2013/02/04

Część 47.

- Więc, o czym chcesz porozmawiać? – usiadłam na łóżku, w tym czasie blondyn zamknął drzwi na klucz.
- Przecież dobrze wiesz. To co się wydarzyło wczoraj, nie panowałem nad sobą, byłem pijany.- dosiadł się obok mnie.
- Nie bardzo rozumiem, przecież nie obchodzi mnie to z kim się całujesz. – spojrzałam na niego.
- A jednak zabolało cie to gdy nas zobaczyłaś. – był coraz bliżej mnie.
- Bredzisz głupoty. – skłamałam.
- Widziałem jak wybiegasz z pokoju, Molly zbyt dobrze cię znam.
- Niall, daj mi już spokój. Nie mam podstaw aby być o ciebie zazdrosną, jeżeli o to chodzi. – wstałam i podeszłam w stronę okna.
- Zależy Ci na mnie. – szepnął do mojego ucha, kiedy znalazł się przy mnie.
- Jesteśmy przyjaciółmi.
- Kocham Cię. – złapał mnie za rękę i obrócił w swoją stronę.
- Niall, nie rób tego. – spojrzałam w jego błękitne oczy.
- Pragnę poczuć smak twoich ust.- bez namysłu mnie pocałował.
Próbowałam go odepchnąć, lecz był zbyt silny. Złapał mnie za nadgarstki, pogłębiając pocałunek. Przestał, gdy poczuł że po moich policzkach ściekają łzy.
- Dlaczego płaczesz? – zapytał ze smutkiem.
- Nie dotykaj mnie więcej. Nigdy. – wyrwałam się i pobiegłam do drzwi, jednak były zamknięte. – Gdzie jest klucz? – spojrzałam na niego zła.
- Przepraszam Cię. – zaczął do mnie podchodzić.
- Stój w miejscu! Nie zbliżaj się! – krzyknęłam.
W końcu na jednej z półek zauważyłam kluczyk, otworzyłam drzwi i schodami zbiegłam na dół.
- Kochanie Co się stało? – Louis od razu wstał z kanapy widząc mnie.
Bez słowa skierowałam się do drzwi głównych i zakładając z pośpiechu buty i kurkę wybiegłam z mieszkania. Zatrzymałam się dopiero kiedy przede mną była ogromna przepaść. Usiadłam pod drzewem i płakałam. Podczas tamtego pocałunku do mojej głowy wróciły wszystkie wspomnienia z nocy, gdy tamten chłopak mnie zgwałcił. Po raz kolejny dostałam bólu głowy, jednak był wyjątkowo silny. Uczucie, jakby moja głowa miała wybuchnąć. Krzyczałam, leżąc na śniegu. Przejeżdżając dłonią po twarzy zauważyłam na niej krew, która leciała mi z nosa. Całe ciało przechodził silny dreszcz. W myślach modliłam się, aby to wszystko się skończyło. Byłam gotowa umrzeć, aby tylko nie czuć tego dłużej. W oddali słyszałam krzyki, po chwili zobaczyłam twarz Liama który klęczał nade mną.
- Molly, co się dzieje? Będzie dobrze, tylko nie zasypiaj! – krzyczał trzymając moją dłoń.
- Dzwońcie po karetkę! Z nią coś nie tak! – to były ostatnie słowa które usłyszałam, zanim całkowicie straciłam przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz