-
Ty weź się puknij w ten łeb Louis. – zaśmiał się Harry. –
Siedźcie spokojnie, zaraz wszystko wróci do normy. – poprawił
włosy, zakładając ręce za głowę.
- Nie możesz być tego pewien. Harold my zginiemy. – Lou wtulił się w przyjaciela, cicho płacząc.
- Przestań, wszystko będzie dobrze. – poklepał go po plecach.
Zdenerwowana spojrzałam w dół gdzie klęczał Niall przytulony do mojego brzucha. Za chwilę wstał i oboje usiedliśmy w fotelach. Spojrzałam na niebo zza szyby które co jakiś czas przecinał blask błyskawicy.
- Nie bój się. – Niall spojrzał na mnie z uśmiechem, dotykając mojej dłoni.
- Jeszcze przed chwilą sam sikałeś w majtki ze strachu. Ja jestem spokojna. – dotknęłam jego policzka śmiejąc się.
Po jakimś czasie zawiadomiono nas, że jesteśmy bezpieczni. Louis klęczał na środku pokładu i dziękował Bogu ja przeżycie. Reszta lotu minęła nam dość spokojnie, jeżeli tak można było nazwać ciągłe kłótnie, jęki głodnego Nialla, podziwy Zayna wpatrzonego w swoje odbicie w lustrze, bieganie Harrego w samych bokserkach i wyznania miłosne Louisa do plastikowego gołębia. Razem z Liamem co chwilę zastanawialiśmy się, jak możemy przyjaźnić się z takimi świrami do czasu, aż stewardessa przyniosła nam obiad. Na widok łyżek Payne zaczął panikować i schował się za pół nagim Harrym. W odpowiedzi posłałam im facepalm’a i poszłam spać.
~*~
- Kochanie wstajemy, szkoda dnia. – usłyszałam głos dobiegający nade mną. Otworzyłam oczy i zauważyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa. Wygrzebałam się spod ciepłego koca i razem z chłopakami opuściłam samolot. Rozpierała mnie ciekawość, gdzie zaczyna się ich trasa. Wybiegłam na lotnisko jako pierwsza i zauważyłam wielki napis „Witamy w Paryżu” Ze szczęścia jedynie wtuliłam się w Harrego usiłując opanować emocje. Pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się pokazując dwa rzędy śnieżnobiałych zębów. Nagle usłyszałam damskie krzyki i tłum dziewczyn rzucił się na nas, piszcząc i prosząc o autograf. Ochrona od razu zareagowała, dzięki czemu mogliśmy dotrzeć do samochodu.
- Zayn, w porządku? – zapytałam widząc jak mulat rozmasowuje swoje ramie.
- Nic mi nie jest. – usiłował się uśmiechnąć, pomimo bólu.
Usiadłam obok niego, całując w policzek. Po jakimś czasie wysiedliśmy z samochodu. Moim oczom ukazał się ogromny budynek z tysiącami okien oraz balkonów. Wyksztusiłam z siebie tylko ciche „wow”. Niall i Louis złapali mnie za ręce i pociągnęli przed siebie. Po raz kolejny musieliśmy przeciskać się przez tłum rozkrzyczanych fanek. Usłyszałam jak kilka krzyczy w twoim kierunku ‘Jesteś zwykłą dziwką’ ‘Lecisz na ich kasę, co?” ‘Jak mogą się zadawać z taką szmatą, niepotrzebnie przyjechałaś’ i poczułam łzy spływające po moich policzkach. Liam widząc zaistniałą sytuację przytulił mnie do siebie. Kiedy udało wam się wejść, od razu poprosiłam o klucz do swojego pokoju i nie żegnając się z nikim po prostu zniknęłam za drzwiami windy. Czułam się strasznie z myślą, że ktoś nienawidzi mnie nawet nie wiedząc jaka jestem. Odnalazłam swój pokój i zamknęłam się w nim. Płakałam, jak nigdy dotąd. Przerwało mi pukanie do drzwi. Krzyknęłam, aby wszedł i szybko starałam się zatuszować ślady po łzach. W drzwiach pojawił się Zayn.
- Wszystko w porządku? Martwimy się o ciebie. – usiadł na brzegu łóżka i dotknął mojego kolana.
- Wiedziałam, że tak będzie jak tylko przyjadę. Popełniłam błąd, zgadzając się. – oparłam głowę o ścianę.
- Skarbie, nie przejmuj się opinią kilku nastolatek. Co się z tobą stało? Kiedyś nigdy nie przejmowałaś się tym, co sądzą o tobie inni. Byłaś moją Molly. – złapał mnie za ręce.
- Ludzie się zmieniają, Zayn. – szybko wstałam i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz wodą, w odbiciu lustra zobaczyłam stojącego za mną Malika. Podszedł i przytulił mnie od tyłu. Odwróciłam się w jego stronę, zatracając się w jego oczach. Za chwilę jego usta, odnalazły moje. Czułam jak szybko bije mu serce, kręciło mi się w głowie lecz nie potrafiłam przestać. Podniósł mnie szybko, sadzając na blacie. Jego ręce błądziły pod moją koszulką, natomiast moje wsunęły się w jego włosy, ciągnąc je lekko.
- Zayn.. – szepnęłam kiedy na chwilę przerwał pocałunek.
- Obiecaj mi, że nie martwić tym co oni mówią. Pokaż, że jesteś dzielna. – przejechał dłonią po moim policzku, delikatnie się uśmiechając.
- Przepraszam, źle zareagowałam. – wtuliłam się w jego tors, głęboko oddychając.
- Chodź, wszyscy na nas czekają. Idziemy na prawdziwą, francuską kolację. – oboje wyszliśmy, zamykając poprzednio drzwi do mojego pokoju.
Posiłek minął nam w dobrej atmosferze, coraz lepiej znosiłam to że reporterzy co chwilę robią nam zdjęcia. Zaraz potem, zmęczona tym wszystkim wróciłam do łóżka. Zdecydowanie potrzebowałam snu.
~*~
Była chyba 4 nad ranem, gdy ktoś usiłował się do mnie dodzwonić. Przetarłam oczy i odblokowałam telefon.
- Tak słucham? – zapytałam ziewając. – Coś się stało? – dodałam po chwili.
- Molly, stało się coś strasznego. – usłyszałam czyjś zapłakany głos po drugiej stronie.
- Nie możesz być tego pewien. Harold my zginiemy. – Lou wtulił się w przyjaciela, cicho płacząc.
- Przestań, wszystko będzie dobrze. – poklepał go po plecach.
Zdenerwowana spojrzałam w dół gdzie klęczał Niall przytulony do mojego brzucha. Za chwilę wstał i oboje usiedliśmy w fotelach. Spojrzałam na niebo zza szyby które co jakiś czas przecinał blask błyskawicy.
- Nie bój się. – Niall spojrzał na mnie z uśmiechem, dotykając mojej dłoni.
- Jeszcze przed chwilą sam sikałeś w majtki ze strachu. Ja jestem spokojna. – dotknęłam jego policzka śmiejąc się.
Po jakimś czasie zawiadomiono nas, że jesteśmy bezpieczni. Louis klęczał na środku pokładu i dziękował Bogu ja przeżycie. Reszta lotu minęła nam dość spokojnie, jeżeli tak można było nazwać ciągłe kłótnie, jęki głodnego Nialla, podziwy Zayna wpatrzonego w swoje odbicie w lustrze, bieganie Harrego w samych bokserkach i wyznania miłosne Louisa do plastikowego gołębia. Razem z Liamem co chwilę zastanawialiśmy się, jak możemy przyjaźnić się z takimi świrami do czasu, aż stewardessa przyniosła nam obiad. Na widok łyżek Payne zaczął panikować i schował się za pół nagim Harrym. W odpowiedzi posłałam im facepalm’a i poszłam spać.
~*~
- Kochanie wstajemy, szkoda dnia. – usłyszałam głos dobiegający nade mną. Otworzyłam oczy i zauważyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa. Wygrzebałam się spod ciepłego koca i razem z chłopakami opuściłam samolot. Rozpierała mnie ciekawość, gdzie zaczyna się ich trasa. Wybiegłam na lotnisko jako pierwsza i zauważyłam wielki napis „Witamy w Paryżu” Ze szczęścia jedynie wtuliłam się w Harrego usiłując opanować emocje. Pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się pokazując dwa rzędy śnieżnobiałych zębów. Nagle usłyszałam damskie krzyki i tłum dziewczyn rzucił się na nas, piszcząc i prosząc o autograf. Ochrona od razu zareagowała, dzięki czemu mogliśmy dotrzeć do samochodu.
- Zayn, w porządku? – zapytałam widząc jak mulat rozmasowuje swoje ramie.
- Nic mi nie jest. – usiłował się uśmiechnąć, pomimo bólu.
Usiadłam obok niego, całując w policzek. Po jakimś czasie wysiedliśmy z samochodu. Moim oczom ukazał się ogromny budynek z tysiącami okien oraz balkonów. Wyksztusiłam z siebie tylko ciche „wow”. Niall i Louis złapali mnie za ręce i pociągnęli przed siebie. Po raz kolejny musieliśmy przeciskać się przez tłum rozkrzyczanych fanek. Usłyszałam jak kilka krzyczy w twoim kierunku ‘Jesteś zwykłą dziwką’ ‘Lecisz na ich kasę, co?” ‘Jak mogą się zadawać z taką szmatą, niepotrzebnie przyjechałaś’ i poczułam łzy spływające po moich policzkach. Liam widząc zaistniałą sytuację przytulił mnie do siebie. Kiedy udało wam się wejść, od razu poprosiłam o klucz do swojego pokoju i nie żegnając się z nikim po prostu zniknęłam za drzwiami windy. Czułam się strasznie z myślą, że ktoś nienawidzi mnie nawet nie wiedząc jaka jestem. Odnalazłam swój pokój i zamknęłam się w nim. Płakałam, jak nigdy dotąd. Przerwało mi pukanie do drzwi. Krzyknęłam, aby wszedł i szybko starałam się zatuszować ślady po łzach. W drzwiach pojawił się Zayn.
- Wszystko w porządku? Martwimy się o ciebie. – usiadł na brzegu łóżka i dotknął mojego kolana.
- Wiedziałam, że tak będzie jak tylko przyjadę. Popełniłam błąd, zgadzając się. – oparłam głowę o ścianę.
- Skarbie, nie przejmuj się opinią kilku nastolatek. Co się z tobą stało? Kiedyś nigdy nie przejmowałaś się tym, co sądzą o tobie inni. Byłaś moją Molly. – złapał mnie za ręce.
- Ludzie się zmieniają, Zayn. – szybko wstałam i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz wodą, w odbiciu lustra zobaczyłam stojącego za mną Malika. Podszedł i przytulił mnie od tyłu. Odwróciłam się w jego stronę, zatracając się w jego oczach. Za chwilę jego usta, odnalazły moje. Czułam jak szybko bije mu serce, kręciło mi się w głowie lecz nie potrafiłam przestać. Podniósł mnie szybko, sadzając na blacie. Jego ręce błądziły pod moją koszulką, natomiast moje wsunęły się w jego włosy, ciągnąc je lekko.
- Zayn.. – szepnęłam kiedy na chwilę przerwał pocałunek.
- Obiecaj mi, że nie martwić tym co oni mówią. Pokaż, że jesteś dzielna. – przejechał dłonią po moim policzku, delikatnie się uśmiechając.
- Przepraszam, źle zareagowałam. – wtuliłam się w jego tors, głęboko oddychając.
- Chodź, wszyscy na nas czekają. Idziemy na prawdziwą, francuską kolację. – oboje wyszliśmy, zamykając poprzednio drzwi do mojego pokoju.
Posiłek minął nam w dobrej atmosferze, coraz lepiej znosiłam to że reporterzy co chwilę robią nam zdjęcia. Zaraz potem, zmęczona tym wszystkim wróciłam do łóżka. Zdecydowanie potrzebowałam snu.
~*~
Była chyba 4 nad ranem, gdy ktoś usiłował się do mnie dodzwonić. Przetarłam oczy i odblokowałam telefon.
- Tak słucham? – zapytałam ziewając. – Coś się stało? – dodałam po chwili.
- Molly, stało się coś strasznego. – usłyszałam czyjś zapłakany głos po drugiej stronie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz