-
Margarita nie zdradziła Diego! Okazało się że to sprawka
siostry męża córki ciotki ze strony matki która jest kochanką
ojca brata szwagierki i.. – zanim się całkowicie rozkręcił
zamknęłam mu usta dłonią.
- Chcesz powiedzieć, że obudziłeś mnie w środku nocy tylko po to aby poinformować że jakaś laska z telenoweli nadal jest ze swoim fagasem? – spojrzałam na niego wściekła.
- To najlepszy serial ostatnich lat! Już dawno ci mówiłem, abyś oglądała ze mną! – usiadł naprzeciw mnie i uśmiechnął się wystawiając dwa rzędy białych zębów.
- Nic się nie zmieniłeś. Wracaj do łóżka. – poczochrałam go po włosach, przez co spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Ile razy mam powtarzać, nie dotykaj moich włosów, muszę wyglądać przyzwoicie. – odburknął obudzony.
- Oh, przepraszam. Jak mogłam zapomnieć. No już, idź spać. – kopnęłam go w tyłek aby się ruszył.
- Molly, a mogę z tobą? Niall puszcza gazy a Harry tak głośno chrapie. Będę miał przez nich worki pod oczami. – zrobił smutną minkę.
- Eh, właź. – zrobiłam mu trochę miejsca na łóżku.
Chłopak od razu położył się i przytulił do mnie.
- Dobrych snów. – szepnął mi do ucha.
Następnego dnia gdy się obudziłam wszyscy jeszcze spali. Zeszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie. Pierwszy przyszedł Liam. Przywitaliśmy się pocałunkiem w policzek po czym brunet usiadł przy stole.
- Jak ja uwielbiam to miejsce. – Wziął na ręce kota i zaczął go głaskać.
- Cudowne jest. – uśmiechnęłam się do niego. – Smacznego. – postawiłam na stole talerz pełen naleśników.
- Chłopaki, jedzenie! – krzyknęłam stojąc na schodach.
Od razu usłyszałam tupot stóp i za chwilę wpadł na mnie roześmiany Niall.
- Dzień dobry. A teraz złaź ze mnie. – zaśmiałam się.
- Ale czemu. – przytulił się, nadal leżeliśmy na podłodze.
- Co mu tu mamy? – dołączyli do nas Harry i Zayn.
Malik pomógł nam wstać, po czym cała trójka ruszyła do kuchni.
- Ej ej! Wszystko mi zjedzą! – Louis w pośpiechu zakładał skarpetkę.
- Spokojnie, zrobiłam chyba wystarczająco dużo.
- Mówisz jakbyś mieszkała z nami jakieś kilka minut. Szybko bo i dla ciebie nic nie zostanie. – Tomlinson pociągnął mnie za rękę.
Zjedliśmy śniadanie w miłej atmosferze, po czym wyszykowani ruszyliśmy na stok. Trochę się obawiałam, w końcu nigdy nie miałam styczności z nartami. Stanęliśmy w kolejce aby wypożyczyć sprzęt.
- Tak słucham, w czym mogę pomóc? – odwróciła się do nas dziewczyna, a na twarzach chłopców pojawił się uśmiech pomieszany ze zdziwieniem.
- Jessica! – krzyknęli uradowani.
- O jejku, to wy chłopcy! Tyle czasu! – wybiegła zza lady aby się do nich przytulić.
Wyglądało na to, że tylko ja nie mam pojęcia kim jest owa dziewczyna, z długimi różowymi włosami.
- Chcesz powiedzieć, że obudziłeś mnie w środku nocy tylko po to aby poinformować że jakaś laska z telenoweli nadal jest ze swoim fagasem? – spojrzałam na niego wściekła.
- To najlepszy serial ostatnich lat! Już dawno ci mówiłem, abyś oglądała ze mną! – usiadł naprzeciw mnie i uśmiechnął się wystawiając dwa rzędy białych zębów.
- Nic się nie zmieniłeś. Wracaj do łóżka. – poczochrałam go po włosach, przez co spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Ile razy mam powtarzać, nie dotykaj moich włosów, muszę wyglądać przyzwoicie. – odburknął obudzony.
- Oh, przepraszam. Jak mogłam zapomnieć. No już, idź spać. – kopnęłam go w tyłek aby się ruszył.
- Molly, a mogę z tobą? Niall puszcza gazy a Harry tak głośno chrapie. Będę miał przez nich worki pod oczami. – zrobił smutną minkę.
- Eh, właź. – zrobiłam mu trochę miejsca na łóżku.
Chłopak od razu położył się i przytulił do mnie.
- Dobrych snów. – szepnął mi do ucha.
Następnego dnia gdy się obudziłam wszyscy jeszcze spali. Zeszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie. Pierwszy przyszedł Liam. Przywitaliśmy się pocałunkiem w policzek po czym brunet usiadł przy stole.
- Jak ja uwielbiam to miejsce. – Wziął na ręce kota i zaczął go głaskać.
- Cudowne jest. – uśmiechnęłam się do niego. – Smacznego. – postawiłam na stole talerz pełen naleśników.
- Chłopaki, jedzenie! – krzyknęłam stojąc na schodach.
Od razu usłyszałam tupot stóp i za chwilę wpadł na mnie roześmiany Niall.
- Dzień dobry. A teraz złaź ze mnie. – zaśmiałam się.
- Ale czemu. – przytulił się, nadal leżeliśmy na podłodze.
- Co mu tu mamy? – dołączyli do nas Harry i Zayn.
Malik pomógł nam wstać, po czym cała trójka ruszyła do kuchni.
- Ej ej! Wszystko mi zjedzą! – Louis w pośpiechu zakładał skarpetkę.
- Spokojnie, zrobiłam chyba wystarczająco dużo.
- Mówisz jakbyś mieszkała z nami jakieś kilka minut. Szybko bo i dla ciebie nic nie zostanie. – Tomlinson pociągnął mnie za rękę.
Zjedliśmy śniadanie w miłej atmosferze, po czym wyszykowani ruszyliśmy na stok. Trochę się obawiałam, w końcu nigdy nie miałam styczności z nartami. Stanęliśmy w kolejce aby wypożyczyć sprzęt.
- Tak słucham, w czym mogę pomóc? – odwróciła się do nas dziewczyna, a na twarzach chłopców pojawił się uśmiech pomieszany ze zdziwieniem.
- Jessica! – krzyknęli uradowani.
- O jejku, to wy chłopcy! Tyle czasu! – wybiegła zza lady aby się do nich przytulić.
Wyglądało na to, że tylko ja nie mam pojęcia kim jest owa dziewczyna, z długimi różowymi włosami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz