-
Ile jeszcze? – zapytałam chyba setny raz tej nocy.
- Ponad godzina. Napijemy się kawy? – zaproponował, na co od razu się zgodziłam. Byłam wyczerpana i jedyne o czym marzyłam to sen. Taszcząc za sobą dwie walizki Harrego ruszyliśmy w stronę małych lotniskowych sklepików. W cenniku jednak dostępna była jedynie czarna zimna już kawa, a jej cena przeraziłaby niejednego. Po kilku minutach szczęśliwi znaleźliśmy automat. Chłopak kupił dwa kubki kawy i usiedliśmy na ławce, pijąc ją w ciszy.
- Przepraszam, zachowałem się nieodpowiedzialnie. – spojrzał na mnie. Widziałam że obciążał się winą za nasze spóźnienie.
- Nic się nie stało. Serio – posłałam mu najlepszy uśmiech, na jaki było mnie aktualnie stać, więc musiał wyglądać dość komicznie bo Styles zaraz cicho się zaśmiał. Oparłam głowę o ścianę i przymknęłam oczy. Nie pamiętam ile minęło, gdy zbudziło mnie ciche szarpnięcie. Otworzyłam oczy. Przede mną stała co najmniej 6-letnia dziewczynka ściskając w rączkach notes oraz aparat. Popchnęłam Harrego który chrapał na moim ramieniu, po czym za chwilę się zbudził.
- Co się dzieje? – spytał trzęsąc lekko głową.
- Ty jesteś Harry Styles? Mogłabym prosić o autograf?- dziewczynka nie kryła zachwytu spowodowanego spotkania swojego idola.
- Owszem, jak ci na imię skarbie? – kucnął przed dzieckiem, głaszcząc ją po głowie.
- Samanta, ale mówią na mnie Sam. – uroczo się uśmiechnęła, ukazując dwa rzędy ząbków ustrojonych w aparat ortodontyczny. Loczek na chwilę wstał, by rozprostować kości, po czym usiadł obok mnie i sadzając sobie Samantę na kolanach zajął się pisaniem autografu. Tak słodko razem wyglądali. Przetarłam oczy, spoglądając na zegar wiszący na ścianie. 1:40 Zostało nam 20 minut do odlotu, co mnie niezmiernie cieszyło.
- A czy mogłabym zdjęcie z tobą?
- Oczywiście, Molly czyń powinność. –podał mi aparat do rąk i ustawił się do fotografii. Zrobiłam kilka zdjęć po czym oddałam małej. – A mogłabym zrobić wam zdjęcie? – zapytała, gdy mieliśmy się już z nią żegnać.
- Nam? – zdziwiona przerzuciłam wzrok na Harrego który szczerzył się od ucha do ucha.
- To będzie dla nas przyjemność, prawda?
- Oh, tak. – wstałam znów z ławki, by stanąć przy przyjacielu.
- Stańcie bliżej. A najlepiej ją obejmij. Jak wszystkie zakochane pary. – mówiła Sam, co chwilę oddając się i przybliżając aby najlepiej nas załapać.
- Ale my nie jesteśmy pa… - zaczęłam, ale Styles przyłożył mi rękę do ust. Następnie objął mnie w talii i pocałował w policzek. – Właśnie tak! Jesteście cudowni! Cieszę się mogłam was spotkać! – ucieszone dziecko ostatni raz nam pomachało, po czym zginęło za zakrętem.
- Co to miało być? Oszalałeś do reszty? – byłam na niego zła.- Te zdjęcia mogą się ukazać w Internecie. Wezmą nas za parę!
- Dramatyzujesz blondi. Chodź bo znów się spóźnimy. –złapał mnie za rękę, prowadząc przed siebie. Nie miałam już siły by się spierać. Oczy same mi się zamykały. Po załatwieniu wszystkich formalności udało nam się znaleźć swoje miejsca w samolocie. Odetchnęłam głęboko i rzucając szybkie „dobranoc” zamknęłam oczy i momentalnie usnęłam. Liczyłam że gdy się obudzę będę już w kolejnym miejscu a na nas czekać będą pozostali przyjaciele.
- Tak mi pusto tu bez nich. – rzekł Louis, upijając łyk soku. Cała czwórka siedziała przy stoliku, obok basenu. Usiłowali ukryć swoje zdenerwowanie, co kiepsko im wychodziło.
- Kiedy ich samolot ma wylądować? – zapytał Zayn.
- Myślę, że za godzinę powinni być. A teraz powinniśmy się już zbierać. – Niall wstał z krzesła, a pozostała trójka ruszyła za nim.
- Denerwuję się. – szepnął Liam na ucho Zaynowi, na co on uśmiechnął się do niego.
- Będzie dobrze. – pocieszył go i dołączyli do chłopców, którzy już kierowali się w stronę pokoju, w którym mieli oczekiwać ich goście.
- Molly, wstajemy. – poczułam, jak ktoś szturcha moje ramię. – Chyba nie myślisz, że będę cię wynosił z tego samolotu.
- Czemu nie? To przez ciebie się spóźniliśmy. – zaśmiałam się, wyciągając ramiona ku górze w celu rozprostowania kości. Nie otworzyłam jeszcze oczu, a poczułam jak ktoś mnie łapie i podnosi. Pisnęłam, na co Styles zareagował śmiechem. – Harry, ludzie na nas dziwnie patrzą, puść mnie.
- Pewnie że patrzą, w końcu niosę najpiękniejszą kobietę na świecie. – spojrzał na mnie, jego oczy wręcz płonęły ze szczęścia.
- Nie uważasz że to dziwnie, że nie mam pojęcia gdzie jesteśmy? –zapytałam kiedy postawił mnie już na ziemi. Staliśmy na środku lotniska, czekając na odbiór walizki Harrego. Kiedy on po nią poszedł, ja usiadłam na krześle grzecznie czekając.
- Witam w gorącej Hiszpanii! – krzyknął loczek, podczas otwierania drzwi. – A teraz szybko, dziś poznamy bardzo ważne osoby! – złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę taksówek. A ja jak zwykle nie miałam pojęcia co się dzieje.
- Ponad godzina. Napijemy się kawy? – zaproponował, na co od razu się zgodziłam. Byłam wyczerpana i jedyne o czym marzyłam to sen. Taszcząc za sobą dwie walizki Harrego ruszyliśmy w stronę małych lotniskowych sklepików. W cenniku jednak dostępna była jedynie czarna zimna już kawa, a jej cena przeraziłaby niejednego. Po kilku minutach szczęśliwi znaleźliśmy automat. Chłopak kupił dwa kubki kawy i usiedliśmy na ławce, pijąc ją w ciszy.
- Przepraszam, zachowałem się nieodpowiedzialnie. – spojrzał na mnie. Widziałam że obciążał się winą za nasze spóźnienie.
- Nic się nie stało. Serio – posłałam mu najlepszy uśmiech, na jaki było mnie aktualnie stać, więc musiał wyglądać dość komicznie bo Styles zaraz cicho się zaśmiał. Oparłam głowę o ścianę i przymknęłam oczy. Nie pamiętam ile minęło, gdy zbudziło mnie ciche szarpnięcie. Otworzyłam oczy. Przede mną stała co najmniej 6-letnia dziewczynka ściskając w rączkach notes oraz aparat. Popchnęłam Harrego który chrapał na moim ramieniu, po czym za chwilę się zbudził.
- Co się dzieje? – spytał trzęsąc lekko głową.
- Ty jesteś Harry Styles? Mogłabym prosić o autograf?- dziewczynka nie kryła zachwytu spowodowanego spotkania swojego idola.
- Owszem, jak ci na imię skarbie? – kucnął przed dzieckiem, głaszcząc ją po głowie.
- Samanta, ale mówią na mnie Sam. – uroczo się uśmiechnęła, ukazując dwa rzędy ząbków ustrojonych w aparat ortodontyczny. Loczek na chwilę wstał, by rozprostować kości, po czym usiadł obok mnie i sadzając sobie Samantę na kolanach zajął się pisaniem autografu. Tak słodko razem wyglądali. Przetarłam oczy, spoglądając na zegar wiszący na ścianie. 1:40 Zostało nam 20 minut do odlotu, co mnie niezmiernie cieszyło.
- A czy mogłabym zdjęcie z tobą?
- Oczywiście, Molly czyń powinność. –podał mi aparat do rąk i ustawił się do fotografii. Zrobiłam kilka zdjęć po czym oddałam małej. – A mogłabym zrobić wam zdjęcie? – zapytała, gdy mieliśmy się już z nią żegnać.
- Nam? – zdziwiona przerzuciłam wzrok na Harrego który szczerzył się od ucha do ucha.
- To będzie dla nas przyjemność, prawda?
- Oh, tak. – wstałam znów z ławki, by stanąć przy przyjacielu.
- Stańcie bliżej. A najlepiej ją obejmij. Jak wszystkie zakochane pary. – mówiła Sam, co chwilę oddając się i przybliżając aby najlepiej nas załapać.
- Ale my nie jesteśmy pa… - zaczęłam, ale Styles przyłożył mi rękę do ust. Następnie objął mnie w talii i pocałował w policzek. – Właśnie tak! Jesteście cudowni! Cieszę się mogłam was spotkać! – ucieszone dziecko ostatni raz nam pomachało, po czym zginęło za zakrętem.
- Co to miało być? Oszalałeś do reszty? – byłam na niego zła.- Te zdjęcia mogą się ukazać w Internecie. Wezmą nas za parę!
- Dramatyzujesz blondi. Chodź bo znów się spóźnimy. –złapał mnie za rękę, prowadząc przed siebie. Nie miałam już siły by się spierać. Oczy same mi się zamykały. Po załatwieniu wszystkich formalności udało nam się znaleźć swoje miejsca w samolocie. Odetchnęłam głęboko i rzucając szybkie „dobranoc” zamknęłam oczy i momentalnie usnęłam. Liczyłam że gdy się obudzę będę już w kolejnym miejscu a na nas czekać będą pozostali przyjaciele.
- Tak mi pusto tu bez nich. – rzekł Louis, upijając łyk soku. Cała czwórka siedziała przy stoliku, obok basenu. Usiłowali ukryć swoje zdenerwowanie, co kiepsko im wychodziło.
- Kiedy ich samolot ma wylądować? – zapytał Zayn.
- Myślę, że za godzinę powinni być. A teraz powinniśmy się już zbierać. – Niall wstał z krzesła, a pozostała trójka ruszyła za nim.
- Denerwuję się. – szepnął Liam na ucho Zaynowi, na co on uśmiechnął się do niego.
- Będzie dobrze. – pocieszył go i dołączyli do chłopców, którzy już kierowali się w stronę pokoju, w którym mieli oczekiwać ich goście.
- Molly, wstajemy. – poczułam, jak ktoś szturcha moje ramię. – Chyba nie myślisz, że będę cię wynosił z tego samolotu.
- Czemu nie? To przez ciebie się spóźniliśmy. – zaśmiałam się, wyciągając ramiona ku górze w celu rozprostowania kości. Nie otworzyłam jeszcze oczu, a poczułam jak ktoś mnie łapie i podnosi. Pisnęłam, na co Styles zareagował śmiechem. – Harry, ludzie na nas dziwnie patrzą, puść mnie.
- Pewnie że patrzą, w końcu niosę najpiękniejszą kobietę na świecie. – spojrzał na mnie, jego oczy wręcz płonęły ze szczęścia.
- Nie uważasz że to dziwnie, że nie mam pojęcia gdzie jesteśmy? –zapytałam kiedy postawił mnie już na ziemi. Staliśmy na środku lotniska, czekając na odbiór walizki Harrego. Kiedy on po nią poszedł, ja usiadłam na krześle grzecznie czekając.
- Witam w gorącej Hiszpanii! – krzyknął loczek, podczas otwierania drzwi. – A teraz szybko, dziś poznamy bardzo ważne osoby! – złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę taksówek. A ja jak zwykle nie miałam pojęcia co się dzieje.
______