Słyszałam
krzyki Liama który wołał abym wróciła do pokoju. Wybiegając zza
zakrętu wpadłam na kogoś, na skutek czego wylądowaliśmy na
ziemi. Szybko się podniosłam i zaczęłam przepraszać osobę którą
okazał się Harry. Spojrzał się na mnie i uniósł rękę aby
dotknąć mojego policzka. Stanowczo odsunęłam się do tyłu.
- Dlaczego nie chcesz mi wybaczyć? – zapytał, podpierając się drugą ręką o ścianę.
- Nie chcę mieć takiego przyjaciela jak ty. Nie mówię tu nawet o czymś więcej. Bawisz się kobietami jakby to były bezuczuciowe zabawki! A teraz daj mi przejść. – wykonałam, krok do przodu, lecz stanął naprzeciw.
- Ona nic dla mnie nie znaczy. Po prostu to była pomyłka.
- Pomyłką było to, że spotkałam kogoś takiego jak ty. I wiesz co? Po prostu szkoda mi takich ludzi jakim jesteś. – zauważyłam, że jego oczy zaszły łzami. Nie czekając na odpowiedź ruszyłam przed siebie zostawiając go. Nie potrafiłam uporządkować swoich myśli, a co dopiero mówić o życiu. Dosłownie jedna wielka łamigłówka. Zaczynało mi wręcz podchodzić pod brazylijskie telenowele, które Zayn tak bardzo uwielbiał oglądać. No właśnie, Zayn. To jego właśnie potrzebowałam w tej chwili. Niewiele już myśląc skierowałam się do jego pokoju. Kiedy byłam u celu zapukałam lekko w drzwi. Usłyszałam jakiś hałas i zaraz ukazał mi się Malik. Nie miał na sobie koszulki, więc od razu rzucił mi się w oczy naszyjnik który podarowałam mu w ostatnim dniu przed moim wyjazdem do Irlandii. Wróciły do mnie wspomnienia. Te w których ja i on tworzyliśmy idealną parę.
- Molly, wszystko dobrze? Jesteś strasznie blada. – mulat wyrwał mnie z zamyślenia. Uśmiechnęłam się do niego i po prostu wtuliłam w nagą klatkę piersiową. – Skarbie co jest? Ej nie płacz. – pogłaskał mnie po głowie i ucałował w czoło. Kiedy puściłam go po prostu weszłam w głąb pokoju, siadając na łóżku. Zamknięte walizki stojące pod oknem przypomniały mi, że to ostatnia noc w Paryżu.
- Zaczekaj chwilkę, muszę wziąć prysznic. – w odpowiedzi posłałam mu jedynie uśmiech. Położyłam się na jego łóżku i zamknęłam na chwilę oczy. Nieświadomie wsunęłam rękę pod poduszkę. Poczułam coś. Jakby grubsza kartka papieru. Zdziwiona podniosłam poduszkę i po raz kolejny przeżyłam szok. 5 moich pojedynczych zdjęć. Takie same jak u Liama. Wściekła chwyciłam fotografie w ręce i ruszyłam w stronę łazienki. Wiedziałam, że drzwi nie będą zamknięte. Zayn zawsze bał się zatrzasnąć. Otworzyłam je głośno i wparowałam do łazienki krzycząc na niego.
- Co to ma do cholery być?! Wam się zachciało w paparazzi bawić czy kompletnie padło na te mózgi! -zdenerwowana chodziłam po całej łazience, nawet nie spoglądając na Zayna. Chłopak szybko obwiązał się ręcznikiem i wyszedł z pod prysznica. Za wszelką cenę usiłował mnie uspokoić. Po lekkiej szarpaninie w końcu uległam i przylgnęłam do jego mokrego ciała, oddychając głęboko.
- Spokojnie, nie krzycz już. – powtarzał wciąż, masując mnie po plecach.
- Skąd je masz? – spojrzałam w jego przygnębione oczy.
- Podkradłem kilka Liamowi. Czasem gdy mam dość muszę po prostu spojrzeć przynajmniej na twoje zdjęcie. Nie bądź zła.
- Wiedziałeś co on robi i mi nie powiedziałeś?
- A co miałem mówić. To nie jego wina, że tak bardzo cię kocha.
- Zayn…
- Nic już nie mów. – uśmiechnął się tak jak kiedyś. Gdy mieliśmy po 16 lat. Wtedy wszystko było takie piękne i cudowne. Miałam rodzinę, przyjaciół oraz moją wielką miłość. Nie potrzebowałam już nic do szczęścia. Oparłam głowę o jego wciąż mokrą klatkę piersiową i westchnęłam głęboko.
- Zabierz mnie stąd. Chcę poczuć się tak jak kiedyś, kiedy mieliśmy siebie nawzajem. Proszę cię. – szeptałam.
- Może pozwolisz, że najpierw się ubiorę. – zaśmiał się cicho i znów pocałował mnie w czoło. Uwielbiałam kiedy to robił. Wyszłam z łazienki, zamykając drzwi. A zdjęcia? Podarłam i wyrzuciłam do śmieci. Najwyżej zabierze więcej Liamowi. W tamtym momencie nie chciałam już o tym myśleć. Jedyne o czym myślałam, to Zayn. Chłopak za chwilę wyszedł z gorącej i parującej łazienki. Chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę drzwi.
- Gotowa?
- Oczywiście. – posłałam mu uśmiech i wyszliśmy z jego pokoju aby chodź na chwilę wrócić do czasów, gdy byliśmy dla siebie najważniejsi.
- Dlaczego nie chcesz mi wybaczyć? – zapytał, podpierając się drugą ręką o ścianę.
- Nie chcę mieć takiego przyjaciela jak ty. Nie mówię tu nawet o czymś więcej. Bawisz się kobietami jakby to były bezuczuciowe zabawki! A teraz daj mi przejść. – wykonałam, krok do przodu, lecz stanął naprzeciw.
- Ona nic dla mnie nie znaczy. Po prostu to była pomyłka.
- Pomyłką było to, że spotkałam kogoś takiego jak ty. I wiesz co? Po prostu szkoda mi takich ludzi jakim jesteś. – zauważyłam, że jego oczy zaszły łzami. Nie czekając na odpowiedź ruszyłam przed siebie zostawiając go. Nie potrafiłam uporządkować swoich myśli, a co dopiero mówić o życiu. Dosłownie jedna wielka łamigłówka. Zaczynało mi wręcz podchodzić pod brazylijskie telenowele, które Zayn tak bardzo uwielbiał oglądać. No właśnie, Zayn. To jego właśnie potrzebowałam w tej chwili. Niewiele już myśląc skierowałam się do jego pokoju. Kiedy byłam u celu zapukałam lekko w drzwi. Usłyszałam jakiś hałas i zaraz ukazał mi się Malik. Nie miał na sobie koszulki, więc od razu rzucił mi się w oczy naszyjnik który podarowałam mu w ostatnim dniu przed moim wyjazdem do Irlandii. Wróciły do mnie wspomnienia. Te w których ja i on tworzyliśmy idealną parę.
- Molly, wszystko dobrze? Jesteś strasznie blada. – mulat wyrwał mnie z zamyślenia. Uśmiechnęłam się do niego i po prostu wtuliłam w nagą klatkę piersiową. – Skarbie co jest? Ej nie płacz. – pogłaskał mnie po głowie i ucałował w czoło. Kiedy puściłam go po prostu weszłam w głąb pokoju, siadając na łóżku. Zamknięte walizki stojące pod oknem przypomniały mi, że to ostatnia noc w Paryżu.
- Zaczekaj chwilkę, muszę wziąć prysznic. – w odpowiedzi posłałam mu jedynie uśmiech. Położyłam się na jego łóżku i zamknęłam na chwilę oczy. Nieświadomie wsunęłam rękę pod poduszkę. Poczułam coś. Jakby grubsza kartka papieru. Zdziwiona podniosłam poduszkę i po raz kolejny przeżyłam szok. 5 moich pojedynczych zdjęć. Takie same jak u Liama. Wściekła chwyciłam fotografie w ręce i ruszyłam w stronę łazienki. Wiedziałam, że drzwi nie będą zamknięte. Zayn zawsze bał się zatrzasnąć. Otworzyłam je głośno i wparowałam do łazienki krzycząc na niego.
- Co to ma do cholery być?! Wam się zachciało w paparazzi bawić czy kompletnie padło na te mózgi! -zdenerwowana chodziłam po całej łazience, nawet nie spoglądając na Zayna. Chłopak szybko obwiązał się ręcznikiem i wyszedł z pod prysznica. Za wszelką cenę usiłował mnie uspokoić. Po lekkiej szarpaninie w końcu uległam i przylgnęłam do jego mokrego ciała, oddychając głęboko.
- Spokojnie, nie krzycz już. – powtarzał wciąż, masując mnie po plecach.
- Skąd je masz? – spojrzałam w jego przygnębione oczy.
- Podkradłem kilka Liamowi. Czasem gdy mam dość muszę po prostu spojrzeć przynajmniej na twoje zdjęcie. Nie bądź zła.
- Wiedziałeś co on robi i mi nie powiedziałeś?
- A co miałem mówić. To nie jego wina, że tak bardzo cię kocha.
- Zayn…
- Nic już nie mów. – uśmiechnął się tak jak kiedyś. Gdy mieliśmy po 16 lat. Wtedy wszystko było takie piękne i cudowne. Miałam rodzinę, przyjaciół oraz moją wielką miłość. Nie potrzebowałam już nic do szczęścia. Oparłam głowę o jego wciąż mokrą klatkę piersiową i westchnęłam głęboko.
- Zabierz mnie stąd. Chcę poczuć się tak jak kiedyś, kiedy mieliśmy siebie nawzajem. Proszę cię. – szeptałam.
- Może pozwolisz, że najpierw się ubiorę. – zaśmiał się cicho i znów pocałował mnie w czoło. Uwielbiałam kiedy to robił. Wyszłam z łazienki, zamykając drzwi. A zdjęcia? Podarłam i wyrzuciłam do śmieci. Najwyżej zabierze więcej Liamowi. W tamtym momencie nie chciałam już o tym myśleć. Jedyne o czym myślałam, to Zayn. Chłopak za chwilę wyszedł z gorącej i parującej łazienki. Chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę drzwi.
- Gotowa?
- Oczywiście. – posłałam mu uśmiech i wyszliśmy z jego pokoju aby chodź na chwilę wrócić do czasów, gdy byliśmy dla siebie najważniejsi.