-Zayn,
ale dokąd my idziemy? – uśmiechnęłam się w stronę bruneta
który wciąż ciągnął mnie lekko za rękę.
- Bądź spokojna, to już niedaleko. – spojrzał na mnie. Jego wzrok był przepełniony szczęściem. Dawno już go takiego nie widziałam. Nie mówiąc już nic, szłam ściskając mocniej co jakiś czas jego dłoń.
- Widzieliście Molly? -Niall wpadł do pokoju gdzie pakowali się Louis i Liam.
- Zadajesz te same pytania co Harry. Dalibyście dziewczynie spokój. – rzekł Lou wkładając jedną ze swoich ulubionych koszulek w paski do czarnej walizki. – Ale wydaje mi się, że widziałem jak wychodziła z Zaynem. – dodał z wymuszonym uśmiechem.
- Z kim?! – Horan i Payne spojrzeli na niego zdziwieni.
- Zayn Malik, 20 lat. Urodzony w Bradford 12 stycznia. Wysoki mulat, ciemne włosy. Zresztą przecież wiecie jak wygląda!
- Naprawdę nie wiem skąd u ciebie dziś takie dziwne poczucie humoru Lou. A teraz zbieraj się Liam, idziemy ich szukać. Ona powinna się pakować a nie szlajać z Malikiem. – blondyn chciał już otwierać drzwi, gdy otworzyły się same. Niestety Irlandczyk nie zdążył się odsunąć i dostał prosto w głowę.
- Moll… Niall nic ci nie jest? – Styles rzucił się na pomoc przyjacielowi. Zaczął go lekko uderzać po policzku, a kiedy to nic nie dawało uderzył go mocno z liścia. Niall od razu poderwał się z ziemi i kopnął Harrego w nogę. Brunet jedynie pisnął i spojrzał z wyrzutem na przyjaciela.
- Tak to jest jak zadzierasz z Niallem Horanem!- krzyknął i wciąż trzymając się za bolące czoło wyszedł z pokoju.
- Nie mam już siły. – rzekłam spoglądając na Zayna. Szliśmy pod górę dobre pół godziny, a szczytu nadal nie było widać.
- Ah, zawsze miałaś kiepską kondycję. Wskakuj. – zaśmiał się i wystawił ręce, abym mogła mu wskoczyć na plecy. – Tylko się nie wystrasz, przytyłam! – uśmiechnięta oplotłam jego szyję swoimi zimnymi rękoma. Uczucie bezpieczeństwa ogarnęło moje ciało, kiedy wyczuwałam zapach jego perfum. Przeczesałam dłonią jego ciemne włosy, po czym ruszyliśmy dalej. Jak się okazało, do celu dzieliło nas zaledwie 10 minut. Zayn kazał mi zamknąć oczy, więc uczyniłam jego prośbę. Zeskoczyłam z jego pleców i usiłowałam odszukać Malika. Nagle ktoś wtulił się we mnie od tyłu i zaczął lekko prowadzić przed siebie. Na wypadek gdybym chciała otworzyć oczy zasłonił je swoimi dłońmi.
- Gotowa? – szepnął mi do ucha, zdejmując dłonie i zaczesując mi kosmyk włosów za ucho. Pewna siebie otworzyłam moje oczy i uśmiechnęłam się szeroko. Przede mną rozlegała się cudowna panorama Paryża. Odwróciłam się i wtuliłam w jego postać, zaciskając pięści na czarnej koszulce z literką M którą ostatnio tak często nosił.
- Dziękuję Ci. – spojrzałam na niego. Uśmiechnął się i pocałował mnie i w czoło.
- Wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko. Ludzie się zmieniają, rzeczy się zmieniają. Ale moje uczucie do ciebie nigdy nie zgaśnie, jestem tego pewny. Przeżyłem z tobą zbyt piękne chwile. – oparł swoje czoło o moje i westchnął głęboko.
- Zraniłam cię, prawda? – zapytałam retorycznie, odchodząc od niego. Usiadłam na śniegu wpatrując się przed siebie. Nie musiałam czekać długo aż zasiadł obok mnie i objął ramieniem.
- Rozumiem, że musiałaś wyjechać. Nie miałaś innego wyjścia. Ale to przeszłość. – spojrzałam na niego. – Teraz mamy dziś, trzeba myśleć o tym co będzie. I wiesz Molly, tak bardzo bym chciał abyś była częścią mojej przyszłości. Już na zawsze. – pierwsza łza spłynęła po jego policzku.
- Gdyby to było takie łatwe.. – zaczęłam, ale chłopak od razu nerwowo podniósł się z ziemi.
- Przecież to jest łatwe do cholery! To ty nie potrafisz się zdecydować na żadnego z nas. Robisz wszystkim nadzieję, raniąc nas w ten sposób. Ile chcesz to ciągnąć? Rok, dwa? Bo ja powoli mam już tego dość. – załamana wpatrywałam się w postać mulata.
- Masz rację.. – szepnęłam, powoli wstają ze śniegu. – Zachowuję się jak.. nic nie warta dziwka. Którą jestem. – czując jak zbiera mi się na płacz odbiegłam, potrącając go. Co ja najlepszego narobiłam. Zbiegając z górki w takim pośpiechu o mało się nie przewróciłam. Słyszałam jak krzyczy moje imię, lecz nie odwróciłam się. Po jakimś czasie dotarłam do jego samochodu którym przyjechaliśmy. Usiadłam po turecku na masce i płakałam. Za jakiś czas przybiegł zdyszany Zayn. Od razu stanął przede mną i usiłował zabrać moje ręce z twarzy, abym na niego spojrzała.
- Przepraszam! Tak bardzo mi przykro..
- Przestań! Nie przeprasza się za prawdę! Jestem okropna! – krzyczałam zapłakana, uderzając pięściami w jego klatkę piersiową. Nic już nie mówił. –Zawieź mnie do hotelu. Chcę być sama. – Wsiedliśmy do czarnego auto i odjechaliśmy szybko. Żadne z nas się nie odezwało. Kiedy byliśmy na miejscu także od razu zamknęłam się w swoim pokoju. Próbowałam o tym nie myśleć i pakować swoje ubrania, lecz zaprzestałam widząc, że nic z tego nie będzie. Oparta o walizkę nadal płakałam. W dodatku ogromny ból głowy powrócił. Wzięłam kilka tabletek i ruszyłam do łazienki w celu wykąpania się. Zdecydowanie mi to pomogło. Odprężona wróciłam do pakowania. Równo o 23 mieliśmy mieć samolot. Dokąd? Nie miałam najmniejszego pojęcia. Nim się spostrzegłam było już na tyle późno, że zawołałam Davida aby zabrał moje rzeczy. Włożyłam czerwony plecak na ramiona i zamykając drzwi poszłam w stronę windy. Po drodze spotkałam Harrego, z którym będę musiała spędzić jazdę z 30 piętra. Wsiadłam do windy zaraz po nim. Co chwila wybuchał śmiechem, co zaczynało mnie denerwować.
- Z czego się tak chichrasz, kudłata małpo? – spojrzałam na niego i w tym momencie winda zaczęła się trząść, aż w końcu się zatrzymała. – Co tu się dzieje do cholery?! – krzyknęłam. – Jeżeli masz coś z tym wspólnego Styles, zginiesz marnie. Niestety w odpowiedzi usłyszałam jedynie jego śmiech roznoszący się po całej przestrzeni
- Bądź spokojna, to już niedaleko. – spojrzał na mnie. Jego wzrok był przepełniony szczęściem. Dawno już go takiego nie widziałam. Nie mówiąc już nic, szłam ściskając mocniej co jakiś czas jego dłoń.
- Widzieliście Molly? -Niall wpadł do pokoju gdzie pakowali się Louis i Liam.
- Zadajesz te same pytania co Harry. Dalibyście dziewczynie spokój. – rzekł Lou wkładając jedną ze swoich ulubionych koszulek w paski do czarnej walizki. – Ale wydaje mi się, że widziałem jak wychodziła z Zaynem. – dodał z wymuszonym uśmiechem.
- Z kim?! – Horan i Payne spojrzeli na niego zdziwieni.
- Zayn Malik, 20 lat. Urodzony w Bradford 12 stycznia. Wysoki mulat, ciemne włosy. Zresztą przecież wiecie jak wygląda!
- Naprawdę nie wiem skąd u ciebie dziś takie dziwne poczucie humoru Lou. A teraz zbieraj się Liam, idziemy ich szukać. Ona powinna się pakować a nie szlajać z Malikiem. – blondyn chciał już otwierać drzwi, gdy otworzyły się same. Niestety Irlandczyk nie zdążył się odsunąć i dostał prosto w głowę.
- Moll… Niall nic ci nie jest? – Styles rzucił się na pomoc przyjacielowi. Zaczął go lekko uderzać po policzku, a kiedy to nic nie dawało uderzył go mocno z liścia. Niall od razu poderwał się z ziemi i kopnął Harrego w nogę. Brunet jedynie pisnął i spojrzał z wyrzutem na przyjaciela.
- Tak to jest jak zadzierasz z Niallem Horanem!- krzyknął i wciąż trzymając się za bolące czoło wyszedł z pokoju.
- Nie mam już siły. – rzekłam spoglądając na Zayna. Szliśmy pod górę dobre pół godziny, a szczytu nadal nie było widać.
- Ah, zawsze miałaś kiepską kondycję. Wskakuj. – zaśmiał się i wystawił ręce, abym mogła mu wskoczyć na plecy. – Tylko się nie wystrasz, przytyłam! – uśmiechnięta oplotłam jego szyję swoimi zimnymi rękoma. Uczucie bezpieczeństwa ogarnęło moje ciało, kiedy wyczuwałam zapach jego perfum. Przeczesałam dłonią jego ciemne włosy, po czym ruszyliśmy dalej. Jak się okazało, do celu dzieliło nas zaledwie 10 minut. Zayn kazał mi zamknąć oczy, więc uczyniłam jego prośbę. Zeskoczyłam z jego pleców i usiłowałam odszukać Malika. Nagle ktoś wtulił się we mnie od tyłu i zaczął lekko prowadzić przed siebie. Na wypadek gdybym chciała otworzyć oczy zasłonił je swoimi dłońmi.
- Gotowa? – szepnął mi do ucha, zdejmując dłonie i zaczesując mi kosmyk włosów za ucho. Pewna siebie otworzyłam moje oczy i uśmiechnęłam się szeroko. Przede mną rozlegała się cudowna panorama Paryża. Odwróciłam się i wtuliłam w jego postać, zaciskając pięści na czarnej koszulce z literką M którą ostatnio tak często nosił.
- Dziękuję Ci. – spojrzałam na niego. Uśmiechnął się i pocałował mnie i w czoło.
- Wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko. Ludzie się zmieniają, rzeczy się zmieniają. Ale moje uczucie do ciebie nigdy nie zgaśnie, jestem tego pewny. Przeżyłem z tobą zbyt piękne chwile. – oparł swoje czoło o moje i westchnął głęboko.
- Zraniłam cię, prawda? – zapytałam retorycznie, odchodząc od niego. Usiadłam na śniegu wpatrując się przed siebie. Nie musiałam czekać długo aż zasiadł obok mnie i objął ramieniem.
- Rozumiem, że musiałaś wyjechać. Nie miałaś innego wyjścia. Ale to przeszłość. – spojrzałam na niego. – Teraz mamy dziś, trzeba myśleć o tym co będzie. I wiesz Molly, tak bardzo bym chciał abyś była częścią mojej przyszłości. Już na zawsze. – pierwsza łza spłynęła po jego policzku.
- Gdyby to było takie łatwe.. – zaczęłam, ale chłopak od razu nerwowo podniósł się z ziemi.
- Przecież to jest łatwe do cholery! To ty nie potrafisz się zdecydować na żadnego z nas. Robisz wszystkim nadzieję, raniąc nas w ten sposób. Ile chcesz to ciągnąć? Rok, dwa? Bo ja powoli mam już tego dość. – załamana wpatrywałam się w postać mulata.
- Masz rację.. – szepnęłam, powoli wstają ze śniegu. – Zachowuję się jak.. nic nie warta dziwka. Którą jestem. – czując jak zbiera mi się na płacz odbiegłam, potrącając go. Co ja najlepszego narobiłam. Zbiegając z górki w takim pośpiechu o mało się nie przewróciłam. Słyszałam jak krzyczy moje imię, lecz nie odwróciłam się. Po jakimś czasie dotarłam do jego samochodu którym przyjechaliśmy. Usiadłam po turecku na masce i płakałam. Za jakiś czas przybiegł zdyszany Zayn. Od razu stanął przede mną i usiłował zabrać moje ręce z twarzy, abym na niego spojrzała.
- Przepraszam! Tak bardzo mi przykro..
- Przestań! Nie przeprasza się za prawdę! Jestem okropna! – krzyczałam zapłakana, uderzając pięściami w jego klatkę piersiową. Nic już nie mówił. –Zawieź mnie do hotelu. Chcę być sama. – Wsiedliśmy do czarnego auto i odjechaliśmy szybko. Żadne z nas się nie odezwało. Kiedy byliśmy na miejscu także od razu zamknęłam się w swoim pokoju. Próbowałam o tym nie myśleć i pakować swoje ubrania, lecz zaprzestałam widząc, że nic z tego nie będzie. Oparta o walizkę nadal płakałam. W dodatku ogromny ból głowy powrócił. Wzięłam kilka tabletek i ruszyłam do łazienki w celu wykąpania się. Zdecydowanie mi to pomogło. Odprężona wróciłam do pakowania. Równo o 23 mieliśmy mieć samolot. Dokąd? Nie miałam najmniejszego pojęcia. Nim się spostrzegłam było już na tyle późno, że zawołałam Davida aby zabrał moje rzeczy. Włożyłam czerwony plecak na ramiona i zamykając drzwi poszłam w stronę windy. Po drodze spotkałam Harrego, z którym będę musiała spędzić jazdę z 30 piętra. Wsiadłam do windy zaraz po nim. Co chwila wybuchał śmiechem, co zaczynało mnie denerwować.
- Z czego się tak chichrasz, kudłata małpo? – spojrzałam na niego i w tym momencie winda zaczęła się trząść, aż w końcu się zatrzymała. – Co tu się dzieje do cholery?! – krzyknęłam. – Jeżeli masz coś z tym wspólnego Styles, zginiesz marnie. Niestety w odpowiedzi usłyszałam jedynie jego śmiech roznoszący się po całej przestrzeni
______
Mega <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;P
http://w-londynie-znajde-szczescie.blogspot.com/
To jest świetne! Uwielbiam to opowiadanie! Wiesz ile czekałam na tę część? Stwierdzam że bóg wysłuchał moich modłów i zesłał ci wenę!
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńHurraa! Nareszcie dodałyście rozdział! Który jest oczywiście zjebistyy!!
OdpowiedzUsuńKudlata malpo? Hahah rozjebalas system :p molly mnie wkurwia, bo nie moze się zdecydowac, wez zrob cos zeby się w koncu zdecydowala hahaha biste opowidanie;*** next!! Niech bd z Zaynem bo ja kocha od dawna, albo z Li bo się dogaduja a bidactwo cierpi ;)))) pisz!!
OdpowiedzUsuńSwietny <3
OdpowiedzUsuńWow! Zaskakujesz ^^
OdpowiedzUsuńJa chyba wiem, o co chodzi z tym śmiechem Styles' a, ale się nie odzywam, bo zmienisz koncepcję :D
Jesteś genialna, wiesz??
Nie mogę się doczekać następnego :3
Love xoxo
Niall's wife :)
Oł Dżizas! Chcę nexta! ((((:
OdpowiedzUsuńAaaaaa superrrrrr...
OdpowiedzUsuńNEXT!!! I TO TERAZ!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to czytać to jest super :D :D za każdym razem wchodze i czekam na nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńświetnie <3333 wielbię twoje imaginy ! jesteś taka skromna mówiąc że nie umiesz pisac. zdajesz sobie sprawę że to nie prawda ? nikt nie pisze takich imaginów jak ty i cieszę się że piszesz to opowiadanie. prosze nie kończ go tak szybko ... to jest jedyne opowiadanie które mogę czytac od początku 4 razy dziennie :) Jesteś najlepsza !!! nie zmieniaj się i nie zmieniaj tego jak piszesz ... a no oczywiście czekam na następną częśc :) <33333 Jesteś zajebista !!! ale jestem głupia bo się tak rozpisałam ale warto było xD
OdpowiedzUsuńjezu super *.*
OdpowiedzUsuńPisz kobito bo zwariuje ;))) aaa!! Proszę niech Molly się zdecyduje ;*
OdpowiedzUsuńJa chcę następne noooo
OdpowiedzUsuńJestes po prostu genialna i wgl świetne zwroty akcji ♥
Kiedy będzie następny ? c:
OdpowiedzUsuńWOW!!!!
OdpowiedzUsuńKocham po proztu kocham !!!!
NeXt <3<3<3<3
Aż się boję co mógł wymyślić! :D
OdpowiedzUsuńSzalona Ola :3
Next!
Kiedy będzie następny ?!
OdpowiedzUsuńNeXt!!! <3
zajebiste.! *.* dawaj dalej
OdpowiedzUsuńProszę Cię pisz to szybciej i nie kończ tego tak szybko! Jestem tak ciekawa co bd dalej, że aż nie masz pojęcia. Proszę o nexta ;)
OdpowiedzUsuńJest BOSKO, CUDOWNIE, ŚWIETNIE, FANTASTYCZNIE, GENIALNIE i mogłabym tak wymieniać godzinami ;) Co ten Styles majstrował przy tej windzie? I z czego się tak śmiał? Współczuję Zaynowi, ale Molly jeszcze bardziej. To do niej tak naprawdę należy decyzja, z którym z chłopców będzie. O ile oczywiście się na kogoś zdecyduje. Biedny Nialler dostał w głowę. Szkoda mi go trochę. Uwielbiam to jak piszesz. Jest to jedna z moich ulubionych historii. Czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńps. Przepraszam za spam, ale chciałabym znać Twoją opinię na temat mojego bloga (http://heart-on-fire-but-under-water.blogspot.com/). Jeśli Ci się spodoba, co by mnie bardzo ucieszyło, skomentuj, udziel wskazówek, skrytykuj. Cokolwiek. Będę bardzo wdzięczna, jeśli do mnie zajrzysz ;)