2013/01/31

Część 30.

Przesiedziałam pół nocy pod salą Liama, ponieważ nie pozwolili mi tam wejść. Harry, Louis i Zayn pojechali aby zobaczyć co zostało jeszcze z naszego domu.
- Zniszczyłam wam święta. – powiedziałam do Nialla siedzącego obok mnie.
- Przecież to nie twoja wina, nikt jeszcze nie wie jak doszło do pożaru. – objął mnie ramieniem.
- Odkąd się pojawiłam macie same problemy, kłócicie się. – spuściłam głowę.
- Właśnie że nie, odkąd się pojawiłaś każdy z chłopców jest szczęśliwszy! Po raz pierwszy wyjechałem z nimi na wakacje, zapomnieliśmy chodź na chwilę o tym że jesteśmy sławni. Można powiedzieć, że odmieniłaś nasze życie. – chłopak uśmiechnął się do mnie.
- Proszę cię, nie kłam. – nagle podszedł do nas jeden z lekarzy.
-Pan Payne się obudził, jego stan jest stabilny. Powiedział że chce rozmawiać z Molly Allen.- doktor spojrzał na mnie.
Szczęśliwa weszłam, a właściwie pobiegłam do jego Sali. Leżał i wpatrywał się w ekran telefonu.
- Tak bardzo się martwiłam. – klęknęłam obok jego łóżka i chwyciłam jego dłoń.
- To nic poważnego, nie warto płakać kochanie. – szybko starł łzę spływającą po moim policzku.
- Jesteś moim przyjacielem, a przeze mnie mogłeś umrzeć. – pogłaskałam go po twarzy, a on się jedynie uśmiechnął.
- Dla ciebie zrobił bym wszystko, Molly. – przysunął się i delikatnie musnął moje usta.
Zaczęliśmy się coraz czulej całować, dopóki ktoś nie zapukał do drzwi. Szybko odsunęliśmy się od siebie. Do pomieszczenia wszedł Horan.
- Stary, wszystko ok? – przybił piątkę z Payne’m i usiadł na krześle.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
- Tak słucham? – odebrałam.
- Molly, tu Harry! Proszę cię przyjdź szybko do parku. Teraz!- rozłączył się.
- Halo? Jesteś tam? Co się dzieje?- krzyczałam do słuchawki.
- Co się stało? – zapytał Liam.
- Muszę iść, przepraszam. – pośpiesznym krokiem wyszłam ze szpitala i udałam się do parku.

Część 29.

- Molly gdzie jesteś? – usłyszałam Louisa zbiegającego po schodach.
Brunet podbiegł do mnie i pociągnął za rękę. Jednak ja nadal stałam patrząc się na ogień. Chłopak wziął mnie na ręce i wybiegł z budynku. Stała tam już cała reszta.
- Jejku, dobrze że nic ci nie jest. – Niall przytulił się do mnie.
- Chwila, gdzie jest Lucky?!- krzyknęłam przerażona. – Został w moim pokoju. – powiedziałam powstrzymując łzy.
- Ponad pół parteru zajął ogień, jak mamy tam dojść? – zapytał Zayn.
- Idę po niego!- krzyknął Liam i ruszył przed siebie.
- Nie idź tam! Czekaj na mnie!- chciałam tam pobiec za nim ale Zayn mnie powstrzymał.
- Puść mnie! Muszę z nim iść. – krzyczałam.
- Nie pozwolę aby stała ci się krzywda. – przytulił mnie i nie chciał puścić.
Za jakiś czas przyjechała straż i zaczęła gasić pożar. Staliśmy wszyscy wystraszeni, Liam nie wracał. Nagle z domu wyszło trzech strażaków. Dwóch z nich niosło nieprzytomnego chłopaka, a trzeci kota. Wyrwałam się Malikowi i pobiegłam zapłakana w ich kierunku. Położyli go na śniegu, po czym pobiegli zadzwonić po pogotowie. Klęczałam przy nim i modliłam aby nic mu się nie stało. Na chwilę otworzył oczy.
- Liam, wszystko będzie dobrze. Dlaczego tam pobiegłeś!? – trzymałam jego dłoń.
- Nie mogłem pozwolić, abyś była smutna. Ten kot sprawiał że się uśmiechałaś. On musiał żyć.- powiedział z trudnością.
- Przestań! Jesteś dla mnie bardzo ważny. Wszystko będzie dobrze. – powtarzałam płacząc.
- Musisz być szczęśliwa. Bo kiedy jesteś, moje serce które tak bardzo cię kocha, raduje się. Nie ma drugiej takiej wyjątkowej osoby jak ty, Molly. – lekko się uśmiechnął.
- Liam.. nic ci nie będzie. – szepnęłam, a on znowu zamknął oczy.
Pogotowie na sygnale zabrało go, a my z chłopcami pojechaliśmy zaraz za nim. Niestety przez korki byliśmy trochę później.
- Gdzie on jest?! – wbiegłam do rejestracji. – Mów mi gdzie leży Liam Payne! – krzyknęłam wściekła.
- Proszę się uspokoić, moja panno. Pan Payne jest właśnie badany. – powiedziała pielęgniarka.
Chłopcy kazali mi usiąść na krześle i czekać. Podkuliłam nogi i płakałam. Na jednej z sal leżał mój przyjaciel. Znalazł się tu, przeze mnie. Jestem beznadziejna.
- Kochanie, będzie dobrze. – Niall klęknął przede mną.
- To moja wina! – przytuliłam się do blondyna.
W końcu dowiedziałam się w której Sali leży. Stanęłam przed szybą, dzielącą nas. Leżał na łóżku, cały blady. Powtarzałam sobie w myślach „wszystko będzie dobrze” ale nie wiedziałam, czy to wszystko okaże się prawdą.

Część 28.

-Dokąd jedziemy? – zapytałam.
- Niespodzianka. – uśmiechnął się . – Molly, chcę aby było tak jak wcześniej, proszę cię. – spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach.
- Nie chcę abyśmy byli pokłóceni, ale nie wybaczę ci. To zbyt boli. – odwróciłam głowę i zamknęłam oczy.
- Rozumiem, ale jeszcze nie wszystko stracone. Odbuduję nasze zaufanie. – skupił się na drodze.
Po chwili dojechaliśmy na miejsce. Zdziwiłam się. Staliśmy przed schroniskiem dla zwierząt. Harry widząc moją zdezorientowaną minę złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
- Pamiętasz, na Hawajach mówiłaś że zawsze chciałaś mieć kota. Postanowiłem spełnić jedno z twoich marzeń. – klasnął w ręce i otworzył mi drzwi.
Gdy weszliśmy od razu usłyszałam szczekanie psów. Pracownica zaprowadziła nas do innego pomieszczenia. Na środku stał wielki karton.
- Wybierz jednego. – powiedział Harry i popchnął mnie lekko w tamtym kierunku.
Zajrzałam do środka i ujrzałam około 10 małych kotków. Wszystkie patrzyły na mnie z zaciekawieniem. Jednak największą uwagę zwróciłam na małego białego kotka który siedział z dala od reszty.
- Biorę tego. – uśmiechnęłam się do Harrego głaszcząc kota.
Styles poszedł załatwić formalności a ja usiadłam ze zwierzęciem w samochodzie. Nie miałam pojęcia jak go nazwać. Za chwilę pojechaliśmy do domu. Gdy weszłam chłopcy od razu zabrali mi kota i zaczęli się z nim bawić.
- Jak on ma na imię? – zapytał Zayn.
- Nie mam pojęcia. – odpowiedziałam.
- Może Lucky? – zaproponował Niall.
- A dlaczego akurat tak?
- No w końcu Lucky to szczęściarz. Trafił na taką wspaniałą właścicielkę. – blondyn uśmiechnął się do mnie.
Resztę wieczoru spędziliśmy w miłym towarzystwie. Lucky największą sympatią dzielił do Liama. Cały czas chodził obok niego i chciał aby go głaskał. W nocy położyłam się razem z kotem na łóżku. Mimo iż w tamtym momencie byłam szczęśliwa, łzy ściekały po moich policzkach. Lucky podszedł bliżej mnie i wtulił się we mnie. Kiedy zasypiałam usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
- Molly, wybuchł pożar! Uciekaj! – krzyknął któryś z chłopaków.
Wyskoczyłam w łóżka i zbiegłam na dół do salonu. Był cały w płomieniach. Stałam jak sparaliżowana.

Część 27.

- Niall.. – szepnęłam.
- Cii, błagam pozwól mi chodź przez chwilę poczuć że jesteś tylko moja. – przytulił się do mnie i płakał jeszcze bardziej.
- Kochanie nie płacz, nie mogę patrzeć jak cierpisz. – poczułam że ja również jestem bliska łez. – Jestem twoja, rozumiesz? – spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Nie, ty nie rozumiesz. Byłabyś moja gdybym mógł każdego poranka budzić się obok ciebie, gdybym mógł podejść do ciebie w środku miasta i tak bez żadnych „ale” pocałować i szepnąć jak bardzo cię kocham. A tego zrobić nie mogę. – schował twarz w dłoniach.
- Ale Niall.. ja nie wiem czy czuję do ciebie coś więcej. Jesteś moim przyjacielem, najlepszym. – znowu się w niego wtuliłam.
- Nie przejmuj się, poradzę sobie. Cieszę się, że mam ciebie chodź po części. – pocałował mnie w czoło i oparł się i łóżko.
- Nadal jesteśmy przyjaciółmi? – zapytałam niepewnie, gdy opuszczał mój pokój.
- Oczywiście! Nie wyobrażam sobie życia bez mojej małej, kochanej Molly. – puścił mi oczko. – Dobranoc skarbie, jutro czeka nas dzień pełen niespodzianek. – wyszedł z pokoju.
Było już późno więc szybko weszłam pod kołdrę i zasnęłam wykończona dzisiejszym dniem. Budząc się następnego dnia, od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Był 24 grudnia, Wigilia. Poczułam wspaniałe zapachy dochodzące z kuchni, więc szybko założyłam kapcie i zbiegłam na dół, przy okazji przewracając się na schodach. W kuchni stał Louis i męczył się z lepieniem pierogów.
- Wesołych świąt! – krzyknął brunet gdy mnie zobaczył.
- Nawzajem. – podbiegłam i przytuliłam się do chłopaka.
Staliśmy tak wtuleni do siebie, gdy nagle usłyszeliśmy ciche chrząknięcie. Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy Harrego. Momentalnie odsunęłam się od Louisa. Loczek patrzył na nas z zazdrością w oczach.
- Wesołych świąt Harry! – powiedział szczęśliwy Lou.
- Mhm, wzajemnie. – jeszcze raz spojrzał na mnie i wyszedł z pomieszczenia.
Zdenerwowana poszłam za nim.
- Mógłbyś chodź w święta zachowywać się normalnie? – krzyknęłam na niego.
- Przecież ja nic nie robię. – powiedział siadając przed telewizorem.
- Niszczysz wszystkim nastrój, chcę aby te święta były udane więc zachowuj się. –wyszłam z salonu i udałam się do pokoju chłopców aby ich obudzić. Pierwszy był pokój Zayna. Gdy otworzyłam drzwi chłopak siedział na łóżku i wpatrywał się w fotografię.
- Co tam masz? – zapytałam siadając obok.
- E nic. – chciał szybko schować zdjęcie ale wyrwałam je mu z rąk.
- Ojej, Zayn. – przytuliłam się do niego.
Na fotografii byłam ja Zaynem, zdjęcie było robione już kilka lat temu. Byliśmy wtedy w sobie szaleńczo zakochani. Poczułam że chce mi się płakać po raz kolejny.
- Nie mogę sobie wybaczyć, że pozwoliłem ci odejść. – szepnął w moich ramionach.
- Zaraz będzie śniadanie, idź już lepiej. A, wesołych świąt. – uśmiechnęłam się i szybko wyszłam z pokoju.
- Teraz już nie odpuszczę. Będziesz moja. – powiedział cicho gdy już zamknęłam drzwi.
Następny był Liam, z nim poszło mi szybko. Złożyliśmy sobie życzenia i poszłam do Nialla. Blondyn jeszcze spał. Klęknęłam przy łóżku i wpatrywałam się w jego spokojną twarz. Za jakiś czas otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Nadal śnię? – zapytał cicho przecierając ręką oko.
- Nie, wstawaj kochanie. Zaraz będzie śniadanie. – zaśmiałam się.
Blondyn gdy tylko usłyszał słowo „śniadanie” wyskoczył z łóżka, złapał mnie za rękę i wspólnie pobiegliśmy na dół. Reszta już na nas czekała. Usiadłam obok Harrego. Wszyscy zaczęli jeść, a ja siedziałam i gapiłam się w sufit.
- Coś się stało, Molly? – zapytał Liam.
- Nie nic, przypomniały mi się czasy gdy spędzałam wigilię z rodzicami. – spuściłam głowę.
Poczułam jak Harry obejmuje mnie i szepcze do ucha „Spokojnie kochanie”. Posłałam mu lekki uśmiech i wszyscy wróciliśmy do jedzenia. Popołudnie spędziliśmy w swoim towarzystwie, śmiejąc się i oglądając telewizję. Wszyscy nie mogli się doczekać wieczora i otworzenia prezentów. Odpowiadaliśmy na życzenia od fanów chłopaków. O godzinie 18 udaliśmy się na spacer. W całym Londynie słychać było Kolendy oraz inne piosenki związane ze świętami. Usiedliśmy pod London Eye i sami zaczęliśmy śpiewać. Ludzie co jakiś czas zatrzymywali się przy nas i wsłuchiwali w słowa. Gdy wróciliśmy do domu, zaczęło się rozpakowywanie prezentów.
- Mam dla ciebie prezent, ale musimy po niego pojechać. Chodź. – szepnął mi Harry do ucha i chwycił za rękę.
Posłusznie wyszłam za nim z domu i wsiedliśmy do samochodu.

Część 26.

Louis nie dopytywał się o więcej widząc jak łzy ściekają po moich policzkach. Szybko wróciliśmy do domu. Gdy weszliśmy, reszta od razu rzuciła się na nas z pytaniami jak było. Bez słowa pobiegłam do swojego pokoju. Musiałam przyjąć do wiadomości, że mam dwóch starszych braci, w dodatku bliźniaków. Nagle dostałam sms’a od Marka. „Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś moją siostrą. Jeżeli oczywiście to prawda. xx” Odłożyłam telefon na półkę i poszłam się wykąpać. Kiedy skończyłam zeszłam na dół. Chłopcy siedzieli w salonie i wpatrywali się w ekran jak zaczarowani.
- Co oglądacie? – usiadłam między Louisem i Niallem.
- Cicho.. – szepnął Louis nie odrywając wzroku od ekranu. – TAK! GOL!- cała piątka zaczęła skakać i drzeć się na cały dom.
Siedziałam i patrzyłam na nich jak na bandę debili. Poszłam do kuchni i wzięłam jedną z pomarańczy leżącą na stoliku. Stanęłam przy oknie i patrzyłam jak z nieba pruszy delikatny, biały śnieg. Szybko pobiegłam założyć buty i kurtkę po czym wyszłam z domu. Usiadłam na schodach i czułam jak pojedyncze płatki śniegu roztapiają się na mojej twarzy.
- No tak, jutro wigilia a ty mi się zaraz przeziębisz. – odwróciłam się i zobaczyłam Zayna stojącego w drzwiach.
Uśmiechnęłam się i zrobiłam mu miejsce, aby usiadł obok mnie. Mulat przytulił się do mnie i starał trochę rozgrzać.
- Byłam dziś na komisariacie, w sprawie rodziców. – spojrzałam na niego.
- I czego się dowiedziałaś? – zapytał wtulając się we mnie mocniej.
- Że mam dwójkę starszych braci. – spuściłam głowę.
- Jak to?! – krzyknął niedowierzając.
- Tak, starsi bracia bliźniacy. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. – z moich oczu popłynęły łzy.
- Wiesz co Molly? Ty to jednak masz strasznie pogmatwane życie. – szepnął.
- Nie musisz mi o tym przypominać. – powiedziałam zła i weszłam do domu trzaskając drzwiami.
- Ej, nie chciałem aby to tak zabrzmiało. – złapał moje ramię gdy chciałam wchodzić na schody.
- Daj mi spokój. – wyrwałam mu się i poszłam do swojego pokoju.
Od razu przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Nie mogąc usnąć założyłam słuchawki na uszy i puściłam muzykę. Cicho podśpiewywałam sobie, gdy poczułam że ktoś kładzie się obok mnie. Wystraszyłam się tak, że spadłam z łóżka.
- Jejku, nic ci nie jest? – krzyknął Niall pomagając mi wstać.
- Wystraszyłeś mnie! – spojrzałam na niego. – Ty płaczesz? – zapytałam.
- Molly, ja już tak nie mogę. - usiadł przede mną na podłodze i pocałował.

2013/01/30

Część 25.

Weszłam frontowymi drzwiami od razu poczułam zapach kawy. Stanęłam zdenerwowana przed biurkiem jednej z pracownic.
- Tak słucham? Mogę w czymś pomóc? – zapytała rudowłosa dziewczyna.
- Dostałam wczoraj telefon, że mam się stawić o 12 na komisariacie. Podobno są jakieś sprawy dotyczące moich rodziców. – powiedziałam niepewnie a dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
- Oczywiście, pan Black zajmuje się tą sprawą. Proszę za mną. – wstała z krzesła i udała się w stronę długiego korytarza.
Doszliśmy do drzwi, kazała mi zapukać po czym odeszła zostawiając mnie samą. Zacisnęłam rękę i delikatnie uderzyłam w drewniane drzwi. Głos ze środka powiedział, abym weszła. Chwyciłam klamkę i nacisnęłam ją, wchodząc do pomieszczenia. Rozejrzałam się, mój wzrok spoczął na dwóch mężczyznach. Jeden z nich siedział tyłem do mnie. Drugi zaś uśmiechnął się do mnie i gestem wskazał abym zajęła swoje miejsce. Nagle chłopak siedzący tyłem odwrócił się.
- Mark, co ty tu robisz?! – zapytałam zdziwiona.
- Molly, o co w tym wszystkim chodzi?!- widać że był w szoku tak jak ja.
- Proszę się uspokoić i zająć swoje miejsce, panno Allen. – powiedział spokojnym głosem starszy mężczyzna.
- Allen? Mamy takie same nazwisko. – rzekł Mark.
- Przepraszam za spóźnienie, o co chodzi. – do pomieszczenia wszedł jeszcze jeden chłopak.
Byłam jeszcze bardziej zdziwiona. On wyglądał identycznie jak Mark!
- Czy ktoś mi wyjaśni o co w tym chodzi! – krzyknęłam.
- Tak, mamy całą trójkę w komplecie. Przez ostatni rok prowadziłem śledztwo w sprawie waszych rodziców. I udało mi się dowiedzieć tego co najważniejsze. Wasza trójka jest rodzeństwem! – starzec spojrzał na nas szczęśliwym wzrokiem, podczas gdy my siedzieliśmy jak zaczarowani.
- To są chyba jakieś jaja. Ja nawet nie znam swoich rodziców! Zostawili mnie w sierocińcu gdy byłem mały. To niemożliwe. – nieznajomy chłopak spojrzał na mnie i Mark’a.
- Mam niezbite dowody na to że państwo są ze sobą spokrewnieni. Przedstawię je państwu w najbliższych dniach. A teraz przepraszam, śpieszę się na spotkanie. Dowidzenia.- pośpiesznym krokiem wyszedł z pokoju.
Siedziałam tak co chwilę spoglądając na chłopaków. Byli jak dwie krople wody.
- Propo, jestem Jake... – powiedział zdezorientowany blondyn.
- Mark. – stwierdził krótko jego klon.
- A ty? – spojrzał na mnie.
- Molly. – starałam się wymusić uśmiech na swojej twarzy.
- Ile masz lat? – dopytywał mnie Jake, gdy wyszliśmy z budynku.
- 18.
- Ja mam 21.. – powiedział Mark.
- To tak jak ja. – rzekł chłopak.
- Przepraszam was, muszę iść. – machnęłam ręką na pożegnanie i ruszyłam w stronę samochodu Louisa.
- Jak było? O co chodziło? – brunet od razu zasypał mnie pytaniami.
- Jedź do domu. – rzuciłam szybko i oparłam głowę o szybę. Byłam kompletnie rozbita.

____________________

Część 24.

W nocy nie mogąc spać usiadłam na parapecie i wpatrywałam się w niebo. Było na nim niewiele gwiazd, lecz świeciły one wyjątkowo jasno.
- Czemu nie śpisz?- odwróciłam się i ujrzałam Harrego. Miał na sobie jedynie spodnie dresowe.
- Czego chcesz? – spojrzałam na niego zła.
- Rozmowy, takiej szczerej. – usiadł obok mnie.
- Nie mamy o czym rozmawiać. – wbiłam wzrok w sufit czekając na jego odpowiedź.
- Nie wydaje mi się. – delikatnie dotknął mojej ręki.
- No dobrze, dlaczego tak bezkarnie bawiłeś się moimi uczuciami.- popatrzyłam na jego zdezorientowaną minę.
-To nie tak jak myślisz..- zaczął niepewnie.
- Odpowiedz mi szczerze.
- Molly słuchaj mnie, wcale nie chciałem się tobą bawić. Poczułem coś do ciebie, ale nie byłem pewny czy to jest miłość. Byłem w rozterce, więc postanowiłem pójść do Baru. Kiedy topiłem smutki napatoczyła się tamta dziewczyna. Nie chciałem aby tak wyszło. – szybko starł łzę spływającą z jego policzka.
- Oh, nie chciałeś aby tak wyszło, a skończyłeś obściskując się z nią w łóżku! Nienawidzę cię.- krzyknęłam, czując ze zaraz się rozpłaczę.
- Wybacz mi, obiecuję że to się nie powtórzy. – chciał mnie przytulić ale odepchnęłam go.
- Nie mam ci czego wybaczać, przecież my nie jesteśmy razem. – zacytowałam go i w pośpiechu wyszłam z mojej sypialni.
Stanęłam w kuchni i starałam się uporządkować myśli. Harry, Zayn, Niall, George.. zdecydowanie zbyt wielu. Przypomniały mi się słowa małego chłopca z pociągu. „Tylko jeden kocha panią tak szczerze”. Musiałam dowiedzieć się, kim jest ten jedyny. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam karton soku pomarańczowego. Nalałam trochę do szklanki i usiadłam na stołku. W dodatku ten wieczorny telefon. Życie jest cholernie skomplikowane. Postanowiłam pójść do Zayna. Chłopak bez oporów przyjął mnie do swojego ciepłego łóżka. Usnęłam wtulona w niego.
Obudziłam się o godzinie 10:30. Szybko zbiegłam aby zjeść śniadanie.
- Molly, jedz wolniej bo się zadławisz. – upomniał mnie Lou krzątając się po kuchni w swoim fartuszku w paski.
- Nie mogę, spóźnię się na spotkanie. – powiedziałam kończąc kanapkę z serem.
- Jesteś pewna że chcesz tam iść? – spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Tak, ale… mógłbyś pójść tam ze mną? – zapytałam z nadzieją w głosie.
- Oczywiście skarbie, tylko pójdę się przebrać. – Tomlinson pobiegł na górę zostawiając mnie samą w pomieszczeniu.
- Dokąd jedziecie? – obok mnie usiadł Niall, zabierając jedną z kanapek leżących na talerzu.
- Nie ważne, musimy coś załatwić. Wrócimy za jakiś czas. – pocałowałam blondyna w policzek i udałam się na korytarz aby założyć buty.
- Paa! Wracajcie zaraz! – krzyknął Horan kiedy zamykaliśmy drzwi.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy przed siebie. Byłam strasznie zdenerwowana, cała się trzęsłam.
- Mała spokojnie, to pewnie nic takiego. – zaczął rozmowę kiedy staliśmy na światłach.
- Boję się, że to coś strasznego.- spojrzałam na niego smutna.
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu, w końcu zatrzymaliśmy się pod komisariatem.
- Zaczekam w samochodzie, już uśmiechnij się! – brunet pstryknął mnie w nos po czym zaśmiał się serdecznie.
Wysiadłam z auta i niepewnie ruszyłam do budynku.

Część 23.

- Słucham? – zapytałam niedowierzając.
- Życie tam jest beztroskie, załatwiłbym ci pracę w barze w którym pracuje. Byłoby cudownie. Poza tym, widzę że coś cię dręczy. – spojrzał na mnie wyczekując na odpowiedź.
- George, pokochałam Hawaje ale tutaj w Londynie mam przyjaciół, jestem pewna że nie pozwolili by mi jechać. Oczywiście będę przylatywać do ciebie jak najczęściej. Jesteś dla mnie jak przyjaciel. – przytuliłam się do niego, a on pogłaskał mnie po głowie.
- Rozumiem, to trudna decyzja. Ale przemyśl to sobie, wracam tam dopiero w styczniu.- uśmiechnął się do mnie.
Przez całe spotkanie dostawałam w kółko smsy od chłopaków abym wracała do domu. Zdenerwowana wyłączyłam telefon. Miałam dość ich natręctwa, potrafiłam Sama o siebie zadbać. Kiedy zaczął porządnie padać śnieg, chciałam wracać. Brunet zaproponował że mnie odprowadzi. Zgodziłam się i za chwilę ruszyliśmy długimi ulicami Londynu. Kiedy dotarliśmy pod dom, pocałowałam chłopaka w policzek. Gdy się odwróciłam, on pociągnął mnie za rękę do siebie, po czym zaczął całować. Na początku byłam w szoku, lecz za chwilę oddałam pocałunek. Staliśmy tak na środku chodnika całując się. Jakieś dwie nastolatki przyglądały nam się rozmarzone. Kiedy przerwaliśmy pocałunek uśmiechnęłam się do nich.
- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytałam łapiąc oddech.
- Pojedź ze mną na Hawaje, a obiecuję że będę się o ciebie troszczył. Niczego ci nie zabraknie. – poprawił mi kosmyk włosów opadający na czoło i odszedł.
Zdenerwowana wbiegłam do domu trzaskając drzwiami.
- Molly to ty? – usłyszałam głos Louisa dobiegający z salonu.
- Tak, jesteśmy sami?- zapytałam wchodząc do pomieszczenia w którym się znajdował.
- Chłopcy pojechali na zakupy świąteczne, pojutrze wigilia. – spojrzał na mnie zza książki którą czytał.
- No tak, będę w swoim pokoju. – rzuciłam szybko wychodząc.
- A może powiesz mi kim był ten chłopak przed domem. –powiedział lekko zdenerwowany.
- Kolega. – skarciłam się w myślach za swoją głupotę i pośpiesznym krokiem udałam się na schodach.
- Molly Allen, do mnie! – krzyknął podchodząc spokojnie w moim kierunku.
- Oj przestań, zachowujesz się jakbyś nigdy nie miał 18 lat. – powiedziałam żartobliwie usiłując rozluźnić atmosferę.
- Dobrze pamiętam jak to było, ale nie całowałem się ze wszystkimi poznanymi dziewczynami. – rzekł poważny. – Molly, widzę że jesteś w rozterce. Masz trudny czas, ale nie możesz być taka nieodpowiedzialna. W ten sposób ranisz ludzi którym na tobie zależy.
- Ja już nie mogę tak! – krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju.
Rzuciłam się na swoje łóżko, schowałam się pod kołdrę i płakałam.
- Oj maluszku, chodź tutaj. – Louis usiadł na łóżku i przytulił się do mnie. – Wszystko się ułoży, rozumiesz? Musisz tylko panować nad emocjami. Dopiero zaczęłaś pełnoletniość, chcesz się wyszaleć. – mówił głaszcząc mnie po głowie i ocierając co jakiś czas moje łzy.
- Nie chodzi o to. Dlaczego moje życie jest takie beznadziejne? Dlaczego się w ogóle urodziłam. – szlochałam w jego ramiona.
- Nigdy więcej tak nie mów! Jesteś wspaniałą dziewczyną. Nie miałaś łatwo więc się pogubiłaś. Pomożemy ci i wszystko będzie w porządku. – szturchnął mnie w ramię i zaśmiał się. – Co powiesz na kakao i ciastka? – złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi.
- Louis. – zatrzymałam go gdy byliśmy na schodach. – Dziękuję ci. – spojrzałam na niego promiennym wzrokiem.
- Nie ma za co. W końcu od tego ma się przyjaciół. – puścił mi oko i zaczęliśmy iść dalej.
Usiadłam na stołku i przyglądałam się jak brunet przyrządza poczęstunek. Udaliśmy się do salonu i rozwaliliśmy się na kanapie. Oglądaliśmy jakiś teleturniej popijając czekoladą i pałaszując ciastka. Nagle mój telefon zaczął dzwonić, na ekranie pojawił się obcy numer.
- Tak słucham? – zapytałam akceptując połączenie.
- Dobry wieczór, czy rozmawiam z Molly Allen? – zapytał męski głos.
- Tak to ja, o co chodzi. – byłam zdezorientowana.
- Mam dla pani bardzo ważną sprawę dotyczącą pani rodziców. Jednak to nie rozmowa na telefon, proszę się stawić w komisariacie o godzinie 12 jutro. Życzę miłego wieczoru. – powiedział po czym rozłączył się.
- Ale o co chodzi? Halo? – mówiłam przez chwilę do telefonu po czym zablokowałam go i położyłam na stole. Byłam zdezorientowana. Cały czas zastanawiałam się co ma mi do przekazania dany mężczyzna który zadzwonił.

Część 22.

Obudziłam się z krzykiem. Byłam cała mokra, pot spływał po mojej twarzy. Czyli to tylko sen? Ja jednak żyję? Wybiegłam na korytarz i wbiegłam do drzwi naprzeciwko. Podbiegłam do łóżka i zapłakana przytuliłam się do chłopaka, którym był Zayn.
- Molly co ty tu robisz? Ej mała, czemu płaczesz? – zapytał zaspany.
- Miałam straszny sen, proszę nie puszczaj mnie. – szepnęłam i wtuliłam się w niego mocniej.
- Nic się nie zmieniłaś, zawsze gdy miałaś koszmar dzwoniłaś do mnie. – uśmiechnął się lekko.
- Pamiętasz to? – spojrzałam w jego oczy.
- Nigdy tego nie zapomnę. – przytulił się do mnie i pocałował mnie w czoło. – Zawsze będziesz dla mnie  częścią mojego życia. Nawet jeżeli mnie nie chcesz. – rzekł smutnym głosem.
- Zayn, to nie tak.. – zaczęłam się tłumaczyć.
- Nie przejmuj się Molly, rozumiem. – przerwał mi, widziałam że był bliski płaczu.
- Czy ja.. mogłabym spać z tobą. Boję się. – niepewna spojrzałam na niego.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko zrobił mi miejsce na łóżku abym mogła się położyć. Przytuliłam się do niego i starałam się zapomnieć o śnie. Jednak nie mogłam usnąć, resztę nocy spędziłam na rozmowach z Malikiem. Poczułam się jak dawniej, gdy byliśmy jeszcze razem. Poczułam że rozbudziłam w sobie tą starą miłość do niego. Chodź teraz nie byłam już pewna niczego. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie siedział Harry. Po jego minie poznałam że nie jest w najlepszym nastroju. Odwróciłam się aby wyjść, lecz chłopak podbiegł i zatorował mi drogę.
-Daj mi przejść. – powiedziałam obojętnym tonem.
- Molly, porozmawiajmy jak normalni ludzie. – krzyknął zdenerwowany.
- Powiedziałam, daj mi przejść. – spojrzałam na niego z nienawiścią w oczach.
- Kocham cię dziewczyno! Rozumiesz? I czuję że ty mnie też. – przybliżył się do mnie, przejechał ręką po moim policzku.
- Daj mi spokój. – moje nogi jakby przyczepiły się do podłogi, nie mogłam wykonać żadnego ruchu.
Byłam wpatrzona w jego oczy, tak jak on w moje. Uczucie nienawiści zaczęło powoli opadać. W końcu wy budziłam się z tego dziwnego transu i chciałam odejść. Loczek złapał mnie za nadgarstki, ale syknęłam z bólu. Nadal znajdowały się blizny po wytarciach od liny.
- Przepraszam! – szybko mnie puścił i chciał coś powiedzieć lecz wybiegłam z pomieszczenia.
Za jakiś czas zadzwonił George z propozycją spotkania, zgodziłam się bez wahania. Z początku chłopcy nie chcieli mnie wypuścić, lecz jęczałam tak długo że udało mi się wyjść. Pobiegłam na miejsce gdzie miałam się z nim spotkać. Chłopak już czekał.
- Molly, mam do ciebie pewną propozycję.. – zaczął niepewnie brunet.
- Zamieniam się w słuch. – usiedliśmy na ławce.
- Chciałbym abyś pojechała ze mną w powrotem na Hawaje…

Część 21.

W domu panowała cisza, więc chłopcy musieli jeszcze spać. Po cichu weszłam na schody, ale zatrzymał mnie jakiś głos.
- A dokąd to? – odwróciłam się i zobaczyłam Nialla. Po jego twarzy widać było, że jest wściekły. – Jesteś taka nieodpowiedzialna. Sam nie rozumiem jak mogłem pozwolić ci wysiąść z tego samochodu. – krzyczał zdenerwowany.
- Przepraszam, nie panowałam nad sobą. – spuściłam wzrok w ziemię i czekałam na dalszą część wykładu.
- Molly. – nagle z kuchni wyszedł Harry. – Proszę cię. – szepnął zrozpaczony.
- Odwal się ode mnie. Raz na zawsze. – powiedziałam pewna nienawiści i uciekłam do swojego pokoju.
Spędziłam tam ponad połowę dnia, chłopaki mieli zaraz jechać na koncert.
- Porozmawiaj ze mną do cholery! – krzyczał loczek pod drzwiami.
- Idź sobie, nienawidzę cię! Rozumiesz? – siedziałam oparta o ścianę i płakałam.
- Harry spóźnimy się! – usłyszałam głos Louisa, a następnie kroki wychodzących chłopaków z domu.
Patrzyłam przez okno jak odjeżdżają wielkim czarnym samochodem. Moje serce oraz psychika były w okropnym stanie. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam telewizję. Naglę dostałam sms-a.
„Hej, tu George!
Pamiętasz jeszcze naszą przygodę na Hawajach. Jestem właśnie w Londynie i pomyślałem z moglibyśmy się spotkać. Czekam na odpowiedź. Xx” Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym wybrałam numer chłopaka. Byliśmy umówieni za 30 minut w kawiarni. Pobiegłam się przebrać, włożyłam kurtkę, buty i ruszyłam przed siebie. Zajęłam miejsce, po chwili zauważyłam jak wchodzi do lokalu. Zaśmiałam się, nie zmienił się ani trochę, może teraz był bardziej opalony.
- Molly! Stęskniłem się! – podbiegł i przytulił się do mnie.
- Ja również, za tobą i Hawajami. – posłałam mu uśmiech i zajęliśmy swoje miejsca.
- Wpadaj w każdej chwili, zaraz po nowym roku mam zamiar się tam przeprowadzić na stałe. – spojrzał na mnie podejrzanie.
- Mam coś na twarzy? – zapytałam rozbawiona.
- Nie, po prostu jesteś piękna. – po raz kolejny uśmiechnął się a na mojej twarzy powstały rumieńce.
Nagle dostałam wiadomość od Nialla „Widzę cię za chwilkę w domu, albo porozmawiamy inaczej. Jestem za ciebie odpowiedzialny”
- Przepraszam, muszę iść. – zaczęłam się w pośpiechu ubierać.
Pożegnałam się z Geogrem pocałunkiem w policzek, i wybiegłam z kawiarni. Widziałam jeszcze jak siedzi uśmiechnięty i wpatruje się w ścianę. Ruszyłam w drogę powrotną.
- Gdzie byłaś? – w drzwiach pojawił się zdenerwowany Niall.
- Nie twoja sprawa. – powiedziałam obojętnie i chciałam iść do pokoju, lecz złapał mnie za rękę.
- Molly, nie pozwalaj sobie. Obiecałem twojej babci że się tobą zaopiekuję. – powiedział, a na jego twarzy pojawił się smutek.
- Sama potrafię o siebie zadbać. – wyrwałam się z jego objęć i ruszyłam do łazienki aby się wykąpać.
Przebrana w piżamę poszłam od razu do łóżka, po czym zasnęłam.
Był ranek, postanowiłam pójść na spacer. Chodziłam chodnikiem aż nagle coś przykuło moją uwagę, a mianowicie kartka wisząca na drzewie. „Molly Allen, 18 lat. Zginęła śmiercią tragiczną” Było tam też moje zdjęcie. Nie wiedziałam co o tym sądzić, zerwałam to z drzewa i usłyszałam jakiś hałas za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam że rozpędzony samochód pędzi prosto na mnie. Nie mogłam się ruszyć, zaczęłam krzyczeć ale to nic nie dawało. Za chwilę znalazłam się pod kołami auta.

2013/01/29

Część 20.

- Molly, jesteśmy na środku autostrady. Nie zatrzymam się. – rzekł zdenerwowany blondyn.
- Nie obchodzi mnie gdzie jesteśmy! Zatrzymaj się! – krzyknęłam i uderzyłam pięścią w samochód.
- Spokojnie, poczekaj chwilę. – próbował mnie uspokoić, ale nadaremnie.
- Jeżeli nie zatrzymasz tego auta, ja to zrobię. – spiorunowałam go wzrokiem a on był w szoku.
Zatrzymał się, inne pojazdy zaczęły trąbić, ale miałam to gdzieś. Zaczęłam iść przed siebie wymijając samochody. Słyszałam jeszcze jak Niall mnie woła. Nic mnie nie obchodziło, byłam wściekła. Jak on mógł powiedzieć te słowa przez radio?! Jeżeli myśli, że w ten sposób rzucę mu się w ramiona, to się pomylił. Nienawidzę go. Nie patrzyłam dokąd idę, skręciłam w stronę jakiegoś lasu. Słońce zaczęło zachodzić, robiło się coraz zimniej więc poprawiłam szalik na szyi. Powoli przerażało mnie to miejsce. Każdy szelest powodował ciarki na moich plecach. Nie było tutaj zasięgu, przeklinałam się w duchu za swoją głupotę. Nagle ktoś złapał moje ramię, zaczęłam piszczeć i upadłam na ziemię.
- Co taka drobna panienka jak ty robi sama w lesie? – przede mną stał chłopak, chyba niewiele starszy ode mnie.
Na ramieniu miał zawieszoną wiatrówkę, uśmiechał się do mnie. Był to dobrze zbudowany blondyn z ciemnymi oczami.
- Zgubiłam się. – powiedziałam niepewnie.
- Nie bój się, jestem leśniczym. Na imię mi Mark.– pomógł mi wstać.
- Molly, miło mi. Wiesz, jak mogę się stąd wydostać? – zapytałam niepewnie.
- Pytanie, znam ten las jak własną kieszeń, po raz pierwszy widzę tu taką ładną dziewczynę. – poprawił czapkę i kontynuował. – Jednak teraz jest już zbyt ciemno, dokąd chciałabyś się udać dalej?
- Do Londynu. – powiedziałam otrzepując się ze śniegu.
- Świetnie się składa, jutro z samego rana jadę tam. Podwiozę cię. – przejrzał mnie wzrokiem i znowu się uśmiechnął.
- Czyli rozumiem że mamy spać w lesie?- spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Zaufaj mi – puścił do mnie oczko, złapał za rękę i pociągnął za sobą.
Szliśmy tak w ciszy, trzymałam się mocno jego ramienia. Z każdym odgłosem dobiegającego z oddali chwytałam się go bardziej. W końcu doszliśmy do małego drewnianego domku. Przepuścił mnie w drzwiach i kazał się rozgościć. Nie były to jakieś luksusy, jednak dało się wytrzymać. Kiedy Mark wyszedł po drewno, zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Zatrzymałam wzrok na dużym kominku. Stały na nim fotografie mojego nowego kolegi oraz jakiejś dziewczyny. Trzymali się oni za ręce, miłość aż biła z tego zdjęcia.
- To Jane, moja dziewczyna. – usłyszałam jakiś głos za sobą, był to Mark.
- Długo jesteście razem? – zapytałam.
- Ponad trzy lata, myślę nad oświadczynami. – chłopak rozmarzył się przez chwilę.
- To wspaniale!- krzyknęłam uradowana. – Życzę ci szczęścia. – przytuliłam się do blondyna.
Resztę wieczoru spędziliśmy rozmawiając i poznając się lepiej. Okazał się być bardzo miłym i uprzejmym chłopakiem.
- A twoi rodzice? – spytałam.
- Nigdy ich nie poznałem, już jako niemowlaka zostawili mnie w domu dziecka. – chłopak wbił wzrok w ogień buchający z kominka.
- Przykro mi. – powiedziałam z żalem.
- Nie mam im tego za złe, widocznie tak musiało być. – spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
Usnęliśmy przytuleni do siebie, następnego dnia ruszyliśmy w drogę do mojego domu. Przez cały czas rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się. Okazało się że Mark ma całkiem niezły talent wokalny. Dojechaliśmy na miejsce.
- Czas się pożegnać. – powiedział lekko smutny.
Przytuliliśmy się do siebie, jeszcze przed jego odjazdem dałam mu swój numer telefonu. Samochody chłopców stały na parkingu, co oznaczało że wszyscy są w domu. Zdenerwowana nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.

____________________

Część 19.

- Ale jak to?! Postaram się jak najszybciej przyjechać. – rozłączyłam się i zdenerwowana obudziłam Nialla.
Oboje zdenerwowani przebraliśmy się. Chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się w Irlandii. Wychodząc z pokoju potknęłam się o Harrego, śpiącego na podłodze. Chłopak obudził się i spojrzał na nas.
- Molly, wysłuchaj mnie. – złapał moją rękę i nie chciał puścić.
- Nie mam czasu wysłuchiwać twoich bzdur, daj mi spokój. – loczek próbował mnie przytulić ale się odpychałam.
- Daj spokój stary. – Niall poklepał go po ramieniu, po czym pobiegł za mną.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy przed siebie. Czekała nas dość długa droga, Harry cały czas próbował się do nas dodzwonić. Zdenerwowany Horan zabrał mi telefon z rąk i wyłączył go.
- Hej, to moje. – krzyknęłam rozbawiona.
- Co mówisz? Nic nie słyszę! – uśmiechnął się i pogłośnił radio.
Ciągle martwił mnie stan mojej babci.
- Niall, nie mogę jej stracić. To moja jedyna rodzina. – szepnęłam opierając głowę o szybę.
- Wszystko się ułoży, to dzielna kobieta. Zresztą tak jak jej wnuczka. – puścił mi oczko i skupił się na drodze.
Kilka godzin później byliśmy pod szpitalem. Wpadłam do niego jak oszalała, na recepcji dowiedziałam się w której Sali leżała.
- Babciu, jak się czujesz! – podbiegłam do łóżka i chwyciłam jej rękę.
- Kochanie, to nic poważnego. Wracam do zdrowia. Niepotrzebnie tłukłaś się taki kawał drogi. – posłała mi promienny uśmiech.
- Martwiłam się o ciebie, nie wiem co bym zrobiła gdybyś… – z trudem powstrzymywałam łzy.
- Lekarz powiedział że tak szybko nie odejdę. Pomęczysz się mną jeszcze sporo czasu. – zaśmiała się.
- Oh babciu, kocham cię. – pogładziłam ją po twarzy i ucałowałam w czoło.
Przesiedziałam z nią tak do wieczora, blondyn nie chciał wchodzić do Sali, ale cały czas czekał na korytarzu. Pojechaliśmy do jego rodzinnego domu. Z samego rana mieliśmy z powrotem wracać do Londynu. Na ścianach wszędzie wisiały zdjęcia moje i Nialla z dzieciństwa. Kiedy tak im się przyglądałam poczułam że chłopak przytula się do mnie.
- Tęsknię za tym co było. Czasem myślę, że gdybym nie został sławny może ty i ja.. – zaciął się.
- Co ja i ty, Niall… - odwróciłam się do niego zdziwiona.
- Nie nic, chodź już spać. – odparł zmieszany i pociągnął mnie za rękę.
Siedzieliśmy już w aucie i rozmawialiśmy. Od Londynu dzieliły nas zaledwie 3 godziny jazdy. Nagle usłyszałam głos w radiu, z niedowierzaniem podkręciłam głośność.
- Molly, tu Harry. Zawsze lubiłaś słuchać tej audycji, zaryzykowałem. Muszę ci w końcu powiedzieć, jak bardzo ważna jesteś dla mnie. Nie czułem czegoś takiego do innej dziewczyny. Molly, kocham Cię.- jego głos wydobywał się z głośnika.
- Zatrzymaj samochód! – powiedziałam do zdezorientowanego blondyna.

Część 18.

Musiałam się przewietrzyć, pośpiesznym krokiem wyszłam z mieszkania i zauważyłam że samochód Harrego właśnie podjeżdża pod dom. Chciałam odbiec aby mnie nie zobaczył, lecz za chwilę usłyszałam jego głos.
- Molly, dokąd idziesz tak wcześnie? – zapytał zdziwiony.
- Jak najdalej od ciebie. – powiedziałam wściekła.
- Słucham? – był zdezorientowany.
- Udał ci się wieczór z twoją nową miłością?! – krzyknęłam.
- O co ci chodzi?! Przecież nie jesteśmy razem. – powiedział wbijając wzrok w ziemię.
- Nienawidzę cię. – szepnęłam, a z moich oczu zaczęły kapać łzy.
- Molly, poczekaj. – złapał mnie za rękę, ale wyrwałam mu się i odbiegłam.
Zatrzymałam się dopiero w parku, usiadłam pod drzewem i płakałam. W mojej głowie wciąż krążyły jego słowa „Przecież nie jesteśmy razem”. Dlaczego tak bardzo mi na nim zależy?! Widać jedynie bawił się moimi uczuciami, idiota. W tamtym momencie miałam ochotę zniknąć, tak na zawsze. Czułam się zbędna na tym świecie. Przesiedziałam tam kilka godzin, nawet deszcz nie zmusił mnie do powrotu. Udałam się na jeden z mostów. Usiadłam na poręczy i wpatrywałam się w Londyn. Cały zaśnieżony wyglądał niesamowicie, teraz ta magia zginęła za wielką ulewą. Słyszałam jak ktoś krzyczy moje imię, lecz nie przejęłam się tym.  Harry podbiegł do mnie, i ściągnął z poręczy.
- Boże, myślałem że chcesz skoczyć. – chciał mnie przytulić, ale odepchnęłam go.
- Nie dotykaj mnie, miło było się mną tak zabawić?! – wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- Molly, to nie tak.. – chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
- Nie mam ochoty wysłuchiwać twoich nędznych przemów. Daruj sobie Styles. – powiedziałam i odeszłam od niego.
Drzwi do domu otworzył mi Niall.
- Jejku kochanie coś ty ze sobą zrobiła? Marsz na górę się przebrać. Tylko brakuje mi żebyś się przeziębiła. – powiedział blondyn przepuszczając mnie w drzwiach.
Wykąpałam się i przebrałam w czyste ubrania. Niall leżał na moim łóżku i przeglądał album ze wspólnymi zdjęciami. Uśmiechnęłam się i położyłam obok niego. Harry dobijał się do mojego pokoju, lecz nie miałam siły nawet na niego patrzeć. Reszta zrozumiała i trzymała mnie z dala od niego. Kiedy Niall myślał że śpię, chciał sobie iść lecz ja złapałam jego dłoń i powiedziałam cicho „Proszę, zostań ze mną”. Chłopak przykrył nas kołdrą, zgasił lampkę i przytulił się do mnie zasypiając. Słyszałam, że pod moimi drzwiami siedzi Styles i mówi coś sam do siebie, ale starałam się to zignorować. W środku nocy dostałam telefon – dzwoniła moja ciotka z Irlandii.
- Ciociu, co się stało? –zapytałam zaspana.
- Molly babcia miała zawał. Nie wiemy, czy przeżyje. – mówiła zapłakana ciocia.

Część 17.

- O tutaj siedzicie. – Horan się uśmiechnął i usiadł między nami.
- Co oglądamy? – zapytał Liam wchodząc do pomieszczenia.
Włączyliśmy telewizję i zaczęliśmy oglądać pierwszy lepszy film. Po jakimś czasie usnęłam oparta o Nialla. Blondyn zaniósł mnie do pokoju i położył do łóżka. Następnego dnia wstałam jako pierwsza, więc postanowiłam zrobić śniadanie. Zdecydowałam się na naleśniki. Kiedy stałam przy kuchence poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu. Odwróciłam się zdenerwowana i ujrzałam uśmiechniętego Louisa.
- Cześć piękna. – pocałował mnie w policzek i usiadł przy stole sięgając po gazetę.
- Dzień dobry Lou. – uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do poprzedniej czynności.
Po chwili dołączyła reszta, i zabrali się za jedzenie. Postanowiliśmy że te święta spędzimy razem. Zaczęło się istne szaleństwo. W sklepach ludzie wyrywali sobie prezenty z rąk. Wystraszona mocno trzymałam dłoń Harrego, aby nie zgubić w tym tłumie. Weszliśmy do sklepu papierniczego aby kupić opakowania na prezenty.
- Czego pani szuka? –usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się i ujrzałam dość wysokiego chłopaka, z rudymi włosami i piegami na twarzy. Wydawał się sympatyczny. Ponieważ nie odpowiadałam przez chwilę chłopak zaczął mówić.
- Może jakiś prezent dla chłopaka? Mamy tu szeroką ofertę dla zakochanych. – opowiadał rudowłosy.
- Ale ja nie mam.. – zaczęłam, ale po chwili ktoś złapał mnie od tyłu. – Tu jesteś mała, szukałem cię po całym sklepie. – powiedział Harry po czym zwrócił się do sprzedawcy. – Proszę to zapakować, tylko szybko. – rzekł i przytulił mnie mocniej.
Chłopak spojrzał na nas dziwnie, po czym uśmiechnął się i ruszył do kasy. Gdy już wyszliśmy z centrum od razu przeszłam do konkretów.
- Co to miało znaczyć? – zapytałam a on się uśmiechnął.
- Ten rudzielec ewidentnie chciał cię poderwać. – powiedział, po czym otworzył mi drzwi do samochodu.
- Jeszcze sobie o tym porozmawiamy. – rzuciłam zła, wsiadając do pojazdu.
Dojechaliśmy do domu, chłopcy akurat ubierali choinkę. Harry znowu gdzieś pojechał, więc poszłam pomóc reszcie. Spędziliśmy miło ten wieczór. Następnego dnia obudziłam się i poszłam do sypialni Harrego. Niestety nie zastałam go tam. Widocznie nie wrócił na noc. Zrobiłam sobie śniadanie i rozwaliłam się na kanapie. Włączyłam telewizor, leciał jakiś program plotkarski.
- Harry Styles i nieznajoma dziewczyna całują się w jednym z klubów. Czyżby nowa miłość? – usłyszałam z głośników telewizora.
Byłam w takim szoku, że wyplułam płatki które miałam w buzi.

Część 16.

Minęły dwa tygodnie, całą Irlandię zasypał już śnieg. Jutro miałam jechać na rozprawę dotyczącą Alexa. Wiedziałam że chłopcy też na niej będą. Przez ten czas dostawałam od nich pełno wiadomości. Harry wysłał nawet list, ale nie otworzyłam go. Wysiadłam z pociągu, i od razu zauważyłam że cała piątka czeka na mnie. Gdy mnie zauważyli podbiegli i zaczęli się do mnie przytulać.
- Prosimy, nie zostawiaj już nas nigdy więcej. – krzyczał szczęśliwy Louis.
- Chodźmy, spóźnimy się na rozprawę. – powiedziałam i ruszyliśmy przed siebie.
Przez ten czas nie zamieniłam ani jednego słowa z Harrym. Czułam ciągle jego wzrok na sobie. W końcu stanęliśmy przed drzwiami sądu. Zatrzymałam się.
- Chodź Molly, on musi ponieść konsekwencje. – Zayn złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
Całość trwała dwie godziny, były to dla mnie tortury. Alex wciąż patrzył na mnie i krzyczał że mnie kocha. Przytuliłam się do Nialla, który siedział obok mnie. W końcu wyszliśmy z budynku. Alex dostał rok więzienia oraz trafił pod opiekę psychologów. Cieszyłam się z tego wyroku. Chłopcy musieli coś załatwić, więc ja i Harry mieliśmy pojechać do domu. Kiedy dojechaliśmy usiadłam w salonie i okryłam się kocem. Zaraz przyszedł loczek z dwoma kubkami gorącej czekolady.
- Tęskniłem.- pierwsze słowa które wypowiedział w moim kierunku od ostatnich dwóch tygodni.
- Ja też. –szepnęłam zamykając oczy.
Poczułam jak przybliża się do mnie, jego ciepły oddech był na mojej szyi. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Był uśmiechnięty. Delikatnie musnął moje usta.
- To były najgorsze dwa tygodnie w moim życiu. – powiedział i pocałował moją szyję.
Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.
- Przepraszam. – mówiłam zapłakana.
- Cii.. jestem przy tobie. – uśmiechnął się.
Kiedy prawie się pocałowaliśmy, usłyszeliśmy głosy dochodzące z korytarza.
- Wróciliśmy! Molly, gdzie jesteś? – krzyknął Niall i wbiegł do salonu.

2013/01/28

Część 15.

- Żartujesz sobie, prawda?! Przecież dopiero co przyjechałaś, dopiero co odbudowaliśmy nasze relacje. – blondyn trzymał moją dłoń i ściskał ją nerwowo.
- Przykro mi Niall, nie mogę inaczej. – wyrwałam mu się i odeszłam w stronę wyjścia.
Kiedy zakładałam buty usłyszałam głos, od którego zawsze przechodziły mnie dreszcze.
- Chciałaś mi uciec bez pożegnania. – Harry stanął przede mną i skrzyżował ręce.
- Pożegnanie zbyt boli. – szepnęłam, ścierając łzę spływającą po policzku.
Próbował mnie zatrzymać, ale po chwilowej szarpaninie udało mi się wyjść z mieszkania. Spojrzałam na okno, widziałam w nim zapłakanego Harrego, trzymającego dłoń na szybie. Musiałam przemyśleć i poukładać sobie życie. Ruszyłam na peron gdzie za chwilę miał odjeżdżać mój pociąg. Ten sam, którym 3 tygodnie temu przyjechałam do tego miasta, z nadzieją na lepsze życie. Niestety pokomplikowało się ono jeszcze bardziej. Usiadłam w tym samym przedziale co wtedy. Próbowałam przestać płakać, lecz nie udawało mi się to. Podkuliłam nogi pod brodę i pozwoliłam łzom swobodnie płynąć.
- Dlaczego pani płacze? – zapytał mnie mały chłopczyk z lizakiem z buzi. – Proszę. – podał mi chusteczkę.
- Dziękuję Ci. Wiesz, bardzo pokomplikowałam sobie życie. – uśmiechnęłam się do niego.
- Jeżeli to chłopak, to niech się pani nie martwi. Babcia mi mówiła, że jeżeli zakocham się tak naprawdę, to nie pozwolę jej odejść. Także on zapewne wróci do pani. – chłopczyk usiadł obok mnie.
- Problem w tym, że tych chłopców jest kilka. – powiedziałam do niego.
- Wydaje mi się, że każdy z nas ma swoją połówkę. Tylko jeden kocha panią tak szczerze. – chłopca zawołała mama, więc pośpiechem wyszedł z przedziału. – A, i jeszcze jedno – wyjrzał przez drzwi. – ten który zdobędzie pani serce będzie prawdziwym szczęściarzem. – powiedział po czym zniknął.
Po jakimś czasie stanęłam przed domem babci. Zawahałam się przed wejściem tam. Nagle z domu obok wyszedł Greg- brat Nialla.
- Molly, jak miło cię widzieć! Czy ty przypadkiem nie miałaś zamieszkać u Nialla? – zapytał z troską.
- Mieszkam, w sumie to mieszkałam. – spojrzałam na niego ze smutkiem w oczach.
- Hej mała, znam cię i musiało się stać coś poważnego. – złapał mnie za ramiona.
- To wszystko jest zbyt trudne. – przytuliłam się do niego, płacząc.
- Nie płacz już. Idź do domu odpocznij. – odprowadził mnie pod drzwi i pożegnaliśmy się.
Babcia już od progu przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Stęskniłam się za nią, za tym domem.
- Coś ci ten Londyn nie służy! – zaśmiała się i zaprowadziła mnie do kuchni. Nie naciskała na mnie, widziała że mam dość poważny problem i nie mam ochoty się zwierzać. Po kolacji usiadłam na tarasie za domem. Tu spędziłam sporą część dzieciństwa na zabawach z Niallem. Brakowało mi tego, brakowało mi mojego przyjaciela. Zaczęły spadać pierwsze płatki śniegu, zbliżały się święta. Po godzinie wróciłam do domu i położyłam się spać. Po raz kolejny czekała mnie bardzo poważna decyzja.


___________________

 

Część 14.

- Harry.. – wyszeptałam i poczułam że robi mi się słabo.
Widziałam jeszcze jak Harry opada na podłogę, chciałam podbiec do niego ale nie mogłam. Po chwili wbiegło wiele osób a ja straciłam przytomność. Po jakimś czasie obudziłam się. Leżałam w łóżku w swoim pokoju. Odetchnęłam z ulgą. A może to wszystko to był sen? Spojrzałam na swoje ręce, jedna była zabandażowana a druga cała podrapana. Na nadgarstkach były ślady po linach. Czyli to zdarzyło się naprawdę. A pomyśleć że miałam go za dobrego kolegę. W tym momencie robi mi się niedobrze jak tylko o nim pomyślę. Weszłam do łazienki, wykąpałam się. Wyszłam w samym ręczniku, zauważyłam że na moim łóżku siedzi Zayn. Uśmiechnął się jak tylko mnie zobaczył. Speszyłam się, zabrałam ubrania i bez słowa wróciłam do łazienki aby się przebrać.
- Jak się czujesz mała? – zapytał z troską gdy wróciłam.
- Szczerze to nie najlepiej. – usiadłam obok niego.
- Molly, wiem że chciałaś abym dał ci czas ale ja już nie mogę. – szybko wpił się w moje usta.
Zaczęliśmy się namiętnie całować, jego ręce jeździły po moich plecach a ja wsunęłam dłoń w jego czarne włosy i zaczęłam się nimi bawić. Po chwili przerwałam pocałunek.
- Zayn, nie możemy być razem. Przepraszam. – szepnęłam i odsunęłam się od niego.
- Wiesz co dziewczyno, zdecyduj się. Ja mogę poczekać tyle i będziesz chciała. Ale musisz w końcu zdecydować. – powiedział i wyszedł pokoju.
Usiadłam na parapecie i rozmyślałam. Po godzinie zeszłam na dół do salonu gdzie siedzieli chłopcy.
Spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Molly, na co ci ta walizka? – zapytał Niall podchodząc do mnie.
- Wracam do Irlandii. – powiedziałam udając pewną siebie.

Część 13.

Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Nie mogłam się ruszyć, moje nogi były przywiązane do krzesła, a usta zakneblowane taśmą. Pokój w którym się znajdowałam był niewielki, farba odpadała od ścian a naprzeciwko mnie było wielkie drewniane okno. Zaczęłam się wiercić, po chwili otworzyły się drzwi. Stał w nich Alex z uśmiechem na twarzy. A ja? Siedziałam w szoku patrząc na niego. Zbliżył się do mnie i odkleił mi taśmę z ust.
- Alex wypuść mnie! – krzyknęłam zdenerwowana.
- Ciszej maleńka, teraz już jesteś tylko moja. – dotknął dłonią mojego policzka.
- Przestań, rozumiesz!? Wkrótce zawiadomią policję o moim zniknięciu, a ciebie wsadzą za kratki. – miałam ochotę się rozpłakać, ale nie mogłam pokazać mu mojego strachu.
- Dlatego wieczorem wyjeżdżamy tam, gdzie ci twoi kochasie cię nie znajdą. Nigdy. – pocałował mnie, po czym wyszedł w pomieszczenia.

„Perspektywa Harrego”
Już południe, a Molly nadal nie ma. Ja i chłopcy przeszukaliśmy chyba cały Londyn. Udałem się do jej pokoju, wszystkie rzeczy były na swoim miejscu więc nie uciekła umyślnie. Usiadłem na łóżku, po chwili zauważyłem telefon leżący na szafce. Ciekawość zwyciężyła. Odblokowałem go, i zauważyłem że na tapecie ma nasze wspólne zdjęcie. Uśmiechnąłem się. Przejrzałem wiadomości.. wyjątkowo dużo od niejakiego Alexa. Poczułem coś w rodzaju zazdrości. W jednym z sms-ów był jego adres. Szybko zbiegłem na dół do smutnych chłopaków i powiedziałem im o swoich odkryciach. Zaraz potem wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy tam. Dobijaliśmy się do drzwi, ale nikt nie odpowiadał. Na klatkę wyszła jedna z sąsiadek i mówiła, że Alex pewnie pojechał do domku letniskowego na obrzeżach miasta. Dała nam dokładniejsze namiary, i znów udaliśmy się w drogę. Wszyscy martwiliśmy się o Molly. Mieliśmy nadzieję że ten chłopak coś wiedział. Dojechaliśmy jakieś 20 minut później. Budynek był w strasznym stanie, przypuszczam że po jakimś pożarze. Weszliśmy do środka, nieprzyjemny zapach od razu uderzył w moje nozdrza. Usłyszeliśmy jakieś krzyki dobiegające z góry.

„Molly”
- Alex! Dlaczego ty mi to robisz?! – krzyknęłam, a z moich oczu popłynęły łzy.
- Jesteś do niej taka podobna.. to przeznaczenie. Tym razem nie pozwolę nikomu cię odebrać. – spojrzał na mnie.
- Nie rozumiem..- szepnęłam.
- Niecały rok temu, właśnie w tym domu siedziałem z nią. Jesteś identyczna jak ona! Ten uśmiech, oczy.. Molly, kocham cię. – spojrzał na mnie smutny.
- Nie rozumiem, o kim ty mówisz..
- Tamtego dnia w domu wybuchł pożar. Ona zginęła, ja przeżyłem. Wierzę, że żyję po to abyśmy byli razem kochana. – po raz kolejny uśmiechnął się.
- Nie kocham cię, i nigdy nie pokocham. Wypuść mnie! – krzyczałam zła.

„Harry”
Słyszałem wszystko, co mówili Alex i Molly. Byłem przerażony i wściekły. Chłopaki powstrzymywali mnie przed pobiegnięciem tam, bo bali się że ten psychol zrobi coś i mi. Zaraz miała pojawić się policja. Nagle usłyszałem krzyk Molly, wyrwałem się z ich objęć i ruszyłem schodami do tamtego pokoju. Wbiegłem tam i zauważyłem dziewczynę siedzącą na podłodze w rogu pokoju, przed nią jakiegoś chłopaka. Odwrócił się w moją stronę i zaśmiał szyderczo.
- No proszę, jeden z kochasi przyjechał ratować moją ukochaną. – przyglądał mi się uśmiechnięty.
- Harry.. – wyszeptała wycieńczona Molly po czym zamknęła oczy.
Byłem gotowy zrobić wszystko, aby ją uratować.

Część 12.

Następne dni minęły szybko, nie miałam kontaktu z Georgem gdyż chłopcy wszędzie za mną chodzili. Także o wyjściu sama mogłam jedynie pomarzyć. I tak minęły nam całe wakacje na Hawajach. Siedzieliśmy właśnie na lotnisku czekając na samolot.
- Podobało się wam? – zapytał Louis.
- Bardzo. – Zayn spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Nie było tak źle. – rzuciłam bez entuzjazmu.
Wsiedliśmy do samolotu, tym razem siedziałam między Liamem a Zaynem. Przez całą drogę próbowali mnie zagadywać. Lecz ja w kółko myślałam o Harrym. Na same wspomnienie o nim moje ciało przechodziły dreszcze. Spojrzałam na niego, wpatrywał się w sufit i słuchał muzyki. Po chwili zorientował się że go obserwuję, i uśmiechnął się. Momentalnie moje serce zaczęło bić szybciej. Nie wiedziałam czy to miłość, znałam go zdecydowanie zbyt krótko. Kiedy wróciliśmy do domu, od razu zamknęłam się w swoim pokoju. Słyszałam jak chłopcy dyskutują na mój temat. Bardzo się przejmowali, wtedy po raz kolejny zaczęłam zastanawiać się nad powrotem do Irlandii. W końcu tutaj robię same problemy. Kiedy oni już spali, usiadłam na schodach przed domem. Wiał lekki wiatr, co jakiś czas przejeżdżał samochód. Oparłam głowę o poręcz i rozmyślałam. Za jakiś czas zaczął padać deszcz, lecz nie przejęłam się tym. Stanęłam na środku drogi, trzęsąc się z zimna. Doszłam tak do parku. Stałam przy rzece, gapiłam się na księżyc. Nagle poczułam silne uderzenie w głowę, a potem nie wiedziałam co się dzieje.

Następny dzień, godzina 9 „Perspektywa Harrego”
Obudziłem się, sam w łóżku. Moim marzeniem było aby na poduszce obok leżała Molly. Ta dziewczyna kompletnie namieszała mi w głowie. Po cichu więc udałem się do jej pokoju. Nie było jej tam. Zdziwiony zszedłem na dół i przeszukałem wszystkie pomieszczenia.
- CHŁOPAKI! – krzyknąłem przerażony.
- Co się drzesz Harry?! Jest dopiero dziewiąta. – powiedział Zayn ziewając.
- Molly zniknęła! – powiedziałem ze łzą w oku.
Od razu pojawili się przy mnie.
- Co ty powiedziałeś?! – Niall złapał mnie za koszulkę.
- Nie ma jej w domu.. musiała wyjść w nocy. – powiedział Louis wracając z salonu.
- Nie odbiera telefonu. – dodał Liam odkładając komórkę.
- W takim razie gdzie ona jest! –szepnąłem zapłakany.
Niestety nikt mi nie odpowiedział.

Część 11.

Pełna obaw weszłam do budynku. Już w windzie planowałam co mogę im powiedzieć aby nie gniewali się zbytnio. Kiedy stałam na korytarzu usłyszałam krzyki dobiegające z pokoi.
- No i gdzie ona jest?! Jak ja ją tylko spotkam..- Niall wybiegł z jednego z pokoi, i gdy ujrzał mnie na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Stał tak wpatrzony dopóki nie przybiegli chłopcy.
- Molly gdzieś ty się podziewała! My tu odchodziliśmy od zmysłów! Już Louis chciał po policję dzwonić! Ty chyba oszalałaś! – krzyczał Harry.
- Martwiliśmy się że coś ci się stało! Masz teraz całkowity zakaz opuszczania hotelu bez naszej zgody. Rozumiesz?!- do dyskusji włączył się Zayn.
- Ja.. przepraszam. – wbiłam wzrok w podłogę.
- Liam, jak mogłeś zostawić ją samą na mieście. Jesteś nieodpowiedzialny. Ona ledwo co skończyła 18 lat! – Niall był wściekły na bruneta.
- Nie zwalajcie winy na niego! On mnie nie chciał tam zostawiać samej! To moja wina. – powiedziałam zapłakana.
- Ooo Molly, owszem twoja. Nie myśl sobie że tobie to ujdzie na sucho. Zawiodłem się na tobie. – w tym momencie poczułam że robi mi się słabo, gdy Harry wypowiedział te słowa.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami, a co się działo potem nie pamiętam. Obudziłam się na hotelowym łóżku, a przy mnie siedział Harry trzymając moją rękę.
- Dzięki Bogu że się obudziłaś, narobiłaś jeszcze większej afery. Nie powinienem się tak unosić, przepraszam. Po prostu tak bardzo się bałem że ktoś mógłby zrobić ci krzywdę. Nie przeżyłbym tego. –spojrzał na mnie załamany.
- Harry, mam swój rozum. Nie musisz się o mnie martwić. – pogłaskałam go po włosach, a on się jedynie we mnie wtulił.
- Nie pozwolę aby stała ci się krzywda, jesteś dla mnie najważniejsza Molly.- szepnął a ja poczułam motylki w brzuchu.- a ten pocałunek na korytarzu był najpiękniejszym w całym moim życiu. – dokończył, po czym wyszedł z pokoju.
Zostałam sama z poszarpanymi myślami. Każdy z nich miał w sobie coś, co nie pozwalało mi im odmówić. Ale wiedziałam że tak dłużej być nie powinno. W końcu ranię ich. Zmęczona tym wszystkim usnęłam. Kilka godzin później obudziły mnie szepty.
- Ciszej Zayn, bo ją obudzisz. – po głosie rozpoznałam Nialla.
- Jak ona słodko wygląda gdy śpi. – rozmarzył się Malik po czym wyszedł z pokoju.
- Jest piękna, i już wkrótce tylko moja. – szepnął po czym przytulił się do mnie i zasnął.

2013/01/27

Część 10.

- Liam, wszystko dobrze? – zapytałam i uśmiechnęłam się.
- Tak, wiesz co zapomnij. Już nieważne. – powiedział zakłopotany.
Nie chciałam na niego naciskać, ale czułam że ma jakiś problem. Zaczęliśmy iść brzegiem plaży, rozmawialiśmy o wszystkim. Poczułam w nim prawdziwego przyjaciela. Takiego na złe i dobre. Po jakiejś godzinie Liam chciał wracać do pokoju, ale ja upierałam się że chcę zostać. Kazałam mu iść do hotelu, ale nie chciał zostawić mnie samej. Po dłuższych namowach zostałam sama. Postanowiłam pójść do jednego z barów. Zamówiłam drinka i usiadłam przy ladzie. Od jakiegoś czasu przyglądał mi się jeden z barmanów. Uśmiechnęłam się do niego, na co on przystanął przy obok mnie. Zaczęliśmy rozmawiać, okazało się że także pochodzi z Londynu, a pracuje tutaj na jakiś czas. Był w moim wieku, a na imię miał George.
- Zaraz kończę zmianę, co powiesz na to abyśmy poszli na dyskotekę? – zaproponował z uśmiechem.
Po krótkim namyśle zgodziłam się. Chłopak poszedł na zaplecze i za chwilę ruszyliśmy do jednego z klubów. Zamówiliśmy napoje i ruszyliśmy na parkiet. Bawiliśmy się tak dobre kilka godzin. Już dawno się tak nie upiłam. Świetnie mi się przebywało w towarzystwie Georga. Kiedy dyskoteka się skończyła usiedliśmy na ławce kompletnie pijani. Zauważyłam, że mam sporo nieodebranych połączeń i wiadomości od przyjaciół, lecz nie przejęłam się tym. Po chwili ruszyliśmy dalej, środkiem ulicy śpiewając co nam tylko wpadło do głowy. Nic mnie nie obchodziło w tamtym momencie. Nie wiem jakim cudem chłopak wydobył pełną butelkę alkoholu. George bez przerwy ratował mnie przed upadkiem na ziemię, kiedy widział że ledwo co idę wziął mnie na ręce. Tak, miał o wiele mocniejszą głowę niż ja. Śpiewałam w jego ramionach, a on się jedynie śmiał. Położyliśmy się na plaży i obserwowaliśmy wschód słońca.
- Co za wspaniałe miejsce. – szepnęłam przytulając się do niego.
- No w końcu to Hawaje maleńka. – uśmiechnął się.
Nie pamiętam nawet kiedy zasnęłam. Obudziłam się na łóżku, w czyjejś koszulce i majtkach. Bolała mnie głowa. Z przerażeniem zaczęłam szukać telefonu. Kiedy go znalazłam było tam jeszcze więcej wiadomości.
- Dzień dobry księżniczko, wyspałaś się? – odwróciłam się w stronę drzwi i zauważyłam Georga.
- Czy my… - zapytałam przestraszona.
- Nie bój się, wczoraj nieźle zaszaleliśmy i usnęłaś na plaży. A ja, jako gentelman zaniosłem cię do siebie. A i twój telefon w kółko dzwonił więc go wyciszyłem abyś się nie obudziła. To co, śniadanie? – złapał mnie za rękę i poszliśmy na taras.
Usiadłam w wiklinowym fotelu i obserwowałam jak on z uśmiechem podaje mi śniadanie. Pierwsze po co chwyciłam to butelka z wodą. Zjedliśmy w miłej atmosferze, wymieniliśmy się numerami. Przebrałam się w swoje ubrania po czym ruszyliśmy na miasto. Odprowadziłam chłopaka do jego pracy po czym ruszyłam w stronę hotelu, gdzie pewnie czekali na mnie zdenerwowani przyjaciele.

____________________ 
Zapraszam także na dwa blogi o Zoli (:

Część 9.

- Załatwimy to porządnie.. będziemy losować. –powiedziałam a chłopcy wybuchli śmiechem.
Spojrzałam na nich, po czym zaczęliśmy losować. Wygrał Niall. Blondyn był na tyle szczęśliwy że wziął mnie na ręce i zaczął kręcić. Reszta chłopców wyraźnie przygnębiona, szybko poszła do swoich pokoi. Horan przepuścił mnie w drzwiach i za chwilę leżeliśmy na łóżku łaskocząc się.
- Haha, przestań! – krzyczałam ale nie miał zamiaru kończyć tej zabawy.
- Przestanę, jeżeli mnie pocałujesz. – rzucił cicho blondyn a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
Po chwili zatraciliśmy się w pocałunku. Przerwało nam pukanie do drzwi. Szybko odsunęliśmy się od siebie i zawołaliśmy na znak że może wejść. Ukazał się nam Louis, który kazał nam się szykować na plażę. Wyjęliśmy z walizek potrzebne rzeczy i wyszliśmy w poszukiwaniu reszty. Czekali na nas tuż przy wyjściu. Udaliśmy się na daną plażę. Słońce, woda i piaszczysta plaża, czyli wszystko co najlepsze. Chłopcy rozłożyli ręczniki, a ja poszłam się przebrać. Kiedy wróciłam wszyscy patrzyli na mnie z otwartą gębą. Zignorowałam to i położyłam się na ręczniku. Po chwili poczułam, jak ktoś bierze mnie na ręce i zaczyna nieść. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Zayna. Próbowałam się wyrwać ale nadaremnie. Wylądowałam w wodzie.
- Ty ciołku jeden!- chciałam odejść, ale znowu wziął mnie na ręce i zaczął odchodzić od brzegu. Zaczęłam krzyczeć żeby mnie odstawił ale spojrzał na mnie zdziwionym teraz.
- Jesteś pewna, że mam cię puścić? – powiedział i lekko rozluźnił uścisk na co odpowiedziałam piskiem.
- Molly, zacznijmy od początku. Zależy mi na tobie. – szepnął do mojego ucha a ja się zarumieniłam.
Zaczął całować moją szyję, po czym doszedł do ust. Oddałam pocałunek, po czym ochlapałam go wodą.
- Tak chcesz się bawić. – zaśmiał się i wypuścił mnie ze swoich ramion. Spojrzałam na niego wściekła i zaczęliśmy się chlapać. Po jakimś czasie dołączyliśmy do reszty.
- Patrzcie jakie dupy. – powiedział Harry i wskazał na 3 wymalowane dziewczyny.
- Ugh, macie straszny gust. – powiedziałam i napiłam się soku.
- Przestań Molly, jesteś najładniejszą dupą na tej plaży. – Hazza przytulił mnie od tyłu i pocałował w kark.
Spędziliśmy cały dzień wylegując się nad wodą, po czym ruszyliśmy do baru. Zamówiliśmy sobie po zimnym napoju, i rozmawialiśmy. Kiedy zaczęło się ściemniać wróciliśmy do hotelu. Obejrzeliśmy jakiś film, po czym wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Kiedy Niall już spał, wyszłam na balkon i wpatrywałam się w niebo.
- Dlaczego nie śpisz? – usłyszałam głos Liama, który stał na balkonie obok.
- Nie mogę, tutaj jest zbyt pięknie. – uśmiechnęłam się do niego.
- W takim razie zapraszam na spacer, czekam za 10 minut na dole. – puścił mi oczko po czym wrócił do pokoju.
Szybko zmieniłam ubrania, i zjechałam windą do recepcji. Chłopak już czekał. Złapał moją rękę i wyszliśmy szybkim krokiem w stronę plaży. Usiedliśmy na piasku i wpatrywaliśmy się morze. Wsłuchiwałam się w fale które obijają się o brzeg. Z daleka słychać było ludzi bawiących się w klubach i dyskotekach. Wspaniałe miejsce.
- Molly, jest coś o czym musisz wiedzieć.. – zaczął niepewnie brunet.

Część 8.

Biegiem wpadliśmy na lotnisko, co było złym wyborem ponieważ stało tam kilka fanek chłopców. Zaczęły piszczeć ich imiona, więc pędem udaliśmy się do odprawy. Kilkanaście minut później byliśmy już w samolocie. Uparłam się że chcę siedzieć przy oknie, po czym Harry krzyknął że siada obok mnie. Reszta spiorunowała go wzrokiem, a on wystraszony podbiegł i mnie przytulił. Zajęliśmy swoje miejsca i pełni nerwów czekaliśmy. W końcu samolot wzbił się w powietrze a mnie ogarnęło przerażenie. Dawno już nie latałam, więc trochę się stresowałam. Oparłam głowę i zaczęłam nerwowo oddychać. Styles spojrzał na mnie rozbawiony i starał się uspokoić. Po jakimś czasie czułam się już normalnie. - Czego słuchasz? – zapytałam przyjaciela.
- Kubusia Puchatka, masz. – Harry podał mi jedną słuchawkę.
Włożyłam ją do ucha i już po chwili usłyszałam dobrze znaną mi melodię z dzieciństwa. Zaczęliśmy śpiewać na cały samolot, a reszta ludzi dziwnie się na nas patrzyła. Zmęczona położyłam głowę na jego ramieniu i usnęłam. Czułam jak głaszcze mnie po włosach i szepcze coś pod nosem. Obudził mnie głos, że zaraz będziemy lądować. Przetarłam oczy i zauważyłam że koło mnie siedzi uśmiechnięty Niall. Zdziwiłam się.
- Ale myślałam że tu siedzi Harry. – powiedziałam ziewając.
- Musiał iść do toalety, więc zająłem sobie jego miejsce. – pstryknął mnie w nos.
Wysiedliśmy z samolotu i poczułam od razu promienie słońca na twarzy. Byliśmy na Hawajach. Poszliśmy po walizki i chwilę potem byliśmy już w taksówce. Byłam cała podekscytowana. Hotel był wielki, znajdował się tuż obok plaży. Zaczęłam piszczeć a chłopcy przytulili mnie po kolei. Jako pierwsza stałam już przy recepcji. Po chwili dołączyli moi przyjaciele, gdzie odebraliśmy kluczyki. Wsiedliśmy do windy, która była zdecydowanie za mała. Wylądowałam w objęciach Liama. Wtuliłam się w niego i zaciągnęłam zapachem perfum. Louis odchrząknął dwuznacznie więc zarumieniłam i rozluźniłam uścisk. W końcu dojechała na właściwe piętro i wyszliśmy z niej szukając swoich pokoi.
- Molly, jest pewna sprawa.. – rzekł nieco zdenerwowany Niall.
- Coś nie tak? – zapytałam.
- Bo widzisz, wykupiliśmy 3 pokoje czyli w każdym muszą mieszkać po 2 osoby.. musisz dzielić pokój z którymś z nas. – powiedział blondyn i wbił wzrok w podłogę.
Spojrzałam na wszystkich zdenerwowanym wzrokiem.
- To są chyba jakieś jaja. – powiedziałam i ruszyłam przed siebie.
- Nie rób scen, to tylko tydzień. Ale teraz pytanie, kto będzie twoim towarzyszem? – Harry pobiegł za mną i starał się opanować sytuację.
Czekała mnie dość trudna decyzja.

Część 7.

Następny dzień, obudziłam się w ramionach Harrego. Jego loczki opadały mu na twarz przez co wyglądał niezmiernie uroczo. Przyglądałam się mu od dłużej chwili, dopóki nie otworzył oczu. Oboje się uśmiechnęliśmy. Zeszliśmy na dół gdzie panowało istne piekło. Chłopcy biegali i wrzucali do walizek najpotrzebniejsze rzeczy. Okazało się że po południu już wylatujemy. Starałam się zachować spokój, lecz w środku aż rozrywało mnie szczęście. Cieszyłam się z myśli o Hawajach, lecz przerażało mnie też to że Niall, Zayn i Harry będą próbowali mnie zdobyć. Nie miałam pojęcia czy ich kocham. Wszystko działo się za szybko. Uciekłam do swojego pokoju i zaczęłam się sama pakować. Po 30 minutach byłam gotowa. Wróciłam do chłopaków którzy kończyli dopinać swoje bagaże. Uśmiechnięci spojrzeli na mnie zafascynowanym wzrokiem. Spojrzałam na siebie i uświadomiłam sobie, że stoję nadal w piżamie. Składała się ona z bardzo krótkich spodenek i bluzki na ramiączkach. Speszona pobiegłam się przebrać. Chłopcy w tym czasie usiedli w salonie i zamawiali pizze. Kiedy do nich dołączyłam poczułam wibracje kieszeni, co oznaczało sms. Był on od Alexa.
„Hej! Mam nadzieję że o mnie nie zapomniałaś. Moglibyśmy się spotkać za godzinę w parku? Stęskniłem się. Alex. Xx „
Eh, kolejny napalony. Jednak zgodziłam się na spotkanie z nim. Posiedziałam chwilę z chłopcami po czym poszłam zakładać buty.
- A dokąd to się wybierasz maleńka? – poczułam jak Zayn przytula mnie od tyłu.
- Nie ważne. To moja sprawa. – chciałam odejść ale przysunął mnie do ściany i nie chciał wypuścić.
- Molly, tęsknię za tobą. – czułam jego ciepły oddech na mojej szyi.
- Zayn, przepraszam ale potrzebuję czasu. – spojrzałam na jego oczy, po czym zjechałam wzrokiem na usta.
Poczułam nagłą chęć pocałowania go. Poczucia jego ust na swoich, tak jak dawniej. Musnęłam je delikatnie, po czym wyswobodziłam się z jego objęć i wybiegłam z mieszkania. Widziałam, jak obserwuje mnie przez okno i jak uśmiecha się . Szybszym krokiem ruszyłam w stronę parku, gdzie czekał na mnie Alex. Przywitaliśmy się po czym powiedział że chciałby mi coś pokazać. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do jakiegoś mieszkania. Chłopak otworzył je i zaprosił do środka. Mieszkanie było urządzone nowocześnie a na ścianach wisiało wiele obrazów.
- Podobają ci się? – podszedł do mnie i wskazał na obrazy.
- Są świetne, autor idealnie podkreślił to co chciał przekazać. – uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję. Miło że podobają ci się moje prace. – spojrzał na mnie.
- Ty to namalowałeś? – powiedziałam zdziwiona.
Chłopak nie odpowiedział, tylko znowu złapał moją dłoń i weszliśmy do jednego z pokoi. Znajdowała się tam sztaluga oraz wiele nieskończonych dzieł. Jednak jeden przykuł moją uwagę. A konkretnie mój portret.
- Tak, to zdecydowanie moja ulubiona praca. – poczułam jego ręce na swoich biodrach, więc podeszłam bliżej obrazu.
- Nie wiem co powiedzieć, to jest wspaniałe Alex. – spojrzałam na niego, a on się jedynie uśmiechnął.
- Ty jesteś wspaniała Molly, przejęłaś wszystkie moje myśli od dnia kiedy się spotkaliśmy. Jesteś kimś niezwykłym, ale masz w sobie pewną tajemnicę, którą chciałbym odkryć. – przysunął się bliżej mnie.
Nagle usłyszałam dźwięk telefonu dobiegającego z mojej torebki. Przeprosiłam Alexa i odebrałam go.
- Molly! Gdzie jesteś?! Niedługo mamy samolot. –mówił dość zdenerwowany Harry.
- Przepraszam, już wracam. – powiedziałam po czyn skierowałam się do Alexa. – Muszę iść, żegnaj. – chłopak chciał coś powiedzieć ale wybiegłam z mieszkania. W ostatniej chwili dobiegłam do domu.
Wsiadłam do samochodu i jeszcze raz przeprosiłam chłopaków. Ruszyliśmy w stronę lotniska, gdzie czekał już na nas gotowy samolot.

Część 6.

Odsunęłam się od niego i zaszokowana odbiegłam. Wróciłam do domu i widziałam że reszta siedzi już w kuchni.
- Ej Molly wszystko dobrze? – zapytał Niall.
- Odwalcie się ode mnie! – krzyknęłam biegnąc do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się na łóżku. Moje myśli były w strasznym stanie. Zaledwie w ciągu dwóch dni tyle się wydarzyło. Poważnie myślałam nad powrotem do Irlandii. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi.
- Odejdź, chcę być sama. – rzuciłam obojętnym tonem.
- Ej no martwię się. – po głosie rozpoznałam że był to Louis.
Po dłuższym zastanowieniu wpuściłam chłopaka do pokoju. Wszedł uśmiechnięty i usiadł na łóżku. Dla bezpieczeństwa zajęłam miejsce w dość sporej odległości od niego.
- Wiesz Molly, muszę Cię przeprosić.- powiedział.
- Ale za co? Przecież nic nie zrobiłeś. – uśmiechnęłam się do niego.
Cóż, jedyny który nie wpychał mi jeszcze języka do gęby.
- Bo to przeze mnie Liam cię pocałował. Na dyskotece założyliśmy się o to. Przepraszam, to było po pijaku. Wybaczysz? – spojrzał na mnie z minął szczeniaczka.
- Oj Louis, wam to już się całkiem zryło na łeb. Cóż, nie pozostało mi nic innego jak wybaczyć. – chłopak podszedł i mnie przytulił.
Cieszyłam się, że Liam pocałował mnie tylko dla tego zakładu. W końcu wystarczy mi ta trójka napaleńców. Razem z Tomlinsonem zeszliśmy na dół gdzie siedziała reszta. Spojrzałam na nich zmęczonym wzrokiem.
- Molly, możemy porozmawiać? – zapytał Liam ze smutną miną.
- Spokojnie, Lou już mi to wyjaśnił. Nie gniewam się. – przytuliłam się do Liama.
Czułam na sobie wzrok pozostałych chłopaków, ale zignorowałam to. Usiadłam obok Harrego, jak to mam już w zwyczaju i skupiłam się na filmie który puścili chłopcy.
- A co byście powiedzieli na wakacje? –zapytał Niall.
- Świetny pomysł, tylko gdzie mielibyśmy jechać? – Zayna zaciekawił pomysł blondyna.
- Na Hawaje! – Harry wstał i zaczął tańczyć jakiś dziwny taniec.
- Jestem za! – krzyknęli razem Liam i Lou.
- Molly, wiesz że nie masz opcji i jedziesz z nami. – Niall położył głowę na moich kolanach i uśmiechnął się.
- W sumie, możemy jechać. – powiedziałam bez większego entuzjazmu.
Gdy film się skończył wszyscy poszli do swoich sypialni. Dzisiejszej nocy było wyjątkowo zimno więc dokładnie przykryłam się kołdrą i usiłowałam zasnąć.
- Ej mała, śpisz? – usłyszałam cichy zachrypiały głos obok łóżka.
Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Harrego.
- Co ty tu robisz? – zapytałam zdziwiona.
- Mógłbym spać z tobą? Moje łóżko jest takie zimne. – zrobił wielkie oczka.
- Ehh, właź. – zrobiłam trochę miejsca które po chwili zajął loczek.
Przytulił mnie od tyłu i szepnął do ucha „Dobranoc Księżniczko”. Po chwili słyszałam już jego ciche chrapanie. Usnęłam z myślą, że na tym wyjeździe wydarzy się wiele niezapomnianych rzeczy.

2013/01/26

Część 5.

- Dlaczego obściskujesz moją dziewczynę.- Malik próbował do nas podejść ale był na tyle pijany że upadł na podłogę.
Oboje z Harrym podeszliśmy do niego i pomogliśmy mu stać. On i Niall byli tak nawaleni że nie dało się z nimi porozmawiać. Razem z Harrym odstawiliśmy ich do swoich pokoi. Zmęczeni usiedliśmy na korytarzu i głośno oddychaliśmy. Spojrzeliśmy się na siebie. Nagle Harry zaczął się do mnie przybliżać, jego twarz znalazła się blisko mojej. Za chwile nasze usta złączyły się w pocałunku. Chłopak złapał moje policzki i pogłębił pocałunek. Nagle coś w mojej głowie powiedziało mi że postępuję niewłaściwie. Odsunęłam się od Harrego i schowałam twarz w dłoniach.
- Coś się stało?- zapytał chłopak opiekuńczym głosem.
- Harry, nie powinniśmy. Znamy się zaledwie dwa dni. – powiedziałam ścierając łzę spływającą po policzku.
- Masz rację, zapomnijmy o tym. – uśmiechnął się do mnie i podał mi rękę pomagając wstać.
Usiedliśmy w salonie, Harry usnął przytulony do mnie. Bawiłam tak się jego włosami dopóki nie usłyszałam hałasu dochodzącego z kuchni. Wyswobodziłam się z objęć loczka i po cichu udałam się w tamtym kierunku. Na korytarzu stał Liam który właśnie zakładał buty.
- Wybierasz się gdzieś? –zapytałam z uśmiechem.
- Tak, świeże powietrze dobrze mi zrobi. Może masz ochotę iść ze mną? – zaproponował Payne.
Zgodziłam się, założyłam buty i już po chwili spacerowaliśmy uliczkami Londynu. O tej godzinie miasto wyglądało nadzwyczaj pięknie. W czasie tego spaceru lepiej poznałam się z Liamem, który okazał się być bardzo miłym i fajnym facetem. Usiedliśmy na ławce w parku niedaleko rzeki i rozmawialiśmy. Trochę różnił się od reszty zespołu, ale mimo wszystko miał w sobie ten urok.
- Molly, wiem że będę tego pamiętał gdy wytrzeźwieję ale nie mogę się powstrzymać.. – powiedział dość zdenerwowany.
- O co ci cho… - nie dokończyłam ponieważ brunet zachłannie wpił się w moje wargi…                                 
                    

Część 4.

Dobrze dogadywałam się z Alexem, mieliśmy wiele wspólnych zainteresowań. Usiedliśmy w przytulnej kawiarni w centrum Londynu. Miałam wrażenie jakbyśmy znali się kilka lat. W pewnym momencie przeprosiłam go i wyszłam do łazienki. Kiedy stałam przed umywalką poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu. Wystraszona odwróciłam się i ujrzałam zdenerwowanego Nialla.
- Co ty tu robisz?!- zapytałam zdziwiona.
- O to samo mogę zapytać Ciebie! Kim jest ten facet?! – chłopak złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy.
- Mój znajomy, a poza tym co cię to obchodzi?
- Nie chcę abyś się z nim spotykała, wychodzimy.- złapał mnie za rękę ale mu się wyrwałam.
- Niall, uspokój się i wracaj do domu. Niedługo przyjdę. – próbowałam go uspokoić.
- Nie podoba mi się ten typek, jakiś dziwny.
- Wracaj do domu. – pocałowałam go w policzek i wyszłam z łazienki.
Kiedy siedziałam już z Alexem widziałam jak Niall wychodzi zdenerwowany z lokalu. Stał chwilę przed szybą i spoglądał na nas z zazdrością w oczach. Resztę spotkania mało się odzywałam. Ciągle myślałam o Niallu i Zaynie. Blondyn widząc to, podał mi swój numer telefonu i zaproponował że spotkamy się kiedy indziej. Pożegnaliśmy się i wróciłam do domu. Weszłam do kuchni i zauważyłam Harrego stojącego przed lodówką.
- Cześć Harry. –powiedziałam prawie szeptem.
- O, Molly miło Cię widzieć. Zjesz coś? – powiedział Harry uśmiechając się do mnie.
- Nie dzięki. Jest ktoś jeszcze w domu? – zapytałam siadając na
stołku.
- Jesteśmy sami, chłopcy pojechali na imprezę. Wolałem abyś nie zostawała tu sama w domu. – puścił mi oczko i usiadł obok.
- Dziękuję Ci. – pocałowałam go w policzek a on się zarumienił.
Zaczęliśmy oglądać jakiś horror. Było dość ciemno a za oknem mocno wiało. Wtuliłam się w poduszkę i zamknęłam oczy.
- Boisz się kochana? Spokojnie. – loczek objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
Nie wiem czemu, ale od razu poczułam się bezpiecznie. Leżeliśmy tak wtuleni w siebie po czym zasnęliśmy. Obudziły nas hałasy dochodzące z korytarza.
- Chyba wrócili. –mruknęłam i bardziej przytuliłam się do Stylesa.
- Co z tego, najważniejsze że mam ciebie przy sobie. – szepnął mi do ucha i pocałował szyję.
- A CO TU SIĘ DZIEJE?! – usłyszeliśmy krzyki nad sobą. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Nialla i Zayna stojących przed nami ze zdziwionymi minami.

Część 3.

Następny dzień, byłam wyczerpana. Przestraszyłam się własnego odbicia w lustrze. Zeszłam na dół gdzie przy stole w kuchni siedziała cała piątka. Bez słowa usiadłam pomiędzy Liamem a Harrym. Naprzeciw mnie siedzieli Niall z Zaynem. Oboje uważnie się mi przyglądali.
- Nie wyspałaś się mała? – zapytał z troską Niall.
Przytaknęłam twierdząco głową. Harry widząc że źle się czuję podsunął swój stołek tak, że mogłam położyć swoją głowę na jego ramieniu. Malik i Horan wyraźnie zniesmaczeni tą sytuacją zajęli się swoim śniadaniem podczas gdy ja usypiałam na ramieniu loczka.
- Ooo, patrzcie jak słodko śpi. – powiedział głaszcząc mnie po głowie.
- Zaniosę ją do pokoju!- rzucił Zayn i już chciał podejść gdy wtrącił się Niall.
- Nie, ja to zrobię! – krzyknął Niall i oboje zaczęli się szturchać.
- Ehh, jak z dziećmi.- Harry wziął mnie ręce i zaniósł do łóżka po czym przykrył kołdrą i ucałował w czoło.
- Śpij dobrze aniołku.- szepnął i wyszedł z pokoju.
Obudziłam się jakoś o 14. Udałam się do salonu gdzie siedzieli chłopcy.
- Noo, i już wyglądasz jak człowiek. – zaśmiał się Louis.
- Dzięki, wiecie pójdę się przejść na miasto. – odparłam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Ej, mógłbym pójść z tobą?- zapytał Zayn z nadzieją w głosie.
- Dzięki, ale chciałabym jednak pójść sama. Muszę coś przemyśleć, rozumiesz. – puściłam do niego oczko na co on się uśmiechnął.
Założyłam buty, kurtkę, chwyciłam parasol i wyszłam z domu. Przechadzałam się uliczkami Londynu. To miasto miało w sobie coś fascynującego, wracały do mnie wspomnienia z dzieciństwa. Nagle zapatrzona wpadłam na kogoś, tak że oboje upadliśmy.
- Ojejku, tak bardzo przepraszam zamyśliłam się. – próbowałam przeprosić poszkodowanego którym okazał się dość przystojny blondyn.
- Nic się nie stało, też mogłem uważać. – uśmiechnął się do mnie a ja odwzajemniłam gest.
- Tak, jeszcze raz przepraszam.- chciałam już odchodzić gdy nieznajomy chwycił mnie za ramię.
- Wiesz, może to dość głupie, ale dałabyś się namówić na kawę? Tak w ramach przeprosin ode mnie.- spojrzał na mnie z nadzieją.- tak poza tym, jestem Alex.
- Molly, miło mi. Cóż, w zasadzie to chętnie napiłabym się kawy. Dokąd idziemy? – zapytałam.
- To niespodzianka. – Alex złapał mnie za rękę po czym ruszyliśmy przed siebie.
Jednak cały czas miałam wrażenie że ktoś zmierza za nami. 

Część 2.

- Tak, i to aż za dobrze. – odparłam wbijając wzrok w podłogę.
- To jest Molly, moja była dziewczyna. –powiedział Zayn i reszta chłopaków spojrzała na mulata. –Możemy porozmawiać na osobności? – zapytał.
Poszliśmy do jego pokoju, usiadłam na łóżku i przyglądałam się ścianom. Na jednej z nich wisiało nasze wspólne zdjęcie. Momentalnie miałam łzy w oczach. Podeszłam i zaczęłam się mu przyglądać.
- Dlaczego wyjechałaś? Bez żadnego pożegnania. – zapytał Zayn stojąc przy oknie.
- Nie miałam wyjścia, po śmierci rodziców sąd od razu przydzielił mnie pod opiekę babci. Bałam się twojej reakcji..- powiedziałam siedząc i trzymając już fotografię w dłoniach.
- To nic nie wyjaśnia! Wiesz co przeżywałem gdy odeszłaś?! Do dziś nie pogodziłem się z myślą że nie ma cię w moim życiu, a tu proszę nagle okazuje się że masz z nami zamieszkać. – chłopak był zły, widać było to po jego zachowaniu.
- Przepraszam. – usiadłam i schowałam twarz w dłoniach.
- Teraz, gdy jesteś tu ze mną, po tak długim czasie. – klęknął przede mną i chwycił mój policzek. – mogę liczyć na kolejną szansę? –zbliżył swoją twarz lecz ja przekręciłam głowę.
- Zayn, ja muszę sobie to wszystko przemyśleć. Nie widzieliśmy się tyle czasu i musiałabym poznać cię od nowa, bo pewna jestem że przez ten czas zmieniłeś się. – po moim policzku spłynęła łza.
- Nie odpuszczę sobie ciebie. Kocham Cię. Pamiętaj o tym. – szybko wstał i wyszedł z pokoju.
Miałam mętlik w głowie, to wszystko działo się zbyt szybko. Zeszłam na dół i po cichu wyszłam przez drzwi frontowe. Usiadłam na schodku przed domem i rozmyślałam. Kiedy tak siedziałam poczułam że ktoś siada obok mnie. Niall narzucił na mnie swoją bluzę i uśmiechnął się do mnie wystawiając rząd białych  zębów ustrojonych w aparat ortodontyczny. Przysunęłam się bliżej niego i położyłam głowę na ramieniu.
- Zayn nam już wszystko powiedział, niesamowita historia. – odparł blondyn.
- Nie wiem co mam zrobić, to jest dla mnie trudne. Nie jestem pewna czy nadal go kocham.- powiedziałam a po moim policzku pociekła łza.
- Nie płacz, masz czas do zastanowienia się. Wiesz.. cieszę się że cię mam. – pstryknął mnie w nos i zaśmiał się.
- Dziękuję Niall, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
- Nie Molly, to ja nie wiem co bym zrobił bez ciebie.- rzekł po czym przybliżył swoją twarz do mojej.
Czułam jego oddech na mojej skórze, patrzył zafascynowany w moje oczy. Dzieliły nas milimetry. Nagle usłyszeliśmy głos za sobą.
- Niall, Molly wejdźcie do domu bo robi się coraz zimniej. – Liam spojrzał na nas opiekuńczym wzrokiem.
Oboje speszeni wróciliśmy do domu. Chłopcy zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi. Leżałam w łóżku próbując zasnąć.. Niall i Zayn nie dawali spokoju moim myślom. Prawie pocałowałam mojego przyjaciela. Po cichu zeszłam na dół i usłyszałam rozmowę Horana z Liamem.
- Nie mogę już stary, tak bardzo ją kocham od tych wszystkich lat..- mówił blondyn zrozpaczonym głosem.
- Pamiętaj, że jest jeszcze Zayn, który również ją kocha.. – Payne nie wiedział jak może go pocieszyć..
- Trudno, nie pozwolę sobie jej odebrać. – rzekł Niall po czym wszedł na górę.
Uciekłam z powrotem do pokoju. Wiedziałam że myśli nie dadzą mi już pospać tej nocy. Problem polegał na tym że nie wiedziałam którego z nich kocham.

2013/01/24

Część 1.

Mieszkałam w Irlandii, moje życie nie było zbyt ciekawe. Jednak to wszystko miała zmienić moja wyprowadzka do Londynu. Miałam zamieszkać na stałe u mojego przyjaciela Nialla, którego znałam kilka dobrych lat. Byliśmy jak rodzeństwo, mogłabym pójść za nim w ogień. Mieszkałam już kiedyś w Anglii lecz po śmierci rodziców byłam na wychowaniu u babci, której dom był obok domu Horana. Nie wiedziałam jak to będzie, czy chłopcy z zespołu mojego przyjaciela mnie zaakceptują. Bałam się. Siedziałam w pociągu cała zestresowana, ugniatając materiał swetra który miałam na sobie. W mojej głowie były same czarne scenariusze. Nie znałam jego zespołu, ani kto w nim gra więc przerażała mnie odrobinę myśl że mam zamieszkać z 4 nieznanych mi ludzi. Moje myśli przerwał sms od Nialla „Hej, jak ci mija podróż? Ja i chłopcy nie możemy się doczekać twojego przyjazdu. Do zobaczenia kochana xx” Uśmiechnęłam się, założyłam słuchawki na uszy i oglądałam krajobraz za oknem. W końcu pociąg dojechał na miejsce. Zaczęłam szukać wzrokiem chłopaka. W końcu zauważyłam go, siedział skupiony wpatrując się w telefon. Gdy mnie zauważył na jego twarzy pojawił się uśmiech. Od razu do mnie podbiegł i przytulił. Poczułam zapach jego ulubionych perfum. Tęskniłam za nim.
- Tak bardzo się cieszę że cię widzę!- chłopak nie mógł opanować wzruszenia.
- Ja też Niall, dziękuję że mogę się u ciebie zatrzymać. – nadal stałam przytulona do niego.
- Nie masz za co dziękować, to będzie dla mnie przyjemność. No chodź musisz poznać chłopaków! –blondyn złapał jedną ręką moją rękę a drugą chwycił moją walizkę po czym pociągnął w stronę wyjścia.
Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy w stronę odtąd naszego mieszkania. Drzwi do samochodu otworzył mi brunet z burzą loków na głowie i uroczymi dołeczkami w policzkach.
- Witaj, Niall nie wspominał nam że jesteś taka piękna. Mów mi Harry. – ucałował moją dłoń a ja się zarumieniłam. We trójkę ruszyliśmy do mieszkania. Było wielkie i świetnie urządzone. Chłopcy pobiegli do salonu a ja mordowałam się z rozwiązaniem butów. Niepewnie udałam się w stronę gdzie pobiegli.
- No chodź, musisz poznać resztę chłopaków. – usłyszałam głos Horana.
Weszłam do salonu i gdy zmierzyłam wszystkich wzrokiem, zamarłam.
- Zayn?– zapytałam nie dowierzając.
- Molly.-chłopak stanął na środku salonu, a jego mina była podobna do mojej.
- Zaraz, to wy się znacie?- spytał zdezorientowany Harry.