-
No więc.. – zaczął niepewnie loczek. – Rozumiem, że każdy z
was czuje coś do Molly. – spojrzał na swoich przyjaciół.
- Um, idę spać. Cześć. – speszony Liam wyszedł z pokoju.
- Telefon dzwoni, odbiorę! – Louis pobiegł za Liamem.
- Ee, tak musimy rano wstać. Tobie też radzę się położyć Harry. – Niall i Zayn wstali razem z kanapy.
- Jesteście tacy dojrzali! – krzyknął z sarkazmem loczek.
Zmęczony posiedział chwilę w fotelu, po czym ruszył w stronę swojego pokoju. W międzyczasie zatrzymał się przed lustrem.
- Jesteś taki męski, nie ma piękniejszego od ciebie. Zobaczysz uda ci się. Molly będzie twoja. – mówił sam do siebie z wyższością w głosie, przeglądając się.
- Harry Styles spać! Co ty tam wyrabiasz?– krzyknął zdenerwowany Liam.
- Eee, idę no! – burknął wyrwany z transu loczek.
Zaczął iść dalej, ale zatrzymał się pod pokojem dziewczyny. Delikatnie otworzył drzwi i wychylił głowę. Zauważył ją pogrążoną we śnie. Po cichu doszedł do łóżka i klęknął przy niej.
- Kocham cię. – szepnął i pocałował ją w czoło.
Zauważył że na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
~*~
- Molly śniadanie! No wstawaj śpiochu!– krzyknął ktoś stojący nade mną.
W odpowiedzi naciągnęłam sobie kołdrę na głowę, wyciągając rękę aby pokazać nieproszonemu gościowi środkowy palec. Niestety chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Oboje wylądowaliśmy na podłodze. Leżał pod kołdrą która spadła razem za nami. Odsłoniłam kawałek i ujrzałam uśmiechniętego Nialla.
- Zaraz nam wszystko zjedzą! – pociągnął mnie za sobą i pobiegliśmy na dół.
- Molly! – krzyknęli uradowani Liam i Lou.
- Cześć chłopaki. – przytuliłam się do nich po kolei.
- Brakowało mi takiej ciebie. – szepnął Payne.
Uśmiechnęłam się do niego, nagle zadzwonił mój telefon.
- Molly, tu Mark. – usłyszałam głos w słuchawce. – Jesteś? – zapytał gdy nie odpowiadałam.
- Słucham? A, tak. Coś się stało? - powiedziałam spokojnie.
- Ja i Jack chcielibyśmy się z tobą spotkać. – mówił z nadzieją.
- Pewnie, to gdzie i kiedy? – chłopcy spojrzeli na mnie lekko zdziwieni.
- Za 40 minut w parku. Czekamy. – rozłączył się.
- Masz zamiar iść? Nie wiem, dopiero co sobie wszystko przypomniałaś. Zostań w domu. – Louis patrzył na mnie opiekuńczym wzrokiem.
- Nic mi nie będzie. – uśmiechnęłam się i wzięłam kanapkę leżącą na stole.
Pobiegłam wziąć szybki prysznic i przebrać się. Kiedy zbiegałam po schodach przede mną stanął Zayn.
- Nie chcę abyś sama szła. – obrzucił mnie zdenerwowanym wzrokiem.
- Nie potrzebuję niańki, więc daruj sobie. – pocałowałam go w policzek i wyszłam z domu.
Pośpiesznym krokiem ruszyłam w stronę parku.
- Tutaj! – odwróciłam się i ujrzałam dwóch chłopaków podchodzących do mnie.
- Miło was widzieć. – posłałam im promienny uśmiech.
- Cieszę się, że masz lepszy humor niż ostatnio. – powiedział Jack.
- Ale jak to.. – spojrzałam na nich.
- Nie ważne. Postanowiliśmy zacieśnić więzi rodzinne. Co powiesz na kawę? – wtrącił się Mark.
- Pewnie, chodźmy. – złapałam obu pod ramię i ruszyliśmy przed siebie. Zatrzymaliśmy się przy jednej z kawiarni, weszliśmy do niej i zajęliśmy swoje miejsca. Wypytywali się mnie o wszystko, o rodziców, o moje dotychczasowe życie. Odpowiadałam na każde zadane przez nich pytanie z uśmiechem.
- Przepraszam, muszę do łazienki. – powiedziałam i udałam się w stronę toalet.
Kiedy myłam już ręce, po raz kolejny dostałam silnego bólu głowy. Oparłam ręce o umywalkę i głośno oddychałam. Ustąpił po chwili. Szybko przemyłam twarz wodą i wyszłam z pomieszczenia. To co zobaczyłam zdziwiło mnie. Razem z moimi braćmi siedziało całe 1D. Przyjaciele krzyczeli coś do nich, a Mark i Jack siedzieli zdziwieni.
- I macie do niej więcej nie dzwonić, rozumiecie? – mówił wściekły Niall.
- Zapomnijcie o niej najlepiej. – dokończył Harry.
- Co wy wyprawiacie?! – krzyknęłam, a chłopcy odwrócili się w moją stronę.
- Molly, to nie tak.. – Liam próbował załagodzić sytuację.
- Nienawidzę was. – szepnęłam i wybiegłam z budynku.
Zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu. Od razu skierowałam się do swojego pokoju i wyciągnęłam wielką walizkę. Za chwilę słyszałam jak reszta wbiega do domu. Pierwszy w moich drzwiach pojawił się Niall ze łzami w oczach.
- Zrozum nas. – powiedział podchodząc do mnie.
- Przecież oni to moja rodzina! Nie potrafię was zrozumieć. Wyprowadzam się. – powiedziałam nawet nie odwracając się do niego.
- Um, idę spać. Cześć. – speszony Liam wyszedł z pokoju.
- Telefon dzwoni, odbiorę! – Louis pobiegł za Liamem.
- Ee, tak musimy rano wstać. Tobie też radzę się położyć Harry. – Niall i Zayn wstali razem z kanapy.
- Jesteście tacy dojrzali! – krzyknął z sarkazmem loczek.
Zmęczony posiedział chwilę w fotelu, po czym ruszył w stronę swojego pokoju. W międzyczasie zatrzymał się przed lustrem.
- Jesteś taki męski, nie ma piękniejszego od ciebie. Zobaczysz uda ci się. Molly będzie twoja. – mówił sam do siebie z wyższością w głosie, przeglądając się.
- Harry Styles spać! Co ty tam wyrabiasz?– krzyknął zdenerwowany Liam.
- Eee, idę no! – burknął wyrwany z transu loczek.
Zaczął iść dalej, ale zatrzymał się pod pokojem dziewczyny. Delikatnie otworzył drzwi i wychylił głowę. Zauważył ją pogrążoną we śnie. Po cichu doszedł do łóżka i klęknął przy niej.
- Kocham cię. – szepnął i pocałował ją w czoło.
Zauważył że na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
~*~
- Molly śniadanie! No wstawaj śpiochu!– krzyknął ktoś stojący nade mną.
W odpowiedzi naciągnęłam sobie kołdrę na głowę, wyciągając rękę aby pokazać nieproszonemu gościowi środkowy palec. Niestety chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Oboje wylądowaliśmy na podłodze. Leżał pod kołdrą która spadła razem za nami. Odsłoniłam kawałek i ujrzałam uśmiechniętego Nialla.
- Zaraz nam wszystko zjedzą! – pociągnął mnie za sobą i pobiegliśmy na dół.
- Molly! – krzyknęli uradowani Liam i Lou.
- Cześć chłopaki. – przytuliłam się do nich po kolei.
- Brakowało mi takiej ciebie. – szepnął Payne.
Uśmiechnęłam się do niego, nagle zadzwonił mój telefon.
- Molly, tu Mark. – usłyszałam głos w słuchawce. – Jesteś? – zapytał gdy nie odpowiadałam.
- Słucham? A, tak. Coś się stało? - powiedziałam spokojnie.
- Ja i Jack chcielibyśmy się z tobą spotkać. – mówił z nadzieją.
- Pewnie, to gdzie i kiedy? – chłopcy spojrzeli na mnie lekko zdziwieni.
- Za 40 minut w parku. Czekamy. – rozłączył się.
- Masz zamiar iść? Nie wiem, dopiero co sobie wszystko przypomniałaś. Zostań w domu. – Louis patrzył na mnie opiekuńczym wzrokiem.
- Nic mi nie będzie. – uśmiechnęłam się i wzięłam kanapkę leżącą na stole.
Pobiegłam wziąć szybki prysznic i przebrać się. Kiedy zbiegałam po schodach przede mną stanął Zayn.
- Nie chcę abyś sama szła. – obrzucił mnie zdenerwowanym wzrokiem.
- Nie potrzebuję niańki, więc daruj sobie. – pocałowałam go w policzek i wyszłam z domu.
Pośpiesznym krokiem ruszyłam w stronę parku.
- Tutaj! – odwróciłam się i ujrzałam dwóch chłopaków podchodzących do mnie.
- Miło was widzieć. – posłałam im promienny uśmiech.
- Cieszę się, że masz lepszy humor niż ostatnio. – powiedział Jack.
- Ale jak to.. – spojrzałam na nich.
- Nie ważne. Postanowiliśmy zacieśnić więzi rodzinne. Co powiesz na kawę? – wtrącił się Mark.
- Pewnie, chodźmy. – złapałam obu pod ramię i ruszyliśmy przed siebie. Zatrzymaliśmy się przy jednej z kawiarni, weszliśmy do niej i zajęliśmy swoje miejsca. Wypytywali się mnie o wszystko, o rodziców, o moje dotychczasowe życie. Odpowiadałam na każde zadane przez nich pytanie z uśmiechem.
- Przepraszam, muszę do łazienki. – powiedziałam i udałam się w stronę toalet.
Kiedy myłam już ręce, po raz kolejny dostałam silnego bólu głowy. Oparłam ręce o umywalkę i głośno oddychałam. Ustąpił po chwili. Szybko przemyłam twarz wodą i wyszłam z pomieszczenia. To co zobaczyłam zdziwiło mnie. Razem z moimi braćmi siedziało całe 1D. Przyjaciele krzyczeli coś do nich, a Mark i Jack siedzieli zdziwieni.
- I macie do niej więcej nie dzwonić, rozumiecie? – mówił wściekły Niall.
- Zapomnijcie o niej najlepiej. – dokończył Harry.
- Co wy wyprawiacie?! – krzyknęłam, a chłopcy odwrócili się w moją stronę.
- Molly, to nie tak.. – Liam próbował załagodzić sytuację.
- Nienawidzę was. – szepnęłam i wybiegłam z budynku.
Zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu. Od razu skierowałam się do swojego pokoju i wyciągnęłam wielką walizkę. Za chwilę słyszałam jak reszta wbiega do domu. Pierwszy w moich drzwiach pojawił się Niall ze łzami w oczach.
- Zrozum nas. – powiedział podchodząc do mnie.
- Przecież oni to moja rodzina! Nie potrafię was zrozumieć. Wyprowadzam się. – powiedziałam nawet nie odwracając się do niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz