-
Harry to nie jest śmieszne! – krzyknęłam do niego, jednak to nic
nie dawało. – Proszę cię, chcę wyjść! – uderzałam
pięściami w drzwi, z nadzieją że się otworzą.
- Molly już spokojnie. – loczek uspokoił się, kiedy zauważył łzy w moich oczach.
- Błagam, wypuść mnie stąd! – wtuliłam się w jego postać. –Słabo mi.. – szeptałam czując że tracę przytomność.
- Mała, tylko nie zamykaj oczu! Mamy mały kłopot wiesz.. – zaczął niepewnie.
- Ty jesteś moim kłopotem! – spojrzałam na niego z pogardą. – Ale co się dzieje?
- Winda ruszy za jakieś pół godziny. – rzekł cicho, myśląc że go nie usłyszę. –Mamy czas aby wszystko sobie wyjaśnić. Chyba tyle jesteś w stanie dla mnie zrobić. – zaśmiał się tak jak zawsze. W głębi uwielbiałam jego śmiech. Sprawiał, że na moją twarz wchodził uśmiech. Harry potrafił być moją odskocznią od problemów.
- Zabiję ją. Nie nie, zabiję jego! Ich oboje zadźgam moim własnym lusterkiem! – Zayn chodził w kółko, trzymając się za głowę.
-Z pewnością ich coś zatrzymało. Spokojnie. –Niall usiłował uspokoić przyjaciela.
- Nie żeby coś, ale zachowujesz się jak baba z okresem. – wtrącił się Lou, odgryzając kawałek marchewki.
- Ja się po prostu o nią martwię! Jesteście bez serca! – oburzony zamknął się w kabinie z toaletą.
- Jak z dzieckiem. –westchnął Liam, rzucając się na twarde krzesło.
- Przestańcie. To oczywiste że się przejmuje. – blondyn odszedł od reszty i zapukał do białych drzwi - Zayn, ona za chwilę będzie. Mamy jeszcze czas. – kiedy tylko Malik wyszedł z kabiny przytulił się bo Irlandczyka. – Kocham ją, Niall. – szepnął.
- Ja też ją kocham…
- Niedobrze mi. – powiedziałam, powoli przełykając ślinę. To były pierwsze słowa które wypowiedziałam do Harrego w ciągu 20 minut. Siedzieliśmy naprzeciw siebie, w małej windzie hotelowej. Chłopak otrząsnął się z zamyślenia, po czym spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Jeżeli obiecam ci coś, wybaczysz mi?
- Nic już od ciebie nie oczekuję, Hazz. – uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Obiecam nigdy cię nie skrzywdzić, obiecam być przy tobie gdy tylko tego zapragniesz, obiecam zrobić dla ciebie wszystko co tylko jestem w stanie. – wyliczał powoli, a ja poczułam dziwne ukłucie w sercu. – W zamian oczekuję tylko jednego. Drugiej szansy. – skończył, przyglądając mi się uważnie. W jego oczach widoczny był mały zalążek nadziei. I nawet nie wiecie, jak bardzo pragnęłam mu wybaczyć. Znów siedzieć przytulona do niego na kanapie w naszym salonie i oglądać telewizję. W takich momentach byłam szczęśliwa. Jednak ta blokada wewnątrz wciąż usiłowała. A raczej lęk. Lęk przed kolejnym zranieniem przez niego. Nie chciałam już dłużej cierpieć, a tym bardziej okłamywać siebie samej.
- Przyjaźń? – wycedziłam przez zęby, wbijając wzrok w podłogę. Zacisnęłam powieki, wstrzymałam na chwilę oddech. Nie tak miało to wszystko wyglądać. Spojrzałam na niego. Nie wiedziałam co oznacza jego wyraz twarzy. Z jednej strony ulga lecz także..smutek? Zanim zdążył odpowiedzieć winda wprawiona w ruch, zaczęła znów jechać w dół.
- Jak dobrze. – szepnęłam, wstając. Uczynił to samo. Wyminęłam go i już chciałam wychodzić, gdy chwycił moje ramię.
- Molly? – szepnął.
- Hm? – odwróciłam się do niego.
- Przyjaźń. – uśmiechnął się promiennie, co zresztą odwzajemniłam. Miałam nadzieję, że mój Harry do mnie wrócił i wszystko się ułoży.
- Szybciej! – pośpieszałam Harrego, który wlókł się za mną razem ze swoimi walizkami. – No chyba nie chcesz się spóźnić na samolot! – krzyczałam, na co on ciągle odpowiadał śmiechem. Zastanawiałam się, czy mu nie dosypali czegoś do kolacji. Słowo daję, zachowywał się jak niezrównoważony. Jak na złość, nie mogliśmy złapać żadnej taksówki a bus chłopaków pojechał już dawno. Po prostu świetnie.
- Foreeeever youuung! – śpiewał Styles, wypuszczając z rąk ciemną walizkę.
- Zamknij się! – spojrzałam na niego wściekła. – Chyba się zgubiliśmy. – dodałam nieco ciszej.
- Oh przestań, lotnisko jest tuż za rogiem, mówię ci! – podskoczył, po czym znacznie przyśpieszył tempa.
Nic już nie mówiąc po prostu poszłam za nim.
- Harry.. mijaliśmy już ten znak. – powiedziałam rozglądając się po okolicy.
- Co ty mówisz, ja go widzę pierwszy raz
- Ty ogólnie dziś zachowujesz się jakbyś zajarał przynajmniej połowę plantacji marihuany!
- A ty nie jesteś ani trochę zabawna. – i tak zakończyła się nasza krótka rozmowa. Nie wiem dokładnie ile minęło czasu, zanim odnaleźliśmy lotnisko, lecz Harry cały czas zapewniał mnie że zdążymy. Styles kazał mi usiąść z jego walizkami, a on sam poszedł się czegoś dowiedzieć. Przyszedł kilka minut później.
- Spóźniliśmy się pół godziny. – wyszeptał, mając nadzieję że nie usłyszę.
- Ty to jednak ciota jesteś. – podsumowałam, łapiąc się za czoło. Nie miałam pojęcia jak dostaniemy się teraz.. nawet nie wiem dokąd lecimy! Zanim zdążyłam zadać kolejne pytanie, Harry chyba po raz setny tej nocy wybuchnął śmiechem. Nie miałam już do tego wszystkiego siły.
- Molly już spokojnie. – loczek uspokoił się, kiedy zauważył łzy w moich oczach.
- Błagam, wypuść mnie stąd! – wtuliłam się w jego postać. –Słabo mi.. – szeptałam czując że tracę przytomność.
- Mała, tylko nie zamykaj oczu! Mamy mały kłopot wiesz.. – zaczął niepewnie.
- Ty jesteś moim kłopotem! – spojrzałam na niego z pogardą. – Ale co się dzieje?
- Winda ruszy za jakieś pół godziny. – rzekł cicho, myśląc że go nie usłyszę. –Mamy czas aby wszystko sobie wyjaśnić. Chyba tyle jesteś w stanie dla mnie zrobić. – zaśmiał się tak jak zawsze. W głębi uwielbiałam jego śmiech. Sprawiał, że na moją twarz wchodził uśmiech. Harry potrafił być moją odskocznią od problemów.
- Zabiję ją. Nie nie, zabiję jego! Ich oboje zadźgam moim własnym lusterkiem! – Zayn chodził w kółko, trzymając się za głowę.
-Z pewnością ich coś zatrzymało. Spokojnie. –Niall usiłował uspokoić przyjaciela.
- Nie żeby coś, ale zachowujesz się jak baba z okresem. – wtrącił się Lou, odgryzając kawałek marchewki.
- Ja się po prostu o nią martwię! Jesteście bez serca! – oburzony zamknął się w kabinie z toaletą.
- Jak z dzieckiem. –westchnął Liam, rzucając się na twarde krzesło.
- Przestańcie. To oczywiste że się przejmuje. – blondyn odszedł od reszty i zapukał do białych drzwi - Zayn, ona za chwilę będzie. Mamy jeszcze czas. – kiedy tylko Malik wyszedł z kabiny przytulił się bo Irlandczyka. – Kocham ją, Niall. – szepnął.
- Ja też ją kocham…
- Niedobrze mi. – powiedziałam, powoli przełykając ślinę. To były pierwsze słowa które wypowiedziałam do Harrego w ciągu 20 minut. Siedzieliśmy naprzeciw siebie, w małej windzie hotelowej. Chłopak otrząsnął się z zamyślenia, po czym spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Jeżeli obiecam ci coś, wybaczysz mi?
- Nic już od ciebie nie oczekuję, Hazz. – uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Obiecam nigdy cię nie skrzywdzić, obiecam być przy tobie gdy tylko tego zapragniesz, obiecam zrobić dla ciebie wszystko co tylko jestem w stanie. – wyliczał powoli, a ja poczułam dziwne ukłucie w sercu. – W zamian oczekuję tylko jednego. Drugiej szansy. – skończył, przyglądając mi się uważnie. W jego oczach widoczny był mały zalążek nadziei. I nawet nie wiecie, jak bardzo pragnęłam mu wybaczyć. Znów siedzieć przytulona do niego na kanapie w naszym salonie i oglądać telewizję. W takich momentach byłam szczęśliwa. Jednak ta blokada wewnątrz wciąż usiłowała. A raczej lęk. Lęk przed kolejnym zranieniem przez niego. Nie chciałam już dłużej cierpieć, a tym bardziej okłamywać siebie samej.
- Przyjaźń? – wycedziłam przez zęby, wbijając wzrok w podłogę. Zacisnęłam powieki, wstrzymałam na chwilę oddech. Nie tak miało to wszystko wyglądać. Spojrzałam na niego. Nie wiedziałam co oznacza jego wyraz twarzy. Z jednej strony ulga lecz także..smutek? Zanim zdążył odpowiedzieć winda wprawiona w ruch, zaczęła znów jechać w dół.
- Jak dobrze. – szepnęłam, wstając. Uczynił to samo. Wyminęłam go i już chciałam wychodzić, gdy chwycił moje ramię.
- Molly? – szepnął.
- Hm? – odwróciłam się do niego.
- Przyjaźń. – uśmiechnął się promiennie, co zresztą odwzajemniłam. Miałam nadzieję, że mój Harry do mnie wrócił i wszystko się ułoży.
- Szybciej! – pośpieszałam Harrego, który wlókł się za mną razem ze swoimi walizkami. – No chyba nie chcesz się spóźnić na samolot! – krzyczałam, na co on ciągle odpowiadał śmiechem. Zastanawiałam się, czy mu nie dosypali czegoś do kolacji. Słowo daję, zachowywał się jak niezrównoważony. Jak na złość, nie mogliśmy złapać żadnej taksówki a bus chłopaków pojechał już dawno. Po prostu świetnie.
- Foreeeever youuung! – śpiewał Styles, wypuszczając z rąk ciemną walizkę.
- Zamknij się! – spojrzałam na niego wściekła. – Chyba się zgubiliśmy. – dodałam nieco ciszej.
- Oh przestań, lotnisko jest tuż za rogiem, mówię ci! – podskoczył, po czym znacznie przyśpieszył tempa.
Nic już nie mówiąc po prostu poszłam za nim.
- Harry.. mijaliśmy już ten znak. – powiedziałam rozglądając się po okolicy.
- Co ty mówisz, ja go widzę pierwszy raz
- Ty ogólnie dziś zachowujesz się jakbyś zajarał przynajmniej połowę plantacji marihuany!
- A ty nie jesteś ani trochę zabawna. – i tak zakończyła się nasza krótka rozmowa. Nie wiem dokładnie ile minęło czasu, zanim odnaleźliśmy lotnisko, lecz Harry cały czas zapewniał mnie że zdążymy. Styles kazał mi usiąść z jego walizkami, a on sam poszedł się czegoś dowiedzieć. Przyszedł kilka minut później.
- Spóźniliśmy się pół godziny. – wyszeptał, mając nadzieję że nie usłyszę.
- Ty to jednak ciota jesteś. – podsumowałam, łapiąc się za czoło. Nie miałam pojęcia jak dostaniemy się teraz.. nawet nie wiem dokąd lecimy! Zanim zdążyłam zadać kolejne pytanie, Harry chyba po raz setny tej nocy wybuchnął śmiechem. Nie miałam już do tego wszystkiego siły.
______
Kocham Cię i te opowiadanie !
OdpowiedzUsuńGenialne !
Next Please ((♥))
Cudo♥
OdpowiedzUsuńHarry albo zmień dilera, albo zmniejsz dawki ;D xdd A opowiadanie genialne
OdpowiedzUsuńhahah. Pomyslałam to samo :D
UsuńZnakomity rozdział! Co ten Hazz najlepszego odwala? Chyba naprawdę mu czegoś dosypali do kolacji :D W każdym razie współczuję Molly. Biedna będzie miała traumę kiedy będzie wsiadała z Harrym do windy ;) I jeszcze nie wie dokąd ma lecieć, a spóźniła się na samolot, i to przez Loczka. Chyba bym go zatłukła na jej miejscu. Czekam z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie (heart-on-fire-but-under-water.blogspot.com)
Ola :)
"Ty to jednak ciota jesteś."- sikam po prostu XD
OdpowiedzUsuńJezu, jakbym siebie słyszała :D
Świetny rozdział, pedałkę <3
pozdro, Emila
Hmmm... Nie wiem jeszcze co napisać. Może później jak będę bardziej kontaktować napiszę coś z sensem.... Narazie chcę tylko zaprosić do siebie na www.dreamed-about-you.blogspot.com na 2. część oraz zapraszam do odwiedzania www.secret-life-today.blog.onet.pl :)
OdpowiedzUsuńTyle czekać! ale.. BYŁO WARTO. :D Hmm.. przyjaźń ze Stylesem? O.o Ciekwiwe się zapowiada.. ;)
OdpowiedzUsuńHOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY HOLLY
OdpowiedzUsuńTak, jesteś genialna, nieasamowita, śwetna itd.
OdpowiedzUsuńZ Zaynem niech bedzie :D
OdpowiedzUsuńPisz to prosssssszzzzzzzze
OdpowiedzUsuńEj noo kiedy następny ? :(
OdpowiedzUsuńneeext!
OdpowiedzUsuń