W
domu panowała cisza, więc chłopcy musieli jeszcze spać. Po cichu
weszłam na schody, ale zatrzymał mnie jakiś głos.
- A dokąd to? – odwróciłam się i zobaczyłam Nialla. Po jego twarzy widać było, że jest wściekły. – Jesteś taka nieodpowiedzialna. Sam nie rozumiem jak mogłem pozwolić ci wysiąść z tego samochodu. – krzyczał zdenerwowany.
- Przepraszam, nie panowałam nad sobą. – spuściłam wzrok w ziemię i czekałam na dalszą część wykładu.
- Molly. – nagle z kuchni wyszedł Harry. – Proszę cię. – szepnął zrozpaczony.
- Odwal się ode mnie. Raz na zawsze. – powiedziałam pewna nienawiści i uciekłam do swojego pokoju.
Spędziłam tam ponad połowę dnia, chłopaki mieli zaraz jechać na koncert.
- Porozmawiaj ze mną do cholery! – krzyczał loczek pod drzwiami.
- Idź sobie, nienawidzę cię! Rozumiesz? – siedziałam oparta o ścianę i płakałam.
- Harry spóźnimy się! – usłyszałam głos Louisa, a następnie kroki wychodzących chłopaków z domu.
Patrzyłam przez okno jak odjeżdżają wielkim czarnym samochodem. Moje serce oraz psychika były w okropnym stanie. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam telewizję. Naglę dostałam sms-a.
„Hej, tu George!
Pamiętasz jeszcze naszą przygodę na Hawajach. Jestem właśnie w Londynie i pomyślałem z moglibyśmy się spotkać. Czekam na odpowiedź. Xx” Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym wybrałam numer chłopaka. Byliśmy umówieni za 30 minut w kawiarni. Pobiegłam się przebrać, włożyłam kurtkę, buty i ruszyłam przed siebie. Zajęłam miejsce, po chwili zauważyłam jak wchodzi do lokalu. Zaśmiałam się, nie zmienił się ani trochę, może teraz był bardziej opalony.
- Molly! Stęskniłem się! – podbiegł i przytulił się do mnie.
- Ja również, za tobą i Hawajami. – posłałam mu uśmiech i zajęliśmy swoje miejsca.
- Wpadaj w każdej chwili, zaraz po nowym roku mam zamiar się tam przeprowadzić na stałe. – spojrzał na mnie podejrzanie.
- Mam coś na twarzy? – zapytałam rozbawiona.
- Nie, po prostu jesteś piękna. – po raz kolejny uśmiechnął się a na mojej twarzy powstały rumieńce.
Nagle dostałam wiadomość od Nialla „Widzę cię za chwilkę w domu, albo porozmawiamy inaczej. Jestem za ciebie odpowiedzialny”
- Przepraszam, muszę iść. – zaczęłam się w pośpiechu ubierać.
Pożegnałam się z Geogrem pocałunkiem w policzek, i wybiegłam z kawiarni. Widziałam jeszcze jak siedzi uśmiechnięty i wpatruje się w ścianę. Ruszyłam w drogę powrotną.
- Gdzie byłaś? – w drzwiach pojawił się zdenerwowany Niall.
- Nie twoja sprawa. – powiedziałam obojętnie i chciałam iść do pokoju, lecz złapał mnie za rękę.
- Molly, nie pozwalaj sobie. Obiecałem twojej babci że się tobą zaopiekuję. – powiedział, a na jego twarzy pojawił się smutek.
- Sama potrafię o siebie zadbać. – wyrwałam się z jego objęć i ruszyłam do łazienki aby się wykąpać.
Przebrana w piżamę poszłam od razu do łóżka, po czym zasnęłam.
Był ranek, postanowiłam pójść na spacer. Chodziłam chodnikiem aż nagle coś przykuło moją uwagę, a mianowicie kartka wisząca na drzewie. „Molly Allen, 18 lat. Zginęła śmiercią tragiczną” Było tam też moje zdjęcie. Nie wiedziałam co o tym sądzić, zerwałam to z drzewa i usłyszałam jakiś hałas za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam że rozpędzony samochód pędzi prosto na mnie. Nie mogłam się ruszyć, zaczęłam krzyczeć ale to nic nie dawało. Za chwilę znalazłam się pod kołami auta.
- A dokąd to? – odwróciłam się i zobaczyłam Nialla. Po jego twarzy widać było, że jest wściekły. – Jesteś taka nieodpowiedzialna. Sam nie rozumiem jak mogłem pozwolić ci wysiąść z tego samochodu. – krzyczał zdenerwowany.
- Przepraszam, nie panowałam nad sobą. – spuściłam wzrok w ziemię i czekałam na dalszą część wykładu.
- Molly. – nagle z kuchni wyszedł Harry. – Proszę cię. – szepnął zrozpaczony.
- Odwal się ode mnie. Raz na zawsze. – powiedziałam pewna nienawiści i uciekłam do swojego pokoju.
Spędziłam tam ponad połowę dnia, chłopaki mieli zaraz jechać na koncert.
- Porozmawiaj ze mną do cholery! – krzyczał loczek pod drzwiami.
- Idź sobie, nienawidzę cię! Rozumiesz? – siedziałam oparta o ścianę i płakałam.
- Harry spóźnimy się! – usłyszałam głos Louisa, a następnie kroki wychodzących chłopaków z domu.
Patrzyłam przez okno jak odjeżdżają wielkim czarnym samochodem. Moje serce oraz psychika były w okropnym stanie. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam telewizję. Naglę dostałam sms-a.
„Hej, tu George!
Pamiętasz jeszcze naszą przygodę na Hawajach. Jestem właśnie w Londynie i pomyślałem z moglibyśmy się spotkać. Czekam na odpowiedź. Xx” Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym wybrałam numer chłopaka. Byliśmy umówieni za 30 minut w kawiarni. Pobiegłam się przebrać, włożyłam kurtkę, buty i ruszyłam przed siebie. Zajęłam miejsce, po chwili zauważyłam jak wchodzi do lokalu. Zaśmiałam się, nie zmienił się ani trochę, może teraz był bardziej opalony.
- Molly! Stęskniłem się! – podbiegł i przytulił się do mnie.
- Ja również, za tobą i Hawajami. – posłałam mu uśmiech i zajęliśmy swoje miejsca.
- Wpadaj w każdej chwili, zaraz po nowym roku mam zamiar się tam przeprowadzić na stałe. – spojrzał na mnie podejrzanie.
- Mam coś na twarzy? – zapytałam rozbawiona.
- Nie, po prostu jesteś piękna. – po raz kolejny uśmiechnął się a na mojej twarzy powstały rumieńce.
Nagle dostałam wiadomość od Nialla „Widzę cię za chwilkę w domu, albo porozmawiamy inaczej. Jestem za ciebie odpowiedzialny”
- Przepraszam, muszę iść. – zaczęłam się w pośpiechu ubierać.
Pożegnałam się z Geogrem pocałunkiem w policzek, i wybiegłam z kawiarni. Widziałam jeszcze jak siedzi uśmiechnięty i wpatruje się w ścianę. Ruszyłam w drogę powrotną.
- Gdzie byłaś? – w drzwiach pojawił się zdenerwowany Niall.
- Nie twoja sprawa. – powiedziałam obojętnie i chciałam iść do pokoju, lecz złapał mnie za rękę.
- Molly, nie pozwalaj sobie. Obiecałem twojej babci że się tobą zaopiekuję. – powiedział, a na jego twarzy pojawił się smutek.
- Sama potrafię o siebie zadbać. – wyrwałam się z jego objęć i ruszyłam do łazienki aby się wykąpać.
Przebrana w piżamę poszłam od razu do łóżka, po czym zasnęłam.
Był ranek, postanowiłam pójść na spacer. Chodziłam chodnikiem aż nagle coś przykuło moją uwagę, a mianowicie kartka wisząca na drzewie. „Molly Allen, 18 lat. Zginęła śmiercią tragiczną” Było tam też moje zdjęcie. Nie wiedziałam co o tym sądzić, zerwałam to z drzewa i usłyszałam jakiś hałas za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam że rozpędzony samochód pędzi prosto na mnie. Nie mogłam się ruszyć, zaczęłam krzyczeć ale to nic nie dawało. Za chwilę znalazłam się pod kołami auta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz