Biegiem
wpadliśmy na lotnisko, co było złym wyborem ponieważ stało tam
kilka fanek chłopców. Zaczęły piszczeć ich imiona, więc pędem
udaliśmy się do odprawy. Kilkanaście minut później byliśmy już
w samolocie. Uparłam się że chcę siedzieć przy oknie, po czym
Harry krzyknął że siada obok mnie. Reszta spiorunowała go
wzrokiem, a on wystraszony podbiegł i mnie przytulił. Zajęliśmy
swoje miejsca i pełni nerwów czekaliśmy. W końcu samolot wzbił
się w powietrze a mnie ogarnęło przerażenie. Dawno już nie
latałam, więc trochę się stresowałam. Oparłam głowę i
zaczęłam nerwowo oddychać. Styles spojrzał na mnie rozbawiony i
starał się uspokoić. Po jakimś czasie czułam się już
normalnie. - Czego słuchasz? – zapytałam przyjaciela.
- Kubusia Puchatka, masz. – Harry podał mi jedną słuchawkę.
Włożyłam ją do ucha i już po chwili usłyszałam dobrze znaną mi melodię z dzieciństwa. Zaczęliśmy śpiewać na cały samolot, a reszta ludzi dziwnie się na nas patrzyła. Zmęczona położyłam głowę na jego ramieniu i usnęłam. Czułam jak głaszcze mnie po włosach i szepcze coś pod nosem. Obudził mnie głos, że zaraz będziemy lądować. Przetarłam oczy i zauważyłam że koło mnie siedzi uśmiechnięty Niall. Zdziwiłam się.
- Ale myślałam że tu siedzi Harry. – powiedziałam ziewając.
- Musiał iść do toalety, więc zająłem sobie jego miejsce. – pstryknął mnie w nos.
Wysiedliśmy z samolotu i poczułam od razu promienie słońca na twarzy. Byliśmy na Hawajach. Poszliśmy po walizki i chwilę potem byliśmy już w taksówce. Byłam cała podekscytowana. Hotel był wielki, znajdował się tuż obok plaży. Zaczęłam piszczeć a chłopcy przytulili mnie po kolei. Jako pierwsza stałam już przy recepcji. Po chwili dołączyli moi przyjaciele, gdzie odebraliśmy kluczyki. Wsiedliśmy do windy, która była zdecydowanie za mała. Wylądowałam w objęciach Liama. Wtuliłam się w niego i zaciągnęłam zapachem perfum. Louis odchrząknął dwuznacznie więc zarumieniłam i rozluźniłam uścisk. W końcu dojechała na właściwe piętro i wyszliśmy z niej szukając swoich pokoi.
- Molly, jest pewna sprawa.. – rzekł nieco zdenerwowany Niall.
- Coś nie tak? – zapytałam.
- Bo widzisz, wykupiliśmy 3 pokoje czyli w każdym muszą mieszkać po 2 osoby.. musisz dzielić pokój z którymś z nas. – powiedział blondyn i wbił wzrok w podłogę.
Spojrzałam na wszystkich zdenerwowanym wzrokiem.
- To są chyba jakieś jaja. – powiedziałam i ruszyłam przed siebie.
- Nie rób scen, to tylko tydzień. Ale teraz pytanie, kto będzie twoim towarzyszem? – Harry pobiegł za mną i starał się opanować sytuację.
Czekała mnie dość trudna decyzja.
- Kubusia Puchatka, masz. – Harry podał mi jedną słuchawkę.
Włożyłam ją do ucha i już po chwili usłyszałam dobrze znaną mi melodię z dzieciństwa. Zaczęliśmy śpiewać na cały samolot, a reszta ludzi dziwnie się na nas patrzyła. Zmęczona położyłam głowę na jego ramieniu i usnęłam. Czułam jak głaszcze mnie po włosach i szepcze coś pod nosem. Obudził mnie głos, że zaraz będziemy lądować. Przetarłam oczy i zauważyłam że koło mnie siedzi uśmiechnięty Niall. Zdziwiłam się.
- Ale myślałam że tu siedzi Harry. – powiedziałam ziewając.
- Musiał iść do toalety, więc zająłem sobie jego miejsce. – pstryknął mnie w nos.
Wysiedliśmy z samolotu i poczułam od razu promienie słońca na twarzy. Byliśmy na Hawajach. Poszliśmy po walizki i chwilę potem byliśmy już w taksówce. Byłam cała podekscytowana. Hotel był wielki, znajdował się tuż obok plaży. Zaczęłam piszczeć a chłopcy przytulili mnie po kolei. Jako pierwsza stałam już przy recepcji. Po chwili dołączyli moi przyjaciele, gdzie odebraliśmy kluczyki. Wsiedliśmy do windy, która była zdecydowanie za mała. Wylądowałam w objęciach Liama. Wtuliłam się w niego i zaciągnęłam zapachem perfum. Louis odchrząknął dwuznacznie więc zarumieniłam i rozluźniłam uścisk. W końcu dojechała na właściwe piętro i wyszliśmy z niej szukając swoich pokoi.
- Molly, jest pewna sprawa.. – rzekł nieco zdenerwowany Niall.
- Coś nie tak? – zapytałam.
- Bo widzisz, wykupiliśmy 3 pokoje czyli w każdym muszą mieszkać po 2 osoby.. musisz dzielić pokój z którymś z nas. – powiedział blondyn i wbił wzrok w podłogę.
Spojrzałam na wszystkich zdenerwowanym wzrokiem.
- To są chyba jakieś jaja. – powiedziałam i ruszyłam przed siebie.
- Nie rób scen, to tylko tydzień. Ale teraz pytanie, kto będzie twoim towarzyszem? – Harry pobiegł za mną i starał się opanować sytuację.
Czekała mnie dość trudna decyzja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz