiedy Liam wrócił, poprosiłam go aby zawołał Horana. Zgodził się, po czym za chwilę ujrzałam jego blond czuprynkę wystającą zza drzwi.
- Chciałaś mnie widzieć. – stanął pod drzwiami, krzyżując ręce na piersi.
- Niall, chciałam cię przeprosić. Moje wczorajsze zachowanie było okropne, nie zachowałam się jak powinnam. Jeszcze raz, przepraszam. – usiłowałam nie płakać, ale gdy spojrzałam w jego smutne oczy, rozkleiłam się całkiem.
Zmartwiony przyjaciel podbiegł do mojego łóżka i przytulił. Oboje płakaliśmy w swoich ramionach.
- Skarbie, nie masz mnie za co przepraszać. – szepnął, poprawiając mi włosy za ucho. – Nadal jesteś moją malutką kochaną Molly. To ja zachowałem się jak dupek. – zaśmiał się.
- Dziękuję Ci, za wszystko. – ścisnęłam jego dłoń.
Reszta chłopców załatwiła już formalności i mogłam wyjść ze szpitala. Lekarz kazał mi odpoczywać więc o nauce jazdy na nartach mogłam jedynie pomarzyć.
- Cóż, przez najbliższe 5 dni będziemy spędzali dużo czasu razem. – oznajmił Harry siadając obok mnie na kanapie. Loczek wciąż chodził o kulach.
- Lepsze to, niż oglądanie w samotności tych głupich telenoweli które podsuwa mi Malik. – zaśmiałam się.
- To my idziemy, wrócimy za kilka godzin. Trzymajcie się! – krzyknął Louis i zamknął drzwi.
- To co robimy? – poruszył znacząco brwiami, na co odpowiedziałam śmiechem.
W odpowiedzi włączyłam telewizor, na jednym z kanałów właśnie zaczynała się ich piosenka, czyli „Little Things”
- Błagam, przełącz to. – burknął zasłaniając oczy ręką.
- Coś mówiłeś? Nie słyszę. – pogłośniłam na full, śpiewając. – Oh Harry, jaki ty seksowny. – uśmiechnęłam się zadziornie w jego stronę.
Loczek przez całą piosenkę usiłował zabrać mi pilot, lecz przez skręconą kostkę nie mógł mnie gonić. Kiedy stałam za kanapą, złapał mnie i pociągnął w swoją stronę. Wylądowałam na nim, cały czas się śmiejąc. Chłopak leżał na mnie, z zaciekawieniem wpatrując się w moje oczy.
-„But you're perfect to me.” - wyśpiewał mi cicho do ucha, a ja zamknęłam oczy. – Kocham Cię - szepnął, całując w szyję.
- Harry, nie. – powiedziałam, odpychając go od siebie. – Proszę Cię, nie rób tak więcej. – usiadłam na brzegu kanapy, opierając brodę na kolanach.
- Nie powinienem, przepraszam. Idiota ze mnie. – uderzył się w czoło, siadając obok mnie.
- Może i idiota, ale za to jaki kochany. – posłałam mu uśmiech, a on przytulił się do mnie.
Przez resztę dnia mało się do siebie odzywaliśmy, usnęłam z głową na jego kolanach. Czułam jak głaszcze mnie po głowie, cicho śpiewając.
Usłyszałam, że reszta wchodzi do domu, powoli zaczęłam się budzić. Harry wciąż na mnie patrzył. Za chwilę do salonu wpadli Liam, Louis, Harry i Niall.
- Myślę, że czas jej powiedzieć. – Styles spojrzał porozumiewawczo na Louisa.
- Tak, już czas. – reszta chłopców przytaknęła głowami.
- No, to powiecie mi o co chodzi? – zapytałam, wracając do pozycji siedzącej.
Powoli zaczęłam otwierać oczy, kiedy go zobaczyłam usiłowałam się uśmiechnąć.
- Dzięki Bogu, to było najgorsze 6 godzin mojego życia. Martwię się o ciebie Molly. Może powinnaś zrobić jakieś badania? – spojrzał na mnie smutny.
- Żadnych badań, nic mi nie jest. To pewnie ze zmęczenia. – usiadłam na łóżku, opierając się o ścianę.
- Jak wolisz, pójdę powiedzieć doktorowi że się obudziłaś. – stał z krzesła wychodząc z sali.
Spojrzałam na szybę, która dzieliła mój pokój od korytarza. Stał tam zapłakany Niall, trzymający dłoń na szybie. Kiedy zorientował się że go obserwuję starł łzy i oddalił się. Czułam się winna, w końcu tak strasznie wczoraj go potraktowałam. Kiedy Liam wrócił, poprosiłam go aby zawołał Horana. Zgodził się, po czym za chwilę ujrzałam jego blond czuprynkę wystającą zza drzwi.
- Chciałaś mnie widzieć. – stanął pod drzwiami, krzyżując ręce na piersi.
- Niall, chciałam cię przeprosić. Moje wczorajsze zachowanie było okropne, nie zachowałam się jak powinnam. Jeszcze raz, przepraszam. – usiłowałam nie płakać, ale gdy spojrzałam w jego smutne oczy, rozkleiłam się całkiem.
Zmartwiony przyjaciel podbiegł do mojego łóżka i przytulił. Oboje płakaliśmy w swoich ramionach.
- Skarbie, nie masz mnie za co przepraszać. – szepnął, poprawiając mi włosy za ucho. – Nadal jesteś moją malutką kochaną Molly. To ja zachowałem się jak dupek. – zaśmiał się.
- Dziękuję Ci, za wszystko. – ścisnęłam jego dłoń.
Reszta chłopców załatwiła już formalności i mogłam wyjść ze szpitala. Lekarz kazał mi odpoczywać więc o nauce jazdy na nartach mogłam jedynie pomarzyć.
- Cóż, przez najbliższe 5 dni będziemy spędzali dużo czasu razem. – oznajmił Harry siadając obok mnie na kanapie. Loczek wciąż chodził o kulach.
- Lepsze to, niż oglądanie w samotności tych głupich telenoweli które podsuwa mi Malik. – zaśmiałam się.
- To my idziemy, wrócimy za kilka godzin. Trzymajcie się! – krzyknął Louis i zamknął drzwi.
- To co robimy? – poruszył znacząco brwiami, na co odpowiedziałam śmiechem.
W odpowiedzi włączyłam telewizor, na jednym z kanałów właśnie zaczynała się ich piosenka, czyli „Little Things”
- Błagam, przełącz to. – burknął zasłaniając oczy ręką.
- Coś mówiłeś? Nie słyszę. – pogłośniłam na full, śpiewając. – Oh Harry, jaki ty seksowny. – uśmiechnęłam się zadziornie w jego stronę.
Loczek przez całą piosenkę usiłował zabrać mi pilot, lecz przez skręconą kostkę nie mógł mnie gonić. Kiedy stałam za kanapą, złapał mnie i pociągnął w swoją stronę. Wylądowałam na nim, cały czas się śmiejąc. Chłopak leżał na mnie, z zaciekawieniem wpatrując się w moje oczy.
-„But you're perfect to me.” - wyśpiewał mi cicho do ucha, a ja zamknęłam oczy. – Kocham Cię - szepnął, całując w szyję.
- Harry, nie. – powiedziałam, odpychając go od siebie. – Proszę Cię, nie rób tak więcej. – usiadłam na brzegu kanapy, opierając brodę na kolanach.
- Nie powinienem, przepraszam. Idiota ze mnie. – uderzył się w czoło, siadając obok mnie.
- Może i idiota, ale za to jaki kochany. – posłałam mu uśmiech, a on przytulił się do mnie.
Przez resztę dnia mało się do siebie odzywaliśmy, usnęłam z głową na jego kolanach. Czułam jak głaszcze mnie po głowie, cicho śpiewając.
Usłyszałam, że reszta wchodzi do domu, powoli zaczęłam się budzić. Harry wciąż na mnie patrzył. Za chwilę do salonu wpadli Liam, Louis, Harry i Niall.
- Myślę, że czas jej powiedzieć. – Styles spojrzał porozumiewawczo na Louisa.
- Tak, już czas. – reszta chłopców przytaknęła głowami.
- No, to powiecie mi o co chodzi? – zapytałam, wracając do pozycji siedzącej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz