2013/02/05

Część 52.

- Kim jesteś? – zapytałam nie rozpoznając głosu.
- Jestem Jenna, dziewczyna Marka. Twój brat miał wypadek. Zanim stracił przytomność bardzo chciał abyś przyjechała. – szeptała zrozpaczona.
- Wypadek? Co mu jest? – czułam jak serce zaczyna bić mi coraz szybciej.
- Leży nieprzytomny. Wkrótce go mają wybudzać. Gdzie teraz jesteś? – ledwo co ją mogłam usłyszeć.
- Ja… tak się składa że w Paryżu. Ale nie martw się, biegnę na najbliższy samolot do Londynu. Żegnaj. – zanim się rozłączyłam słyszałam jak krzyczy abym nie wracała, warunki pogodowe nie były najlepsze. Jednak ja byłam pewna, chwyciłam jedną z mniejszych walizek i zamknęłam pokój. W tym samym momencie ze swojego pokoju wyszedł Liam.
- Molly, co ty wyprawiasz. Na co ci ta walizka? – spojrzał zdziwiony na mnie.
- Mark miał wypadek. Muszę do niego jechać. Przepraszam. – powiedziałam i ruszyłam przed siebie.
- Jaki wypadek?! Chcesz tak po prostu wyjechać?  - próbował mnie zatrzymać, jednak na marne.
- Liam, to mój brat. Poza babcią on i Jack są moją jedyną bliską rodziną. Jestem im to winna za tyle lat życia w niewiedzy.
- Masz wystarczającą ilość pieniędzy?- spytał wyciągając portfel z tylnej kieszeni spodni.
- Na sam lot mi wystarczy. Jakoś sobie dam radę. – uśmiechnęłam się do niego.
- Masz. – podał mi swoją kartkę. – Kod znasz. – puścił mi oczko.
- Ale ja tego nie potrzebuję. Weź ją sobie. – próbowałam mu oddać, lecz włożył ręce w kieszenie.
- Nie ma mowy. Szybko zanim samolot odleci! – krzyknął śmiejąc się.
- Jesteś najlepszy! – w przypływie emocji pocałowałam go w usta. Brunet jedynie złapał moje nadgarstki i przyciągnął do siebie, pogłębiając pocałunek. Po chwili gdy oderwałam się od niego szepnął jedynie „kocham cię Molly” Zdenerwowana wybiegłam z hotelu, przed którym wciąż stały fanki. Od razu zostałam zasypana najróżniejszymi pytaniami. Wsiadłam do taksówki i odjechałam. No tak, jutro cały świat będzie trąbił o tym że przyjaciółka One Direction od nich uciekła. Tak jak obiecałam to Zaynowi, usiłowałam się tym nie przejmować. Po krótkim czasie dotarłam do lotniska. Okazało się, że najbliższy lot jest już za 15 minut. Przejęta usiadłam na walizce, oddychając głęboko. Założyłam słuchawki na uszy i zamknęłam oczy, dając się oderwać od rzeczywistości chodź na chwilę. W końcu z głośników doszedł do mnie głos, że czas się zbierać. Chwyciłam walizkę, oglądając się za siebie. Nagle moje oczy wychwyciły obraz biegnącego Harrego w moim kierunku. Loczek krzyczał moje imię, a z oczu co chwila leciały nowe łzy. Jak najszybciej chciałam znaleźć się w tym samolocie. Wchodząc do niego, widziałam jak przygląda mi się przez szybę, krzycząc coś i uderzając w nią pięścią. Niestety, nie mogłam się z nim pożegnać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz